W okresie Zielonych Świątek ruch na dworcu jest w tym roku wyjątkowo duży. Dlatego też przyjezdni zwrócili szczególną uwagę na prace remontowe głównego budynku elbląskiego dworca. Liczni goście, którzy w ostatnich dniach przybyli do naszego miasta, przede wszystkim setki urlopowiczów, którzy w czasie wolnym przybyli odwiedzić swoje rodzicielki [...] byli zaskoczeni zmianą, jaką zastali na dworcu - pisała elbląska prasa w maju 1937 r.
Ponury do tej pory budynek musiał im bowiem się spodobać. Już dzisiaj przez nową halę dworca przeleciał tłum podróżnych. Budowa jest prawie ukończona. Spora wysokość hali oraz jasne smugi wokół okien na zewnętrznych ścianach budynku nadają już teraz budynkowi przyjazny i nowoczesny wygląd. Przestrzenne poczekalnie po jednej stronie i nowe znajdujące się jeszcze w budowie pomieszczenia na kasy po drugiej stronie spotkały się ze szczególnym zainteresowaniem podróżnych. Również tutaj zauważyć można duży postęp. Przed budynkiem ale także w środku wygląda on jeszcze bezładnie, jednak już teraz mamy wrażenie, że uda się zakończyć prace jeszcze przed jubileuszem 700-lecia miasta (WZ, sobota/niedziela, 15/16.05.1937 r.).
Oszust matrymonialny oszukał elblążankę
Adolf P. zrobił zmartwioną minę, gdy został zapytany przed przewodniczącego królewieckiego sądu ławniczego o to, czy chce poślubić Marię. Pokręcił przecząco głową i odpowiedział: "Nie mogę!". Dlaczego nie może, tego już nie powiedział. [...] Na pytanie, dlaczego swojej byłej narzeczonej Marii ukradł 400 marek na "zakup mebli", dał sprytną odpowiedź. Powiedział mianowicie, że pieniądze były mu potrzebne na uratowanie przyjaciela w potrzebie, a był zobowiązany do milczenia i nie mógł nic wcześniej o tym powiedzieć. [...] Oszukana Maria z Elbląga poznała oskarżonego zamieszkałego wówczas w Braniewie (niem. Braunsberg) w pociągu podczas podróży do Westfalii. Na trasie Braniewo – Królewiec (niem. Koenigsberg) siedzieli razem w jednym przedziale. Wkrótce wysyłali sobie pocztówki z Westfalii do Braniewa i z Braniewa do Westfalii, a po powrocie Marii wysyłali sobie listy, w których mówili do siebie już na "ty". Gdy Maria była już w Elblągu, niespodziewanie odwiedził ją oskarżony. Powiedział, że jest w niej zakochany i zapytał, czy by nie pożyczyła mu 400 marek na zakup mebli do ich wspólnego domu. Kobieta zalała się z radości rumieńcem, otworzyła szufladę komody i dała uroczyście ukochanemu książeczkę oszczędnościową na kwotę tysiąca marek. "Pojedź do Welawy (niem. Wehlau) i wypłać z kasy oszczędnościowej pieniądze" - powiedziała. Jednak musiała mieć trochę wątpliwości, ponieważ dała mu upoważnienie do wypłaty 300 marek. [...] Wkrótce zakochani udali się do Ząbrowa (niem. Sommerau) koło Elbląga, ponieważ dziewczyna chciała przedstawić wujowi i ciotce swojego przyszłego męża. Niedługo potem Adolf udał się do Welawy, gdzie podjął z kasy oszczędnościowej 300 marek. 100 marek narzeczona przesłała mu przekazem pocztowym. Mebli Adolf nigdy nie kupił, jednak mamiąc swoją narzeczoną rychłym ślubem wydał wyłudzone pieniądze na inne cele. "Narzeczona" zdziwiła się, kiedy nie otrzymywała kolejnych listów pełnych miłosnych wyznań ani informacji na temat zakupionych mebli. Otrzymywała jedynie kartki pocztowe z nieznaczącymi nic słowami. W oczekiwaniu na rychły ślub dziewczyna złożyła wypowiedzenie w pracy i przeprowadziła się do swoich zamieszkałych w Welawie rodziców [...]. Rodzice aprobowali wybór córki, ponieważ znali już Adolfa. Maria zabrała go na kilka dni do nich, gdzie został bardzo dobrze ugoszczony. Gdy Maria nabierała coraz większych podejrzeń, udała się do Królewca, dokąd na jakiś czas Adolf się przeprowadził, żeby dowiedzieć się, co jest grane. Wyznała przed sądem jako świadek, że miała wrażenie, jakby on miał jakąś inną narzeczoną. W tym miejscu trzeba powiedzieć, że Adolf od wielu lat był w związku z inną dziewczyną z Dobrego Miasta (niem. Guttstadt), której też obiecał ślub. W tym momencie Adolf wyznał przed przewodniczącym sądu ławniczego, że miał zamiar zakończyć związek z mieszkanką Dobrego Miasta. Przeczucia Marii były więc słuszne. Jednak Adolf nie dopuścił do spotkania z Marią w Królewcu i nakazał swojej gospodyni, by powiedziała Marii, że nie ma go w domu. Pewnego dnia wczesnym rankiem Maria zaczaiła się na niego i zażądała zwrotu pieniędzy. Ten zaczął się wykręcać i powiedział, że załatwi 400 marek, a jego brat będzie poręczycielem. Podkreślił też, że ma przed sobą człowieka honoru i jest nawet gotowy z nią i z bratem udać się do notariusza i spisać tam umowę. Zaraz po tym Maria udała się do jego brata, który powiedział: "Proszę zostawić mnie i mojego brata w spokoju, on już zdążył przeżreć te pieniądze!" 14 kwietnia oskarżony został osądzony z powodu oszustwa matrymonialnego. Jednak kilka dni temu "para narzeczeńska" przyszła w zgodzie do sądu, oznajmiając, że się pogodziła, a wkrótce odbędzie się ślub. Przewodniczący spełnił ich prośbę i wykreślił z terminarza przesłuchanie. [...] Kilka dni później Maria znów pojawiła się w sądzie i powiedziała przewodniczącemu, że ani myśli wyjść za mąż za tego szwindlera. [...] Przewodniczący zdziwił się mówiąc, że jeszcze wczoraj chciała go poślubić, dziewczyna odpowiedziała, że była pod wpływem mężczyzny, który wywierał duży nacisk na nią i zrobiła wszystko, czego od niej zażądał.
Na następnym przesłuchaniu Adolfa dopadł jego los. Poszkodowana wyznała bez ogródek całą prawdę i ani myślała ochronić go przed zasłużoną karą. Prokurator złożył wniosek o sześć miesięcy więzienia dla Adolfa za popełnione oszustwo. Sąd okazał się jednak łaskawy i skazał Adolfa na dwa miesiące więzienia (WZ, sobota/niedziela, 15/16.05.1937 r.).
Publikujemy teksty przypominające wydarzenia z roku 1937, dziejące się w naszym mieście i okolicach. Artykuły pochodzą ze zdigitalizowanych zasobów Biblioteki Elbląskiej, teraz sięgamy do "Westpreußische Zeitung".