W mieszkaniu ks. biskupa Andrzeja Śliwińskiego odbyło się przesłuchanie. Chodzi o sprawę z powództwa cywilnego jaką wytoczyła diecezji żona zmarłego biznesmena z Gdynii.
Dwóch gdyńskich biznesmenów w 1992 roku pożyczyło byłemu pełnomocnikowi diecezji ds. gospodarczych ks. Janowi Halberdzie ok. 800 tys. dolarów.
W tej sprawie ks. biskup Andrzej Śliwiński został wezwany na świadka. Jednak biskup kilkakrotnie nie stawiał się na rozprawę, przysyłał do sądu zwolnienia od lekarza, tłumaczył się ważnymi wyjazdami na spotkania episkopatu.
Prowadzący sprawę sędzia Krzysztof Nowaczyński postanowił więc przesłuchać świadka w domu.
Pod mieszkaniem ks. biskupa zjawiło się kilku lokalnych dziennikarzy, ale biskup nie wpuścił ich do domu.
Sąd pytał biskupa Śliwińskiego m.in. o to: czy ks. Halberda był uprawniony do zaciągania długów w imieniu diecezji i czy kuria weźmie odpowiedzialność za pożyczki, które poszły na rozbudowę diecezjalnych instytucji.
- Okazuje się, że diecezja elbląska nie posiada żadnego majątku - mówił do dziennikarzy po przesłuchaniu mecenas Ryszard Bafia. - Wszystkie nieruchomości: seminarium, dom samotnej matki, przedszkole, należą do poszczególnych parafii. Niewykluczone, że w przyszłości diecezja przejmie te nieruchomości, ale pewnie dopiero wtedy, jak ta sprawa ulegnie przedawnieniu.
Według zeznań biskupa Andrzeja Śliwińskiego, ksiądz Halberda miał upoważnienie do zaciągania pożyczek. Ale mógł je zaciągać jedynie na poczet inwestycji diecezjalnych.
Jedyną taką inwestycją była budowa kurii ale i ta zgodnie z wpisem do księgi wieczystej należy do parafii św. Mikołaja.
W tej sprawie ks. biskup Andrzej Śliwiński został wezwany na świadka. Jednak biskup kilkakrotnie nie stawiał się na rozprawę, przysyłał do sądu zwolnienia od lekarza, tłumaczył się ważnymi wyjazdami na spotkania episkopatu.
Prowadzący sprawę sędzia Krzysztof Nowaczyński postanowił więc przesłuchać świadka w domu.
Pod mieszkaniem ks. biskupa zjawiło się kilku lokalnych dziennikarzy, ale biskup nie wpuścił ich do domu.
Sąd pytał biskupa Śliwińskiego m.in. o to: czy ks. Halberda był uprawniony do zaciągania długów w imieniu diecezji i czy kuria weźmie odpowiedzialność za pożyczki, które poszły na rozbudowę diecezjalnych instytucji.
- Okazuje się, że diecezja elbląska nie posiada żadnego majątku - mówił do dziennikarzy po przesłuchaniu mecenas Ryszard Bafia. - Wszystkie nieruchomości: seminarium, dom samotnej matki, przedszkole, należą do poszczególnych parafii. Niewykluczone, że w przyszłości diecezja przejmie te nieruchomości, ale pewnie dopiero wtedy, jak ta sprawa ulegnie przedawnieniu.
Według zeznań biskupa Andrzeja Śliwińskiego, ksiądz Halberda miał upoważnienie do zaciągania pożyczek. Ale mógł je zaciągać jedynie na poczet inwestycji diecezjalnych.
Jedyną taką inwestycją była budowa kurii ale i ta zgodnie z wpisem do księgi wieczystej należy do parafii św. Mikołaja.
AK