Nadal nie zapadł wyrok w procesie Tomasza M. oskarżonego o śmiertelne pobicie półtorarocznego dziecka. Nie wpłynęła bowiem uzupełniająca opinia biegłych z zakresu medycyny sądowej. Trzeba na nią poczekać- zdaniem sędziego Piotra Żywickiego - do 10 dni.
Proces dobiega końca. Sąd przesłuchał już wszystkich świadków, ale dziś postanowił "dosłuchać" jeszcze lekarza, który był na miejscu zdarzenia, dokonywał oględzin i sporządził krótką dokumentację.
Sędzia Piotr Żywicki nadal oczekuje na uzupełniającą opinię biegłych z Gdańska. Miała ona być gotowa na dziś.
- Skład lekarski prosił nas o zwłokę. Może to potrwać od tygodnia do 10 dni -przyznał sędzia. - Nie dysponujemy pełnym materiałem dowodowym. Potrzebna jest ta opinia w kontekście wcześniejszego opiniowania patomorfologa.
- To proces poszlakowy, w którym nie ma bezpośrednich dowodów na to, że mój klient z siłą i rozmysłem uderzył dziecko - mówił obrońca oskarżonego, Stanisław Borzdyński. - Są natomiast dowody na to, że zajmował się nim jak ojciec. Świadczą o tym zeznania matki dziecka czy jej rodziców.
- Oskarżony liczy się z odpowiedzialnością, ale za nieumyślne spowodowanie śmierci - dodał. - Gryzie go to, że nie wezwał pomocy do dziecka, na które upadł. Liczę, że za to sąd wymierzy mu karę 1 roku i 6 miesięcy więzienia, no, góra 2 lat.
Czyn, o który oskarżony jest Tomasz M. zagrożony jest karą do 12 lat pozbawienia wolności.
- To wykluczone - ripostuje mecenas Borzdyński. - Nigdy nie odbywał kary pozbawienia wolności, nie jest zdemoralizowany, nie utrudnia postępowania. Taka kara byłaby zbyt wysoka.
A co z ucieczką Tomasza M. do Niemiec? Mężczyzna musiał być sprowadzany do sądu na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania.
- Ucieczka? On nie miał motywacji uchylania się od kary - zapewnia obrońca. - Miał po prostu zobowiązania finansowe i wyjechał do pracy. I wyjechał do Niemiec, a nie do Panamy.
O winie Tomasza M. przekonana jest natomiast prokuratura.
- Teza z aktu oskarżenia została przyjęta w oparciu o opinie biegłych z zakresu medycyny sądowej - mówi Sławomir Karmowski, zastępca Prokuratora Rejonowego w Elblągu. - Obrażenia powstały w skutek celowego działania. Biegli za najbardziej prawdopodobne uznali celowe uderzenie. W naszej ocenie nie był to więc wypadek.
- Występujemy o wymierzenie surowej kary pozbawienia wolności - kontynuuje prokurator. - Pobicie ze skutkiem śmiertelnym zagrożone jest karą od 2 do 12 lat więzienia.
Sędzia Piotr Żywicki nadal oczekuje na uzupełniającą opinię biegłych z Gdańska. Miała ona być gotowa na dziś.
- Skład lekarski prosił nas o zwłokę. Może to potrwać od tygodnia do 10 dni -przyznał sędzia. - Nie dysponujemy pełnym materiałem dowodowym. Potrzebna jest ta opinia w kontekście wcześniejszego opiniowania patomorfologa.
- To proces poszlakowy, w którym nie ma bezpośrednich dowodów na to, że mój klient z siłą i rozmysłem uderzył dziecko - mówił obrońca oskarżonego, Stanisław Borzdyński. - Są natomiast dowody na to, że zajmował się nim jak ojciec. Świadczą o tym zeznania matki dziecka czy jej rodziców.
- Oskarżony liczy się z odpowiedzialnością, ale za nieumyślne spowodowanie śmierci - dodał. - Gryzie go to, że nie wezwał pomocy do dziecka, na które upadł. Liczę, że za to sąd wymierzy mu karę 1 roku i 6 miesięcy więzienia, no, góra 2 lat.
Czyn, o który oskarżony jest Tomasz M. zagrożony jest karą do 12 lat pozbawienia wolności.
- To wykluczone - ripostuje mecenas Borzdyński. - Nigdy nie odbywał kary pozbawienia wolności, nie jest zdemoralizowany, nie utrudnia postępowania. Taka kara byłaby zbyt wysoka.
A co z ucieczką Tomasza M. do Niemiec? Mężczyzna musiał być sprowadzany do sądu na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania.
- Ucieczka? On nie miał motywacji uchylania się od kary - zapewnia obrońca. - Miał po prostu zobowiązania finansowe i wyjechał do pracy. I wyjechał do Niemiec, a nie do Panamy.
O winie Tomasza M. przekonana jest natomiast prokuratura.
- Teza z aktu oskarżenia została przyjęta w oparciu o opinie biegłych z zakresu medycyny sądowej - mówi Sławomir Karmowski, zastępca Prokuratora Rejonowego w Elblągu. - Obrażenia powstały w skutek celowego działania. Biegli za najbardziej prawdopodobne uznali celowe uderzenie. W naszej ocenie nie był to więc wypadek.
- Występujemy o wymierzenie surowej kary pozbawienia wolności - kontynuuje prokurator. - Pobicie ze skutkiem śmiertelnym zagrożone jest karą od 2 do 12 lat więzienia.
A