W nocy z 29 na 30 listopada 1830 r. z warszawskiej Szkoły Podchorążych Piechoty wyruszył pochód zbuntowanej młodzieży, która nawoływała ludność stolicy do zrywu przeciwko carskiej Rosji. Aby upamiętnić powstańców, dziś sprzed Bramy Targowej wyruszyli uczniowie klas mundurowych trzech elbląskich szkół. – Wy, którzy reprezentujecie najwyższe wartości, jak godność, honor, patriotyzm, idźcie! Werble będą biły, a ulice ciche i spokojne. Jak wtedy – mówił Piotr Imiołczyk, pomysłodawca Marszu Podchorążych. Zobacz fotoreportaż.
O godzinie 16 przed Bramą Targową zebrali się uczniowie klasy mundurowych z Zespołu Szkół Technicznych, Zespołu Szkół Techniczno-Informatycznych oraz Zespołu Szkół Zawodowych nr 1. Do marszu zagrzewał nauczyciel historii i barwna postać w środowisku elbląskim, Piotr Imiołczyk.
- Na rozkaz Elbląskie Forum Odtwórców Historycznych, tak jak tamci w listopadową noc, wyruszymy w Marsz Podchorążych ze sprzysiężenia Piotra Wysockiego – mówił. – Werble będą biły, a ulice ciche i spokojne – tak, jak wtedy. Chciałbym, byście odczuwali ten klimat, co oni. Byście szli, bo chcecie wezwać naród do boju! Ale bez odzewu. Mieszkańcy stolicy zamilkli. W 1830 r. oni szli dwie godziny z Łazienek na Stare Miasto. My dziś przemaszerujemy ok. 10 minut, pod krzyż przy katedrze.
Tam młodzież zapaliła znicze i w milczeniu wspomniała powstańców listopadowych.
Skąd pomysł na taką żywą lekcję historii?
- Pomysł wpadł mi w głowę trzy lata temu – przyznał Piotr Imiołczyk, nauczyciel historii w ZSZ nr 1. - Postanowiłem zrobić trio powstańcze, czyli Powstanie styczniowe, listopadowe i kościuszkowskie. Zaczynamy od Marszu Podchorążych, który ma rozpocząć powstanie listopadowe, potem będzie kościuszkowskie , czyli dokładnie przy ratuszu na Starym Mieście Tadeusz Kościuszko będzie przysięgał 23 marca. I dokładnie ta sama młodzież będzie tu wtedy stała - dodał.
Dlaczego warto przypominać powstańcze zrywy, które zakończyły się tragicznie?
- Trudno powiedzieć czy tragicznie – ripostuje Piotr Imiołczyk. - Jeżeli chodzi o to, do czego dążyły to jasne, że tak. Ale z drugiej strony - nie można żyć na klęczkach. Nie można całować stóp czy to Mikołaja II, czy Józefa Stalina, czy kogokolwiek innego. My, Polacy, wyrośliśmy na glebie szlacheckiej. Czy ktoś mówił o nas jako o proletariuszach czy chłopach to jednak zawsze szlachcic z nas wyjdzie. Ci ludzie od stuleci nawykli do wolności będą jej żądali, będą walczyli i będą ją mieli. W każdej sytuacji, w każdym miejscu i o każdym czasie - zapewnił.
Dlaczego młodzież ma o tym pamiętać?
- Trzeba to robić dla młodzieży, bo to jest coś fantastycznego – mówił z entuzjazmem. - My jesteśmy „państwem na szynach”. Kogo oni, młodzi, mają w Elblągu pochowanych? Dziadków. Ani pradziadków, ani prapradziadków już nie. Gdzie mają szukać tych wzorców, które powinny być w rodzinach? A rodziny mieszkające w Elblągu w większości nie mają tu korzeni. Te już dawno zgniły. To drewniane krzyże gdzieś na Wołyniu.
A jaki związek ma Powstanie listopadowe z Elblągiem?
- We wrześniu 1831 r. część wojska polskiego przekroczyła granicę pruską. To było u schyłku powstania. Rząd pruski wysterował żołnierzy do Brodnicy, Elbląga, na Żuławy. Wódz naczelny tej resztki wojsk, czyli generał Rybiński znajdował się Elblągu. Tu znajdował się też generał Józef Bem. I tu była masa poruczników. I w Elblągu, poza Fiszewem, doszło do drugiej masakry żołnierzy polskich. To tutaj, na Pl. Słowiańskim , kawaleria zmasakrowała 4. Pułk – kreślił rys historyczny Piotr Imiołczyk. - Tutaj gen. Bem organizował przejazdy do Francji tych oficerów, którzy chcieli trafić na Wielką Emigrację. A porucznik Ekielski opisywał pięknie Elbląg . Wspominał o landgrafie Abramowskim, czyli staroście i jego rodzinie, która nie mówiła po polsku, ale czuła po polsku. To było 60 lat od pierwszego rozbioru, ci ludzie jeszcze Polskę pamiętali. I dlaczego powstańców masakrowano tu, a nie w Brodnicy? Bo tu nagle zaczęły odżywać propolskie tradycje – wyjaśniał historyk.
