58-letni mężczyzna zmarł dzisiaj w piwnicy jednego z bloków przy ul. Słonecznej. Mieszkańcy już wczoraj, gdy jeszcze żył, wzywali do niego Straż Miejską, ale mężczyzna nie został stamtąd zabrany. – Wcześniej interweniowałam w tej sprawie u zarządcy, bo sąsiad mieszkał w tej piwnicy. Potem do Straży Miejskiej. Nikt mu nie pomógł – mówi jedna z mieszkanek bloku.
- Sąsiad od dłuższego czasu mieszkał w piwnicy. Często nadużywał alkoholu, ale w poniedziałek wyglądał naprawdę strasznie. Dlatego zadzwoniłam najpierw do zarządcy naszego budynku, by mu pomogli. Usłyszałam, że sprawa się zajmują, ale nic się nie działo przez kilka godzin. Około 15 zadzwoniłam więc po Straż Miejską, patrol przyjechał po 20 minutach – opowiada jedna z mieszkanek bloku ul. Słonecznej. – Strażnicy zeszli do niego, poszli też do jego mieszkania, do byłej żony, z którą jest po rozwodzie. Po pół godzinie odjechali, przykryli go tylko marynarką, nie udzielając mu pomocy. A przecież powinni to zrobić. Co z tego, że sąsiad był pijany?
Strażnicy twierdzą, że rozmawiali z 58-letnim mężczyzną, ale ich zdaniem nie było podstaw do zabrania go z piwnicy.
- Ten pan był w stanie rozmawiać ze strażnikami, mimo że był nietrzeźwy. Nie był w stanie upojenia alkoholowego – mówi Karolina Wiercińska, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Elblągu. – Strażnicy rozmawiali z jego żoną, spisali notatkę z interwencji, która miała trafić do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, by pracownicy socjalni mogli mu pomóc. W piwnicy był straszny fetor, widać było, że ten pan mieszkał tam od dłuższego czasu. To była jego piwnica, nie mieliśmy prawnej możliwości, by go stamtąd zabrać. W piwnicy było ciepło, nie groziło mu wyziębienie.
Notatka Straży Miejskiej do MOPS-u już nie trafiła, bo we wtorek mężczyzna zmarł. Ciało odkryła sąsiadka. – Gdy wróciłam z pracy, postanowiłam zajrzeć do sąsiada. Leżał, nie reagował na moje słowa. Zadzwoniłam więc na pogotowie. Przyjechali bardzo szybko, próbowali go reanimować, ale już było za późno. Powiedzieli nam potem, że sąsiad nie żyje od ośmiu godzin. Przecież można go było wcześniej uratować! – nie kryje oburzenia mieszkanka bloku.
Po godzinie 15 na miejsce przyjechała policja i prokurator. – Z informacji od sąsiadów wynika, że ten mężczyzna od dłuższego czasu koczował w piwnicy. Miał 58 lat, często nadużywał alkoholu – mówi Jakub Sawicki z Zespołu Prasowego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu. - W sprawie jego śmierci wykluczono udział osób trzecich. Sprawą zajmuje się prokuratura.
- Jestem roztrzęsiona. Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Chciałam, żeby sąsiada ktoś zabrał, doprowadził do czystości. Często nadużywał alkoholu, ale był nieszkodliwy - mówi sąsiadka mężczyzny. – Dlaczego nikt mu nie pomógł?
Do sprawy wrócimy.
Aktualizacja, 3 grudnia, godz. 12.43
Prokurator odstąpił od czynności. Wykluczono, by do śmierci mężczyzny przyczyniły się osoby trzecie. Jeśli chodzi o interwencję strażników miejskich, zdaniem prokuratury, była bez zastrzeżeń.
Strażnicy twierdzą, że rozmawiali z 58-letnim mężczyzną, ale ich zdaniem nie było podstaw do zabrania go z piwnicy.
- Ten pan był w stanie rozmawiać ze strażnikami, mimo że był nietrzeźwy. Nie był w stanie upojenia alkoholowego – mówi Karolina Wiercińska, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Elblągu. – Strażnicy rozmawiali z jego żoną, spisali notatkę z interwencji, która miała trafić do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, by pracownicy socjalni mogli mu pomóc. W piwnicy był straszny fetor, widać było, że ten pan mieszkał tam od dłuższego czasu. To była jego piwnica, nie mieliśmy prawnej możliwości, by go stamtąd zabrać. W piwnicy było ciepło, nie groziło mu wyziębienie.
Notatka Straży Miejskiej do MOPS-u już nie trafiła, bo we wtorek mężczyzna zmarł. Ciało odkryła sąsiadka. – Gdy wróciłam z pracy, postanowiłam zajrzeć do sąsiada. Leżał, nie reagował na moje słowa. Zadzwoniłam więc na pogotowie. Przyjechali bardzo szybko, próbowali go reanimować, ale już było za późno. Powiedzieli nam potem, że sąsiad nie żyje od ośmiu godzin. Przecież można go było wcześniej uratować! – nie kryje oburzenia mieszkanka bloku.
Po godzinie 15 na miejsce przyjechała policja i prokurator. – Z informacji od sąsiadów wynika, że ten mężczyzna od dłuższego czasu koczował w piwnicy. Miał 58 lat, często nadużywał alkoholu – mówi Jakub Sawicki z Zespołu Prasowego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu. - W sprawie jego śmierci wykluczono udział osób trzecich. Sprawą zajmuje się prokuratura.
- Jestem roztrzęsiona. Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Chciałam, żeby sąsiada ktoś zabrał, doprowadził do czystości. Często nadużywał alkoholu, ale był nieszkodliwy - mówi sąsiadka mężczyzny. – Dlaczego nikt mu nie pomógł?
Do sprawy wrócimy.
Aktualizacja, 3 grudnia, godz. 12.43
Prokurator odstąpił od czynności. Wykluczono, by do śmierci mężczyzny przyczyniły się osoby trzecie. Jeśli chodzi o interwencję strażników miejskich, zdaniem prokuratury, była bez zastrzeżeń.
RG