Każdy kiedyś umrze – to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Pod tym względem wszyscy jesteśmy równi, ale dalej już zaczynają się różnice. Jedną z nich jest ta, że niektórzy „mogą umierać spokojnie”, albowiem ich odejście nie wpędzi nikogo w tarapaty finansowe, inni natomiast są czyimiś żywicielami lub gwarantami utrzymania poziomu życia tak długo, jak chodzą po ziemi. Gdy ich zabraknie, najbliżsi znajdą się w bardzo trudnej sytuacji.
Tędy właśnie przebiega granica między sytuacją, w której ubezpieczenie na życie to jedynie dobrowolny bonus dla najbliższych, a taką, w których stanowi ona jedyną, ale niezawodną ochronę na wypadek śmierci ubezpieczonego.
Kto powinien ubezpieczyć się na życie?
Przede wszystkim ten, kto ma zobowiązania, czy to w postaci dużego kredytu, czy po prostu jako rodzic dzieci, które nie są jeszcze samodzielne finansowo. Ubezpieczenie takie oznacza regularne płacenie składek, a więc uszczuplenie domowego budżetu. Paradoksalnie jednak jest ono bardziej potrzebne ludziom żyjącym skromnie niż zamożnym. Dlaczego?
Więcej o ubezpieczeniu na życie znajdziecie pod: https://www.metlife.pl/o_metlife/blog/ubezpieczenie-na-zycie-czy-warto-je-kupic-jakie-wybrac/
Wyobraźmy sobie skromnie zarabiające małżeństwo z dwójką dzieci. Póki oboje rodzice żyją i pracują, na wszystko jakoś wystarczy. Gdyby jednak któregoś nagle zabrakło, to drugie znajdzie się w bardzo trudnej sytuacji, a wraz z nim jego potomstwo.
Podobnie jest w małżeństwie, które zaciągnęło kredyt hipoteczny i ma przed sobą np. 20 lat spłacania. Jeśli któreś z małżonków umrze, to drugie zostanie z kredytem, którego spłata może przekraczać jego możliwości.
Kto ubezpieczyć się może, ale nie musi?
Na pewno dotyczy to osób żyjących samotnie i niemających zobowiązań. Single, wdowy i wdowcy są w tej komfortowej sytuacji, że nie sprawią nikomu finansowego kłopotu, jeśli odejdą.
Podobnie ma się rzecz w wypadku ludzi zamożnych, którzy pozostawią po sobie znaczne oszczędności, a także tych, których najbliżsi są niezależni finansowo.
Ubezpieczenie na życie zawrzeć może każdy (o ile oczywiście znajdzie firmę gotową wystawić mu polisę w zamian za rozsądną składkę). Pieniądze z ubezpieczenia po jego śmierci będą dla rodziny niczym prezent. Jeżeli jednak nie ma takiej potrzeby, to oczywiście wydawanie pieniędzy na ubezpieczenie nie ma większego sensu. Warto pamiętać, że wbrew pozorom towarzystwa ubezpieczeniowe nie tracą, a zarabiają na polisach.
Rodzaje polis i umowy dodatkowe
Istnieją trzy rodzaje polis na życie: podstawowe, mieszane (z elementem inwestycyjnym) oraz inwestycyjne. Te pierwsze, nazywane niekiedy LifeCasco, oznaczają przeznaczanie całości składek na ochronę i wypłacenie sumy gwarantowanej po śmierci ubezpieczonego. W polisach mieszanych część składki przeznaczana jest na inwestycje. Kto dożyje ustalonego terminu, otrzyma zwrot wkładu inwestycyjnego wraz z ewentualnym zyskiem minus koszty. Gdy nie dożyje, jego bliscy uzyskają ustaloną wartość odszkodowania. I wreszcie polisy inwestycyjne: tu nie ma ochrony ubezpieczeniowej, a jedynie wypłata zgromadzonych środków ubezpieczonemu lub uposażonym.
Optymalny wariant dla klienta to polisa podstawowa. Inwestować lepiej samodzielnie, indywidualnie.
Nikt jednak nie powiedział, że ochrona ubezpieczeniowa musi dotyczyć jedynie śmierci ubezpieczonego. Może, a nawet powinna obejmować także jego trwałą niezdolność do pracy, gdy wskutek choroby lub wypadku zostanie inwalidą. Do podstawowej polisy warto więc dodać klauzule dodatkowe i być ubezpieczonym właściwie na każdą z najgorszych ewentualności.
Żelazna zasada: uważna lektura OWU
Polisa na życie to zobowiązanie na wiele lat i niemałe pieniądze w grze, dlatego przed podpisaniem umowy trzeba poświęcić czas i uwagę na staranną lekturę Ogólnych Warunków Ubezpieczenia. Najważniejsze w nich są wyłączenia, a więc sytuacje, w których towarzystwo ubezpieczeniowe odmówi wypłaty. Trzeba bowiem wiedzieć, przed czym polisa chroni, a przed czym nie.
----- materiał płatny ----