- Czasy były ciężkie i skomplikowane. Materialnie byliśmy biedniejsi, ale duchowo młodsi i bogatsi – wspomina Maria Dulian-Święconek, która przez wiele lat współtworzyła życie kulturalne Elbląga. W szóstym odcinku naszego cyklu Muzyczny Elbląg zaprasza na garść wspomnień z lat 60., 70. i 80.
Kabaret w Kosmosie i Zamechu
Maria Dulian-Święconek: - Do Elbląga przyjechałam w 1967 roku, podjęłam pierwszą pracę zawodową w Elektrociepłowni Elbląg. Tam poznałam bardzo fajnych ludzi. Kontynuując zainteresowania artystyczne wraz z koleżankami i kolegami z pracy zapisałam się do zespołu amatorskiego przy Spółdzielczym Domu Kultury „Kosmos” [istniał przy obecnej Grobli św. Jerzego – przyp. red.].
Pod kierownictwem Jerzego Maszkowskiego założyliśmy kabaret oraz teatrzyk kukiełkowy (lalki były wykonane własnoręcznie). Z powodzeniem występowaliśmy przed publicznością w sali zamechowskiej, Domu Dziecka, Domu Opieki Społecznej i w przedszkolach. Po dwóch latach działalności okazało się, że sala Kosmosu idzie do rozbiórki i musimy się wyprowadzić. Z całym zespołem m.in. z Jerzym Maszkowskim, Marią Miernecką, Zdzisławem Kułakowskim, Danutą Stolarską, Januszem Procajło, Haliną Tomporowską, Jerzym Jaroszem, Heńkiem „Kruczkiem”, Jadwigą i z innymi (nie pamiętam wszystkich nazwisk), w przebraniach i z pochodniami przemieściliśmy się ulicami miasta do Zakładowego Domu Kultury „Zamech”, zwanym Pałacykiem. Artystyczne życie w tamtym czasie w Pałacyku organizowali m.in. Jerzy Maszkowski oraz Teresa Wojcinowicz.
Muszę przyznać, że klub był naszym drugim domem, w którym prawie co drugi dzień się spotykaliśmy na zajęciach teatralnych, tanecznych i muzycznych. Co tydzień z Teatru Wybrzeże z Gdańska przyjeżdżał aktor i reżyser Janusz Redyger ucząc nas podstaw aktorstwa.
Nie przerywając i godząc pracę zawodową w Elektrociepłowni Elbląg, śpiewałam do „kotleta” w restauracjach Myśliwska i Słowiańska. Moimi akompaniatorami byli Tadeusz Kwaśny z zespołem z Gdańska oraz Werek Bazyk i inni lokalni muzycy.
Wydział Kultury i Sztuki
W latach 80. przez cztery lata byłam kierowniczką Wydziału Kultury i Sztuki Urzędu Miejskiego. Administracyjnie i organizacyjnie podlegały mi miejskie placówki kultury oraz amfiteatr na Dolince i muszla koncertowa w parku Bażantarnia. Oprócz działalności administracyjnej wraz ze współpracownikami z wydziału organizowałam i nadzorowałam imprezy plenerowe.
Był to trudny okres dla kultury, ale trzeba było plombować dziury wynikłe z tego, że wielu artystów było na tzw. „emigracji duchowej”. Brakowało środków i bazy. Wykonawców amatorów zbierałam po szkołach, klubach osiedlowych, wypełniając ich umiejętnościami programy. Np. w Parku 25-lecia (obecny park Dolinka – red.) w przeglądzie kapel młodzieżowych wzięły udział zespoły z SDK „Zakrzewo” np. Trepanacja Czaszki, Erekcja. Wszystkie trawniki i alejki parku były tłumnie oblegane przez młodych ludzi, a na tarasach bunkra amatorzy rockowej muzyki.
Kiedy okazało się, że plenerowe imprezy cieszą się dużą frekwencją, wraz z animatorami kultury z EOK jak np. z Barbarą Jungnikiel, organizowaliśmy cykliczne imprezy w amfiteatrze i w muszli koncertowej. Poza tym każdego roku także imprezy na bulwarze Augusta Zygmunta wraz z kinem pod chmurką przy udziale zespołów amatorskich i profesjonalnych oraz Jarmark Żuławski.
Nad poprawnością ideologiczną przedsięwzięć kulturalnych oczywiście czuwał cenzor. Przed każdą imprezą należało przedłożyć do ocenzurowania proponowany scenariusz oraz teksty piosenek i skeczów, ale w większości przypadków odbywało się to bezproblemowo.
