
Została doprowadzona do ostateczności, działała w afekcie i dlatego zadała śmiertelny cios nożem swojemu partnerowi. Nie chciała go zabić. Barbara K. usłyszała dziś (16 maja) wyrok: rok i 4 miesiące więzienia. - Nie ma usprawiedliwienia dla czynu, ale dla silnego wzburzenia tak - uzasadniał sędzia Krzysztof Korzeniewski.
Do tragedii doszło 10 kwietnia 2018 r. rano w jednym z mieszkań przy ul. Brzozowej. Około godz. 6 policja otrzymała zgłoszenie w sprawie kobiety, która na parkingu wołała o pomoc. Krzyczała, by ktoś wezwał karetkę, bo "tam mężczyzna się wykrwawi". Okazało się, że w jednym z pobliskich mieszkań 53-letni Dariusz S. został ugodzony nożem. Mimo przeprowadzonej reanimacji przez zespół ratunkowy życia mężczyzny nie udało się uratować.
55-letnia Barbara K. była trzeźwa. Została zatrzymana i złożyła wyjaśnienia. Nie przyznała się do winy, jednak prokurator złożył wniosek o jej tymczasowe aresztowanie.
19 grudnia ruszył proces, a Barbara K. stanęła przed sądem pod zarzutem zabójstwa partnera: "działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia ugodziła Dariusza S. nożem w okolice szyi, wywołało to masywny krwotok, a w efekcie doprowadziło do śmierci pokrzywdzonego" - tyle w akcie oskarżenia. Kobiecie mogło grozić nawet dożywocie.
Jednak po rozpoznaniu sprawy sąd zdecydował, że kobieta działała w afekcie, pod wypływem silnego wzburzenia i napięcia, którego sprawcą był pokrzywdzony-partner i dlatego wymierzył jej karę 1 roku i 4 miesięcy pozbawienia wolności (w tej kwalifikacji najwyższe zagrożenie karą to 10 lat).
- Sąd uznał, że oskarżona jest winna tego, że znajdując się pod wpływem silnego wzburzenia, usprawiedliwionego okolicznościami, działając umyślnie z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia Dariusza S., w afekcie zadała mu z dużą siłą cios nożem kuchennym w okolice szyi - odczytał wyrok przewodniczący składu sędzia Władysław Kizyk.
W uzasadnieniu sędzia Krzysztof Korzeniewski opisywał relacje jakie łączyły pokrzywdzonego Dariusza S. z jego byłą żoną, dziećmi, a także z partnerką Barbarą K. Mówił o tym, że mężczyzna był uzależniony od alkoholu, a pod jego wpływem był męczący, dręczył swoich bliskich, bywał agresywny. Ostatecznie żona wystąpiła o rozwód, ale nawet później Dariusz S. dręczył ją.
Gdy związał się z Barbarą K. ta starała się mu pomóc. Sama niepijąca, z wykształceniem wyższym, prowadząca własną firmę chciała partnera wyciągnąć z nałogu. Feralnej nocy Dariusz S. nachodził ją, wydzwaniał (miała wyłączony telefon, bo spodziewała się takiego zachowania). W końcu nad ranem wpuściła go do mieszkania, bo robił hałas i bała się, że pobudzi sąsiadów. Był pijany (sekcja zwłok wykazała blisko 4 promile alkoholu we krwi). Gdy zabrała mu butelkę wódki, Dariusz wpadł w szał. Kobieta opowiadała podczas procesu, że w takim stanie wcześniej go nie widziała: "Miał szaleństwo w oczach" - mówiła. Przeklinał, wyzywał ją, spoliczkował i ciągnął za włosy.
