Dziś (11 grudnia) w Sądzie Rejonowym w Elblągu zapadł wyrok w sprawie 24-letniego Błażeja L., który w lutym tego roku, jadąc zbyt szybko i będąc nietrzeźwym, śmiertelnie potrącił pieszego na ul. Kościuszki. Siła uderzenia była tak silna, że ofiara zawisła na drzewie.
W chwili wypadku 24-latek był nietrzeźwy, miał 0,7 promila alkoholu. Widać też było, że jechał zbyt szybko.
Dziś (11 grudnia) w Sądzie Rejonowym w Elblągu zakończył się proces Błażeja L. Zarówno oskarżyciel, jak i obrońca powoływali się na dwie różniące się od siebie opinie biegłych z zakresu ruchu drogowego.
Oskarżenie opierało się na opinii biegłych z Gdańska. Specjaliści orzekli, że Błażej L. jechał z prędkością większą niż 90 km/h. Wskazywała na to, według nich, wysokość, na jaką ciało pieszego zostało wyrzucone ponad auto i odległość do miejsca, w którym się zatrzymało.
- Gdyby oskarżony jechał z prędkością 40 km/h, do tej tragedii by nie doszło - podkreślał oskarżyciel, mecenas Krzysztof Kanty. - Ponadto brak podstaw do stwierdzenia, że pieszy swoim zachowaniem przyczynił się do wypadku.
- Oskarżony, co prawda, przyznał się do winy i przeprosił rodzinę zmarłego, ale i zaprzeczał prędkości, z jaką jechał - dodał. - Szukał furtki, by uniknąć odpowiedzialności. Fakty są takie, że jechał brawurowo i był nietrzeźwy.
Natomiast obrońca mecenas Stanisław Borzdyński twierdził, że bardziej kompetentna jest opinia biegłego z Torunia, w której prędkość, z jaką poruszał się peugeot, określona została między 70 a 76 km/h. - To naganne, gdy obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h, jednak nagminne wśród kierowców - mówił.
Podkreślał również, że warunki, w których doszło do tragicznego wypadku, były trudne. - Do zderzenia doszło na łuku drogi z ograniczoną widocznością - przekonywał. - Po jednej stronie nie ma chodnika i są zarośla. Kierowca mógł więc nie spodziewać się tam człowieka. Pieszy przechodził w miejscu nieoznaczonym, co również nie jest bez znaczenia. Gdyby poruszał się po „pasach”, które znajdują się kilkadziesiąt metrów dalej, byłby z daleka widoczny. To również podkreśla biegły z Torunia.
- Oczywiście obrona nie kwestionuje tego, że Błażej L. był nietrzeźwy - zapewniał mecenas Borzdyński. - Był to jednak stan nieznacznej nietrzeźwości, bo 0,7 promila alkoholu, gdy dozwolona wartość to 0,5 promila.
Obrońca zapewniał, że Błażej L. jest świadomy tego, co zrobił. Świadczyć o tym może choćby list, który napisał krótko po wypadku do rodziny poszkodowanego. Wyraził w nim żal i przeprosił za spowodowanie tragedii, w wyniku której cierpią dwie rodziny - zmarłego i jego.
- Były to słowa napisane z serca, a nie formowanie linii obrony - dodał mecenas Borzdyński.
Uczestniczący w rozprawie widzieli ten żal na twarzy oskarżonego, który dziś raz jeszcze przeprosił rodzinę poszkodowanego i zapewnił, że ból, który czuje po tej tragedii, towarzyszyć będzie mu do końca życia.
Sąd Rejonowy w Elblągu wydał wyrok w sprawie Błażeja L. Oskarżony został skazany na 3 lata więzienia (prokurator domagał się 4 lat) oraz otrzymał zakaz prowadzenia pojazdów na okres 7 lat. Sąd nakazał także wpłatę 2 tys. zł na centrum rehabilitacji przy ul. Królewieckiej oraz pokrycie kosztów sądowych (ok. 400 zł).
- Oskarżony umyślnie naruszył zasady ruchu drogowego, był nietrzeźwy, nie zachował należytej ostrożności, jechał z nadmierną prędkości, co w efekcie doprowadziło do śmiertelnego potrącenia - wyjaśniał sędzia Maciej Rutkiewicz. - Sąd wyraża przekonanie, że kara spełni wymagania prewencyjne. Oskarżony wyraził skruchę i żal, co oczywiste, bo trudno wyobrazić sobie inne uczucia, gdy zabiło się człowieka. Teraz będzie miał czas, by zastanowić się nad swoim postępowaniem. Natomiast wpłata 2 tys. zł na centrum rehabilitacji pomoże w powrocie do zdrowia innym ofiarom wypadków - dodał sędzia Rutkiewicz.