Bałtycka Agencja Artystyczna BART
W drugiej połowie lat 80. podjęłam pracę w elbląskiej delegaturze BART. Organizowałam imprezy estradowe zlecane z sopockiej centrali BART i własne. W 1988 r. zorganizowałam występ kabaretu Tey. Dziesięć spektakli w naszym teatrze przy prawie 120-procentowej frekwencji, a wcześniej występy Ewy Demarczyk. Dużym powodzeniem cieszył się występ Papa Dance.
Zorganizowałam 20 imprez plenerowych i w salach koncertowych. Co roku dla najmłodszych zakłady pracy zamawiały imprezy choinkowe wraz z Mikołajem i paczkami. Choinki organizowałam z doświadczonym zespołem ludzi kultury w kinie Syrena, bibliotece oraz w szkolnych salach gimnastycznych. Organizowałam także sprzedaż biletów oraz wyjazdy do hali Olivia w Gdańsku na występy m.in. Modern Talking, Bad Boys Blue czy Iron Maiden. W połowie lat 90. z okazji otwarcia salonu EMPiK zorganizowałam także pokaz fajerwerków wypuszczonych z fontanny na placu Słowiańskim.
Kłopoty przy organizacji dużych imprez pojawiały się, gdy brakowało miejsc hotelowych w Elblągu. Aby zakwaterować wykonawców i ich współpracowników technicznych, dochodziło do tego, że część zespołu nocowała w Elblągu, a część np. w zajeździe Flis na trasie do Gdańska. Z braku miejsc byłam zmuszona panią Demarczyk zakwaterować w hotelu Wiatrak w Nowinie. Problem narastał, kiedy z Teatru Muzycznego w Lublinie organizowałam operetki np. Baron Cygański, Madame De Parii i inne, gdzie trzeba było przyjąć 100 osób.
Z BART rozstałam się w 1989 r. Po wyjeździe z kraju delegaturę zostawiłam pod opieką Dariusza Bociana. Po powrocie z zagranicy miałam kilka pomysłów na życie, ale ostatecznie wymyśliłam firmę niezwiązaną z branżą muzyczną, którą prowadzę nieprzerwanie od 1990 r. [to sex shop i sklep z bronią – przyp. red.]
Reasumując, muszę stwierdzić, że czasy były ciężkie i skomplikowane. Materialnie byliśmy biedniejsi ale duchowo młodsi i bogatsi. Mieszkańcy czynnie uczestniczyli w kulturze. Stać ich było pójść z żoną i towarzystwem na kolację z dancingiem, do kina czy teatru.
Maria Dulian-Święconek: - Do Elbląga przyjechałam w 1967 roku, podjęłam pierwszą pracę zawodową w Elektrociepłowni Elbląg. Tam poznałam bardzo fajnych ludzi. Kontynuując zainteresowania artystyczne wraz z koleżankami i kolegami z pracy zapisałam się do zespołu amatorskiego przy Spółdzielczym Domu Kultury „Kosmos” [istniał przy obecnej Grobli św. Jerzego – przyp. red.].
Pod kierownictwem Jerzego Maszkowskiego założyliśmy kabaret oraz teatrzyk kukiełkowy (lalki były wykonane własnoręcznie). Z powodzeniem występowaliśmy przed publicznością w sali zamechowskiej, Domu Dziecka, Domu Opieki Społecznej i w przedszkolach. Po dwóch latach działalności okazało się, że sala Kosmosu idzie do rozbiórki i musimy się wyprowadzić. Z całym zespołem m.in. z Jerzym Maszkowskim, Marią Miernecką, Zdzisławem Kułakowskim, Danutą Stolarską, Januszem Procajło, Haliną Tomporowską, Jerzym Jaroszem, Heńkiem „Kruczkiem”, Jadwigą i z innymi (nie pamiętam wszystkich nazwisk), w przebraniach i z pochodniami przemieściliśmy się ulicami miasta do Zakładowego Domu Kultury „Zamech”, zwanym Pałacykiem. Artystyczne życie w tamtym czasie w Pałacyku organizowali m.in. Jerzy Maszkowski oraz Teresa Wojcinowicz.
Muszę przyznać, że klub był naszym drugim domem, w którym prawie co drugi dzień się spotykaliśmy na zajęciach teatralnych, tanecznych i muzycznych. Co tydzień z Teatru Wybrzeże z Gdańska przyjeżdżał aktor i reżyser Janusz Redyger ucząc nas podstaw aktorstwa.
Nie przerywając i godząc pracę zawodową w Elektrociepłowni Elbląg, śpiewałam do „kotleta” w restauracjach Myśliwska i Słowiańska. Moimi akompaniatorami byli Tadeusz Kwaśny z zespołem z Gdańska oraz Werek Bazyk i inni lokalni muzycy.
