83 miliony złotych - tyle będzie kosztowała rozbudowa Zakładu Utylizacji Odpadów w Rubnie i rekultywacja nieczynnego składowiska odpadów w Gronowie Górnym. Po siedmiu latach starań we wtorek Zakład otrzymał potwierdzenie o dofinansowaniu z programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. Chodzi o, bagatela, ponad 47 milionów złotych.
Oficjalne podpisanie umowy odbędzie się dopiero 29 czerwca, ale już dzisiaj wiadomo, że pieniądze ZUO dostanie. O ich pozyskanie Zakład zabiegał od 2002 roku, czas naglił, bo wchodzące w życie dyrektywy unijne coraz wyżej stawiały poprzeczkę. Cała inwestycja pochłonie 83 miliony złotych.
- Unowocześnienie zakładu zajmie trzy lata. W tym czasie całkowicie zmienimy sposób gospodarowania odpadami w mieście i gminie - tłumaczy Marian Wojtkowski, dyrektor ZUO. - Po pierwsze, stawiamy na selektywną zbiórkę odpadów. Na terenie zakładu powstanie wielka sortownia o powierzchni 3 tys. 200 metrów kwadratowych. To tam odpady komunalne będą rozdzielane. Przede wszystkim na papier, szkło i tworzywa sztuczne, a następnie na paliwa alternatywne. Jest to wymóg dyrektywy unijnej, która wejdzie w życie w 2013 roku. Zabrania się w niej składowania odpadów, których wartość kaloryczna jest powyżej 6 kilodżuli. Odpady te muszą być przeznaczone do spalania i właśnie takie paliwa alternatywne będziemy robić.
Na terenie zakładu powstanie także kompostownia materiałów organicznych. Będzie mogła rocznie przyjąć 28 tysięcy ton tego typu odpadów.
- Chcemy także wprowadzić, na razie tylko w niektórych gospodarstwach domowych, zbiórkę odpadów bio, są to na przykład pozostałości z obiadów. Tego jest naprawdę bardzo dużo i to też trzeba zagospodarować - dodaje Marian Wojtkowski. - Kolejnym pomieszczeniem będzie składowisko tak zwanego balastu, czyli odpadów, których mimo najnowocześniejszych technologii nie da się zagospodarować. Będą składowane w taki sposób, by nie zagrażać środowisku. Nie zabraknie także magazynu odpadów niebezpiecznych i wielkogabarytowych.
Dyrekcji ZUO marzy się także, by pozyskiwać więcej biogazu ze składowiska odpadów, który mógłby na większą skalę służyć do produkcji ciepła i prądu. Obecnie ogrzewa tylko pomieszczenia socjalne Zakładu.
Roboty ruszą na początku 2010 roku, do tego czasu rozstrzygane będą przetargi, ma być ich aż dziewięć. Roboty wykonają specjaliści, a jedyne, co musi zrobić przeciętny Kowalski, by zobaczyć efekty, to wziąć się do segregacji swoich śmieci.
- To jest proces długofalowy. W innych krajach zachodnich, takich jak Niemcy czy Francja, dochodzono do stanu obecnego przez dziesiątki lat. My dopiero od dziewięciu lat uczymy się selektywnej zbiórki odpadów. Są rejony w Elblągu, gdzie mieszkańcy bardzo dobrze to robią i bardzo im za to dziękuję. Ale są też takie, gdzie nikt się tym nie przejmuje. A przecież to nasza wspólna sprawa - apeluje Marian Wojtkowski.
Obecnie w Elblągu stoi 760 pojemników na papier, szkło i plastiki, w ciągu trzech lat ma ich być o 530 więcej. W ubiegłym roku zebrano z nich tysiąc sześćset ton odpadów.
- Unowocześnienie zakładu zajmie trzy lata. W tym czasie całkowicie zmienimy sposób gospodarowania odpadami w mieście i gminie - tłumaczy Marian Wojtkowski, dyrektor ZUO. - Po pierwsze, stawiamy na selektywną zbiórkę odpadów. Na terenie zakładu powstanie wielka sortownia o powierzchni 3 tys. 200 metrów kwadratowych. To tam odpady komunalne będą rozdzielane. Przede wszystkim na papier, szkło i tworzywa sztuczne, a następnie na paliwa alternatywne. Jest to wymóg dyrektywy unijnej, która wejdzie w życie w 2013 roku. Zabrania się w niej składowania odpadów, których wartość kaloryczna jest powyżej 6 kilodżuli. Odpady te muszą być przeznaczone do spalania i właśnie takie paliwa alternatywne będziemy robić.
Na terenie zakładu powstanie także kompostownia materiałów organicznych. Będzie mogła rocznie przyjąć 28 tysięcy ton tego typu odpadów.
- Chcemy także wprowadzić, na razie tylko w niektórych gospodarstwach domowych, zbiórkę odpadów bio, są to na przykład pozostałości z obiadów. Tego jest naprawdę bardzo dużo i to też trzeba zagospodarować - dodaje Marian Wojtkowski. - Kolejnym pomieszczeniem będzie składowisko tak zwanego balastu, czyli odpadów, których mimo najnowocześniejszych technologii nie da się zagospodarować. Będą składowane w taki sposób, by nie zagrażać środowisku. Nie zabraknie także magazynu odpadów niebezpiecznych i wielkogabarytowych.
Dyrekcji ZUO marzy się także, by pozyskiwać więcej biogazu ze składowiska odpadów, który mógłby na większą skalę służyć do produkcji ciepła i prądu. Obecnie ogrzewa tylko pomieszczenia socjalne Zakładu.
Roboty ruszą na początku 2010 roku, do tego czasu rozstrzygane będą przetargi, ma być ich aż dziewięć. Roboty wykonają specjaliści, a jedyne, co musi zrobić przeciętny Kowalski, by zobaczyć efekty, to wziąć się do segregacji swoich śmieci.
- To jest proces długofalowy. W innych krajach zachodnich, takich jak Niemcy czy Francja, dochodzono do stanu obecnego przez dziesiątki lat. My dopiero od dziewięciu lat uczymy się selektywnej zbiórki odpadów. Są rejony w Elblągu, gdzie mieszkańcy bardzo dobrze to robią i bardzo im za to dziękuję. Ale są też takie, gdzie nikt się tym nie przejmuje. A przecież to nasza wspólna sprawa - apeluje Marian Wojtkowski.
Obecnie w Elblągu stoi 760 pojemników na papier, szkło i plastiki, w ciągu trzech lat ma ich być o 530 więcej. W ubiegłym roku zebrano z nich tysiąc sześćset ton odpadów.
kojot