I jeszcze ciekawostka: - Ponoć w dzisiejszym Pałacu Ślubów przy ul. św. Ducha, w tej kamienicy, przebywali generał Rybiński i Bem – dodał Piotr Imiołczyk.
- Na rozkaz Elbląskie Forum Odtwórców Historycznych, tak jak tamci w listopadową noc, wyruszymy w Marsz Podchorążych ze sprzysiężenia Piotra Wysockiego – mówił. – Werble będą biły, a ulice ciche i spokojne – tak, jak wtedy. Chciałbym, byście odczuwali ten klimat, co oni. Byście szli, bo chcecie wezwać naród do boju! Ale bez odzewu. Mieszkańcy stolicy zamilkli. W 1830 r. oni szli dwie godziny z Łazienek na Stare Miasto. My dziś przemaszerujemy ok. 10 minut, pod krzyż przy katedrze.
Tam młodzież zapaliła znicze i w milczeniu wspomniała powstańców listopadowych.
Skąd pomysł na taką żywą lekcję historii?
- Pomysł wpadł mi w głowę trzy lata temu – przyznał Piotr Imiołczyk, nauczyciel historii w ZSZ nr 1. - Postanowiłem zrobić trio powstańcze, czyli Powstanie styczniowe, listopadowe i kościuszkowskie. Zaczynamy od Marszu Podchorążych, który ma rozpocząć powstanie listopadowe, potem będzie kościuszkowskie , czyli dokładnie przy ratuszu na Starym Mieście Tadeusz Kościuszko będzie przysięgał 23 marca. I dokładnie ta sama młodzież będzie tu wtedy stała - dodał.
Dlaczego warto przypominać powstańcze zrywy, które zakończyły się tragicznie?
- Trudno powiedzieć czy tragicznie – ripostuje Piotr Imiołczyk. - Jeżeli chodzi o to, do czego dążyły to jasne, że tak. Ale z drugiej strony - nie można żyć na klęczkach. Nie można całować stóp czy to Mikołaja II, czy Józefa Stalina, czy kogokolwiek innego. My, Polacy, wyrośliśmy na glebie szlacheckiej. Czy ktoś mówił o nas jako o proletariuszach czy chłopach to jednak zawsze szlachcic z nas wyjdzie. Ci ludzie od stuleci nawykli do wolności będą jej żądali, będą walczyli i będą ją mieli. W każdej sytuacji, w każdym miejscu i o każdym czasie - zapewnił.
Dlaczego młodzież ma o tym pamiętać?
- Trzeba to robić dla młodzieży, bo to jest coś fantastycznego – mówił z entuzjazmem. - My jesteśmy „państwem na szynach”. Kogo oni, młodzi, mają w Elblągu pochowanych? Dziadków. Ani pradziadków, ani prapradziadków już nie. Gdzie mają szukać tych wzorców, które powinny być w rodzinach? A rodziny mieszkające w Elblągu w większości nie mają tu korzeni. Te już dawno zgniły. To drewniane krzyże gdzieś na Wołyniu.
A jaki związek ma Powstanie listopadowe z Elblągiem?
- We wrześniu 1831 r. część wojska polskiego przekroczyła granicę pruską. To było u schyłku powstania. Rząd pruski wysterował żołnierzy do Brodnicy, Elbląga, na Żuławy. Wódz naczelny tej resztki wojsk, czyli generał Rybiński znajdował się Elblągu. Tu znajdował się też generał Józef Bem. I tu była masa poruczników. I w Elblągu, poza Fiszewem, doszło do drugiej masakry żołnierzy polskich. To tutaj, na Pl. Słowiańskim , kawaleria zmasakrowała 4. Pułk – kreślił rys historyczny Piotr Imiołczyk. - Tutaj gen. Bem organizował przejazdy do Francji tych oficerów, którzy chcieli trafić na Wielką Emigrację. A porucznik Ekielski opisywał pięknie Elbląg . Wspominał o landgrafie Abramowskim, czyli staroście i jego rodzinie, która nie mówiła po polsku, ale czuła po polsku. To było 60 lat od pierwszego rozbioru, ci ludzie jeszcze Polskę pamiętali. I dlaczego powstańców masakrowano tu, a nie w Brodnicy? Bo tu nagle zaczęły odżywać propolskie tradycje – wyjaśniał historyk.
I jeszcze ciekawostka: - Ponoć w dzisiejszym Pałacu Ślubów przy ul. św. Ducha, w tej kamienicy, przebywali generał Rybiński i Bem – dodał Piotr Imiołczyk.