Na 25 lat więzienia Sąd Okręgowy w Elblągu skazał dziś dwóch zabójców elbląskiego taksówkarza.
Do tragedii doszło w maju 2003 roku. Rafał R., który wiózł taksówką dwóch klientów do Braniewa, zginął od ran postrzałowych głowy i klatki piersiowej. Jego ciało znaleźli strażacy, którzy zostali wezwani na „berlinkę” do palącego się samochodu.
W ocenie sądu oskarżeni w tej sprawie: Polak i Rosjanin działali wspólnie i w porozumieniu, a kierowała nimi chęć zdobycia pieniędzy. Z samochodu taksówkarza po zabójstwie zginęło 220 zł oraz telefon komórkowy.
- Obaj odpowiadają za zabójstwo w takim samym stopniu, choć nie udało się ustalić, który z nich strzelał - powiedziała sędzia Irena Śmietana uzasadniając wyrok. -To nie jest jednak w tej sprawie najważniejsze, bo na miejscu zbrodni byli razem, wszystko razem zaplanowali, a później wspólnie ustalali swoją wersję wydarzeń.
I właśnie co do tej opinii sądu obrońca Olega C., mecenas Stanisław Borzdyński miał zastrzeżenia. Adwokat zamierza wnieść apelację.
- Kontrowersje budzi fakt sprawstwa obu oskarżonych, bo nie zostało ustalone, kto strzelał, kto miał broń, a współsprawstwo to za mało, będzie na pewno apelacja - powiedział Borzdyński.
Sąd uzasadniając wysokość wyroku stwierdził, że w tej sprawie nie było okoliczności łagodzących.
- Oskarżeni popełnili najcięższą zbrodnię celowo i z premedytacją i kierowali się prymitywnymi pobudkami – brzmi fragment uzasadnienia. - Niekaralność nie może być traktowana jako okoliczność łagodząca, bo niekaralność jest społeczną normą. 25 lat to kara adekwatna do stopnia społecznej szkodliwości czynu.
Wyrokowi przysłuchiwali się żona zamordowanego taksówkarza i jego ojciec. Nie chcieli komentować orzeczenia sądu.
- Wyrok nie wróci życia mojemu synowi – powiedział ojciec zamordowanego taksówkarza.
O warunkowe zwolnienie z więzienia zabójcy będą mogli się ubiegać dopiero po 20 latach spędzonych za kratkami. Wyrok nie jest prawomocny.
Zobacz także: "Prokurator żąda dożywocia"
W ocenie sądu oskarżeni w tej sprawie: Polak i Rosjanin działali wspólnie i w porozumieniu, a kierowała nimi chęć zdobycia pieniędzy. Z samochodu taksówkarza po zabójstwie zginęło 220 zł oraz telefon komórkowy.
- Obaj odpowiadają za zabójstwo w takim samym stopniu, choć nie udało się ustalić, który z nich strzelał - powiedziała sędzia Irena Śmietana uzasadniając wyrok. -To nie jest jednak w tej sprawie najważniejsze, bo na miejscu zbrodni byli razem, wszystko razem zaplanowali, a później wspólnie ustalali swoją wersję wydarzeń.
I właśnie co do tej opinii sądu obrońca Olega C., mecenas Stanisław Borzdyński miał zastrzeżenia. Adwokat zamierza wnieść apelację.
- Kontrowersje budzi fakt sprawstwa obu oskarżonych, bo nie zostało ustalone, kto strzelał, kto miał broń, a współsprawstwo to za mało, będzie na pewno apelacja - powiedział Borzdyński.
Sąd uzasadniając wysokość wyroku stwierdził, że w tej sprawie nie było okoliczności łagodzących.
- Oskarżeni popełnili najcięższą zbrodnię celowo i z premedytacją i kierowali się prymitywnymi pobudkami – brzmi fragment uzasadnienia. - Niekaralność nie może być traktowana jako okoliczność łagodząca, bo niekaralność jest społeczną normą. 25 lat to kara adekwatna do stopnia społecznej szkodliwości czynu.
Wyrokowi przysłuchiwali się żona zamordowanego taksówkarza i jego ojciec. Nie chcieli komentować orzeczenia sądu.
- Wyrok nie wróci życia mojemu synowi – powiedział ojciec zamordowanego taksówkarza.
O warunkowe zwolnienie z więzienia zabójcy będą mogli się ubiegać dopiero po 20 latach spędzonych za kratkami. Wyrok nie jest prawomocny.
Zobacz także: "Prokurator żąda dożywocia"
R