Willa Thiessena przy ul. Warszawskiej 142a to spory kłopot dla miasta. Decyzji o rozbiórce zabytkowej ruiny sprzeciwił się wojewódzki konserwator zabytków i teraz pozostaje liczyć na kupca. Nie będzie to jednak proste, bo działka, na której stoi willa wchodzi w pas drogowy, lokalizacja jest więc - delikatnie rzecz ujmując - średnia. Ale cuda się zdarzają, o czym świadczą losy innej perełki architektury. Po trzech latach poszukiwań znalazł się śmiałek, który do dawnej świetności chce przywrócić willę przy ul. Pułaskiego.
Zarząd Budynków Komunalnych przeznaczył opuszczony obiekt znajdujący się tuż koło węzła drogowego Elbląg Południe do rozbiórki. Wystąpił do prezydenta o zgodę, jednak w obronie willi wystąpił wojewódzki konserwator zabytków. A ten nie tylko odmówił wydania zgody na jej rozbiórkę, ale wpisał też budynek na wojewódzką listę zabytków. Decyzję konserwatora poparł minister kultury, do którego zażalenie w tej sprawie zgłosił Zarząd Budynków Komunalnych. W efekcie rozbiórka budynku stała się niemożliwa.
W czasach przedwojennych willa należała do rodziny Wilhelma Thiessena, właściciela tartaku. Po wojnie, przez kolejne dziesięciolecia też miała lokatorów, ale ostatecznie stała się pustostanem. Sukcesywnie grabionym przez amatorów kabli elektrycznych, elementów metalowych, żelaznych czy aluminiowych. Obiekt ze względu na swój fatalny stan techniczny niesie zagrożenie dla przebywających w środku, dlatego ZBK zdecydował zamknąć go w styczniu 2018 r. na trzy spusty. Nie jest jednak tajemnicą, że nieproszeni goście nadal tam buszują.
I co dalej?
- Działka, na której stoi budynek wchodzi w pas drogowy, dlatego zapadła decyzja o rozbiórce obiektu, której to sprzeciwił się konserwator i wpisał go do rejestru zabytków - mówi Łukasz Mierzejewski z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Elblągu. - W planie są konsultacje z wojewódzkim konserwatorem zabytków, które mają pomóc w ustaleniu dalszego kierunku postępowania.
Sprzedaż zabytku w ruinie (i na dodatek na drodze) może być trudna. Ale z drugiej strony, w kategorii cudu traktowane było zbycie willi Grunaua przy ul. Pułaskiego, która ostatecznie, po trzech latach ogłaszania przetargów, znalazła właściciela.
W czasach przedwojennych willa należała do rodziny Wilhelma Thiessena, właściciela tartaku. Po wojnie, przez kolejne dziesięciolecia też miała lokatorów, ale ostatecznie stała się pustostanem. Sukcesywnie grabionym przez amatorów kabli elektrycznych, elementów metalowych, żelaznych czy aluminiowych. Obiekt ze względu na swój fatalny stan techniczny niesie zagrożenie dla przebywających w środku, dlatego ZBK zdecydował zamknąć go w styczniu 2018 r. na trzy spusty. Nie jest jednak tajemnicą, że nieproszeni goście nadal tam buszują.
I co dalej?
- Działka, na której stoi budynek wchodzi w pas drogowy, dlatego zapadła decyzja o rozbiórce obiektu, której to sprzeciwił się konserwator i wpisał go do rejestru zabytków - mówi Łukasz Mierzejewski z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Elblągu. - W planie są konsultacje z wojewódzkim konserwatorem zabytków, które mają pomóc w ustaleniu dalszego kierunku postępowania.
Sprzedaż zabytku w ruinie (i na dodatek na drodze) może być trudna. Ale z drugiej strony, w kategorii cudu traktowane było zbycie willi Grunaua przy ul. Pułaskiego, która ostatecznie, po trzech latach ogłaszania przetargów, znalazła właściciela.
A