- Napięcie związane z przemocą psychiczną, naruszenie nietykalności cielesnej to - co potwierdza opinia biegłych psychologów - wywołało afekt. Dlatego wbiła pokrzywdzonemu nóż w szyję - mówił w uzasadnieniu sędzia Korzeniewski. - Poczucie zagrożenia, wyzwiska, groźby, do tego zmęczenie i rozdrażnienie... Nie ma usprawiedliwienia dla czynu, ale dla silnego wzburzenia tak - zakończył sędzia.
Na poczet kary sąd zaliczył Barbarze K. czas spędzony w areszcie od 10 kwietnia do 21 grudnia 2018 r.
Wyrok nie jest prawomocny. Strony mogą się od niego odwołać.
55-letnia Barbara K. była trzeźwa. Została zatrzymana i złożyła wyjaśnienia. Nie przyznała się do winy, jednak prokurator złożył wniosek o jej tymczasowe aresztowanie.
19 grudnia ruszył proces, a Barbara K. stanęła przed sądem pod zarzutem zabójstwa partnera: "działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia ugodziła Dariusza S. nożem w okolice szyi, wywołało to masywny krwotok, a w efekcie doprowadziło do śmierci pokrzywdzonego" - tyle w akcie oskarżenia. Kobiecie mogło grozić nawet dożywocie.
Jednak po rozpoznaniu sprawy sąd zdecydował, że kobieta działała w afekcie, pod wypływem silnego wzburzenia i napięcia, którego sprawcą był pokrzywdzony-partner i dlatego wymierzył jej karę 1 roku i 4 miesięcy pozbawienia wolności (w tej kwalifikacji najwyższe zagrożenie karą to 10 lat).
- Sąd uznał, że oskarżona jest winna tego, że znajdując się pod wpływem silnego wzburzenia, usprawiedliwionego okolicznościami, działając umyślnie z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia Dariusza S., w afekcie zadała mu z dużą siłą cios nożem kuchennym w okolice szyi - odczytał wyrok przewodniczący składu sędzia Władysław Kizyk.
W uzasadnieniu sędzia Krzysztof Korzeniewski opisywał relacje jakie łączyły pokrzywdzonego Dariusza S. z jego byłą żoną, dziećmi, a także z partnerką Barbarą K. Mówił o tym, że mężczyzna był uzależniony od alkoholu, a pod jego wpływem był męczący, dręczył swoich bliskich, bywał agresywny. Ostatecznie żona wystąpiła o rozwód, ale nawet później Dariusz S. dręczył ją.
Gdy związał się z Barbarą K. ta starała się mu pomóc. Sama niepijąca, z wykształceniem wyższym, prowadząca własną firmę chciała partnera wyciągnąć z nałogu. Feralnej nocy Dariusz S. nachodził ją, wydzwaniał (miała wyłączony telefon, bo spodziewała się takiego zachowania). W końcu nad ranem wpuściła go do mieszkania, bo robił hałas i bała się, że pobudzi sąsiadów. Był pijany (sekcja zwłok wykazała blisko 4 promile alkoholu we krwi). Gdy zabrała mu butelkę wódki, Dariusz wpadł w szał. Kobieta opowiadała podczas procesu, że w takim stanie wcześniej go nie widziała: "Miał szaleństwo w oczach" - mówiła. Przeklinał, wyzywał ją, spoliczkował i ciągnął za włosy.
- Napięcie związane z przemocą psychiczną, naruszenie nietykalności cielesnej to - co potwierdza opinia biegłych psychologów - wywołało afekt. Dlatego wbiła pokrzywdzonemu nóż w szyję - mówił w uzasadnieniu sędzia Korzeniewski. - Poczucie zagrożenia, wyzwiska, groźby, do tego zmęczenie i rozdrażnienie... Nie ma usprawiedliwienia dla czynu, ale dla silnego wzburzenia tak - zakończył sędzia.
Na poczet kary sąd zaliczył Barbarze K. czas spędzony w areszcie od 10 kwietnia do 21 grudnia 2018 r.
Wyrok nie jest prawomocny. Strony mogą się od niego odwołać.
A