Wydział Kultury i Sztuki
W latach 80. przez cztery lata byłam kierowniczką Wydziału Kultury i Sztuki Urzędu Miejskiego. Administracyjnie i organizacyjnie podlegały mi miejskie placówki kultury oraz amfiteatr na Dolince i muszla koncertowa w parku Bażantarnia. Oprócz działalności administracyjnej wraz ze współpracownikami z wydziału organizowałam i nadzorowałam imprezy plenerowe.
Był to trudny okres dla kultury, ale trzeba było plombować dziury wynikłe z tego, że wielu artystów było na tzw. „emigracji duchowej”. Brakowało środków i bazy. Wykonawców amatorów zbierałam po szkołach, klubach osiedlowych, wypełniając ich umiejętnościami programy. Np. w Parku 25-lecia (obecny park Dolinka – red.) w przeglądzie kapel młodzieżowych wzięły udział zespoły z SDK „Zakrzewo” np. Trepanacja Czaszki, Erekcja. Wszystkie trawniki i alejki parku były tłumnie oblegane przez młodych ludzi, a na tarasach bunkra amatorzy rockowej muzyki.
Kiedy okazało się, że plenerowe imprezy cieszą się dużą frekwencją, wraz z animatorami kultury z EOK jak np. z Barbarą Jungnikiel, organizowaliśmy cykliczne imprezy w amfiteatrze i w muszli koncertowej. Poza tym każdego roku także imprezy na bulwarze Augusta Zygmunta wraz z kinem pod chmurką przy udziale zespołów amatorskich i profesjonalnych oraz Jarmark Żuławski.
Nad poprawnością ideologiczną przedsięwzięć kulturalnych oczywiście czuwał cenzor. Przed każdą imprezą należało przedłożyć do ocenzurowania proponowany scenariusz oraz teksty piosenek i skeczów, ale w większości przypadków odbywało się to bezproblemowo.
Bałtycka Agencja Artystyczna BART
W drugiej połowie lat 80. podjęłam pracę w elbląskiej delegaturze BART. Organizowałam imprezy estradowe zlecane z sopockiej centrali BART i własne. W 1988 r. zorganizowałam występ kabaretu Tey. Dziesięć spektakli w naszym teatrze przy prawie 120-procentowej frekwencji, a wcześniej występy Ewy Demarczyk. Dużym powodzeniem cieszył się występ Papa Dance.
Zorganizowałam 20 imprez plenerowych i w salach koncertowych. Co roku dla najmłodszych zakłady pracy zamawiały imprezy choinkowe wraz z Mikołajem i paczkami. Choinki organizowałam z doświadczonym zespołem ludzi kultury w kinie Syrena, bibliotece oraz w szkolnych salach gimnastycznych. Organizowałam także sprzedaż biletów oraz wyjazdy do hali Olivia w Gdańsku na występy m.in. Modern Talking, Bad Boys Blue czy Iron Maiden. W połowie lat 90. z okazji otwarcia salonu EMPiK zorganizowałam także pokaz fajerwerków wypuszczonych z fontanny na placu Słowiańskim.
Kłopoty przy organizacji dużych imprez pojawiały się, gdy brakowało miejsc hotelowych w Elblągu. Aby zakwaterować wykonawców i ich współpracowników technicznych, dochodziło do tego, że część zespołu nocowała w Elblągu, a część np. w zajeździe Flis na trasie do Gdańska. Z braku miejsc byłam zmuszona panią Demarczyk zakwaterować w hotelu Wiatrak w Nowinie. Problem narastał, kiedy z Teatru Muzycznego w Lublinie organizowałam operetki np. Baron Cygański, Madame De Parii i inne, gdzie trzeba było przyjąć 100 osób.
Z BART rozstałam się w 1989 r. Po wyjeździe z kraju delegaturę zostawiłam pod opieką Dariusza Bociana. Po powrocie z zagranicy miałam kilka pomysłów na życie, ale ostatecznie wymyśliłam firmę niezwiązaną z branżą muzyczną, którą prowadzę nieprzerwanie od 1990 r. [to sex shop i sklep z bronią – przyp. red.]
Reasumując, muszę stwierdzić, że czasy były ciężkie i skomplikowane. Materialnie byliśmy biedniejsi ale duchowo młodsi i bogatsi. Mieszkańcy czynnie uczestniczyli w kulturze. Stać ich było pójść z żoną i towarzystwem na kolację z dancingiem, do kina czy teatru.
Redakcja, muzycznyelblag.pl