
Od dziewięciu lat na osiedlu Za Politechniką działa strzeżony parking na ponad dwieście miejsc. Teraz spółdzielnia mieszkaniowa „Zrzeszeni” chce go zlikwidować, a w jego miejsce urządzić parking ze szlabanem na pilota. Dotychczasowy dzierżawca otrzymał wypowiedzenie, ale w obronie parkingu podpisało się ponad sto osób. Dzisiaj wieczorem ma odbyć się w tej sprawie spotkanie z mieszkańcami osiedla.
- Co miesiąc płacę do kasy spółdzielni za dzierżawę 4 tysiące złotych, dzięki mojemu parkingowi mieszkańcy mogą parkować bezpiecznie. Od początku dzierżawy nie było żadnego incydentu, ale od jakiegoś czasu prezes spółdzielni rzuca mi kłody pod nogi. Półtora miesiąca temu zażądał, mimo że nie ma tego w umowie, bym podniósł ubezpieczenie parkingu z 250 tysięcy złotych do miliona. Ubezpieczenie podniosłem, a kilka tygodni potem dostałem wypowiedzenie – twierdzi przedsiębiorca Stefan Kulpiński.
Prezes spółdzielni „Zrzeszeni” Adam Basiukiewicz, który jest także elbląskim radnym, tłumaczy, że zarząd spółdzielni musiał podjąć decyzję o rozwiązaniu umowy dzierżawy.
- Na płatnym parkingu jest ponad 60 miejsc wolnych, a osiedle coraz bardziej się korkuje. Nie zmuszę lokatorów, by płacili za parking. W zamian w tym miejscu chcemy urządzić parking ze szlabanem zamykanym na pilota. Założymy monitoring, koszty obsługi będą niższe niż opłaty na płatnym parkingu – twierdzi Adam Basiukiewicz.
Dzierżawca przygotował petycję w obronie płatnego parkingu. Podpisało się pod nią ponad sto osób. Dzisiaj o godz. 17 w siedzibie spółdzielni odbędzie spotkanie z mieszkańcami, na którym – jak twierdzi prezes Basiukiewicz – władze spółdzielni „Zrzeszeni” wytłumaczą lokatorom powody swojej decyzji.

- Zawsze możemy się dogadać, chętnie udostępnię spółdzielni część miejsc z jednej strony parkingu, nawet bezpłatnie. Prezes jednak powiedział, że to nie wchodzi w rachubę. Rozwiązanie umowy spowoduje, że auta mieszkańców nie będą bezpieczne. Kamery tego nie zapewnią, potrzebni są ludzie, którzy pilnują kto wjeżdża, kto wyjeżdża – uważa Stefan Kulpiński. - Przez decyzję spółdzielni pracę straci też kilka osób, których zatrudniam.
Prezes spółdzielni „Zrzeszeni” uważa z kolei, że działa w interesie mieszkańców. - Spółdzielnia jest organizacją non profit, nie może generować zysków, wszystko co robimy, robimy na rzecz lokatorów, bo to oni są właścicielami tego wszystkiego, czym zarządzamy – tłumaczy Adam Basiukiewicz. - Chcieliśmy dogadać się z panem Kulpińskim, proponowaliśmy wcześniej, że wynajmiemy od niego część miejsc, ale nie doszło do porozumienia – twierdzi prezes. - Poza tym umowa dzierżawy stanowi, że parking jest przeznaczony dla mieszkańców osiedla, a mam sygnały, że parkują tam także inne osoby.
Do sprawy wrócimy.