Oprócz Niemiec służyły we flotach krajów na całym świecie. W wielu przypadkach były „naj“ w swojej klasie. Powstały w stoczniach koncernu Ferdynanda Schichaua. W piątek (13 grudnia) Michał Glock zaprezentował swoją książkę ‚Schichau, Elbląg i... okręty“, w którym opisuje okręty z elbląskim rodowodem.
- Ta książka jest spóźniona o dobre 10 lat, a może i więcej. Przemysłowa historia Elbląga powinna być opisana dużo wcześniej - mówił dr Michał Glock na piątkowej (13 grudnia) prezentacji swojej książki „Schichau, Elbląg i... okręty“. - Dlaczego nie napisałem tej książki wcześniej? Mamy w Elblągu znakomitych piszących historyków, więc trochę myślałem, że ktoś za mnie „zrobi tę robotę“, a ja z przyjemnością przeczytam.
Nikt nie napisał, w związku z czym Michał Glock sam musiał zasiąść do klawiatury. W piątek (13 grudnia) w Ratuszu Staromiejskim zaprezentował książkę, w której opisał okręty wyprodukowane przez koncern Ferdynanda Schichaua. „Koniec XIX stulecia w Elblągu można porównać do Pozłacanego Wieku w Stanach Zjednoczonych, gdzie nie tylko powstawały fortuny przemysłowców, ale intensywnie rozwijano przemysł i handel na skalę do tej pory nieznaną. Niniejsza książka ma na celu zaprezentować wybrane i najciekawsze okręty wojenne i niektóre statki, jaskie zbudowano w Elblągu lub zmontowane w Gdańsku i Królewcu od lat 80-tych XIX wieku do 1945 roku“ - możemy przeczytać we wstępie.
W książce nie brakuje ciekawostek o poszczególnych okrętach. Możemy się tylko domyślać, czytając opisy poszczególnych jednostek, jak ciężka była na nich służba. Okręty „made in Schichau“ oprócz Niemiec trafiały do Argentyny, Austro-Węgier, Rumunii, Brazylii, Dani, USA, Włoch, Szwecji, Norwegii, Chin, Japonii, Turcji. Osobny rozdział autor poświęcił okrętom wyprodukowanym dla Rosjan.
- Torpedowce, które były budowane w Elblągu do końca I wojny światowej, to jest tylko i wyłącznie elbląski projekt. Te okręty nie tylko były tu budowane, ale i u tu projektowane - zwrócił uwagę Michał Glock. - To jest ważne. Jeżeli mówimy o wielkich okrętach: pancernikach, krążownikach , to dostawano konkretne projekty jednostek zatwierdzone w biurach admiralicji.
Nie brakuje też w książce polskich akcentów, choć rząd II Rzeczpospolitej nie był bezpośrednim nabywcą okrętów elbląskiego koncernu. Ale to z Elbląga pochodzi torpedowiec ORP Kujawiak (ex. A 68), którego Rzeczpospolita otrzymała po podziale floty niemieckiej po I wojnie światowej. Biało-czerwoną banderę podniesiono też na zmobilizowanych statkach, które odrodzone państwo przejmowało po zaborcach. O ich ciekawych losach również można przeczytać w książce.
Do tego mamy liczne zdjęcia i rysunki opisywanych okrętów. A książkę dopełniają tabele z podstawowymi danymi jednostek „made in Schichau“. Możemy się także dowiedzieć, ile kosztowały niektóre okręty, poznać przebieg ich służby.
„Książka ta to pierwsze wydane w języku polskim kompletne zestawienie jednostek zbudowanych i zwodowanych w Elblągu w okresie 1897 - 1945. Powstała ona w oparciu o bogatą literaturę, jak i badania archiwalne przeprowadzone przez autora. (...) Na dzień dzisiejszy to jedyna unikalna monografia w Polsce dotycząca słabo znanych współczesnym czytelnikom faktów z morskich dziejów miasta“ - napisał kpt. rez. dr Wojciech Mazurek w recenzji umieszczonej na okładce.
- To jest „czubek góry lodowej“. Uczciwie mówiąc to powinny być napisane cztery tomy: opisujący statki handlowe, parowozy wyprodukowane przez koncern Schichaua oraz tom poświęcony Komnickowi - mówił Michał Glock.
Na spotkaniu autor zdradził, że projekt okładki książki opisującej statki jest już gotowy. Pozostaje czekać....