
Wśród śmieci na elbląskim składowisku nie ma szczególnych eksponatów. Elblążanie nie wyrzucają do śmieci pieniędzy, ale zdarza się, że w odpadach lądują strzykawki, które mogą być groźne. Dla kogo? Dla pracowników Zakładu Utylizacji Odpadów.
- Rocznie przyjmujemy 55 tys. ton odpadów - informuje Marian Wojtkowski, dyrektor Zakładu Utylizacji Odpadów w Elblągu.
Okazuje się jednak, że praca w ZUO może być niebezpieczna dla zdrowia i życia. I wcale nie chodzi o możliwość zasypania przez tony odpadów. Śmiertelny wróg pracowników miejskiego wysypiska jest mały i niepozorny. - W śmieciach znajdujemy strzykawki niewiadomego pochodzenia - mówi Marian Wojtkowski.
Uspokajamy jednak: tego typu strzykawki nie pochodzą ze szpitali i ośrodków zdrowia. Odpady medyczne są utylizowane tam w taki sposób, aby człowiek nie miał bezpośredniego kontaktu z niebezpiecznymi przedmiotami. Niebezpieczne strzykawki pochodzą niestety ze śmieci, które wyrzucają mieszkańcy miasta. Mogą pochodzić z zastrzyków, które mieszkańcy sami sobie aplikują, mogły być też używane przez osoby uzależnione od narkotyków.
W lutym jeden z pracowników miejskiego wysypiska zakuł się właśnie igłą ze strzykawki niewiadomego pochodzenia. Zagrożenie było ogromne, przez igłę można zarazić się
na przykład wirusem HIV, żółtaczką, tężcem. Pracownik spółki został natychmiast wysłany do Kliniki Chorób Zakaźnych w Gdańsku, na szczęście w tym przypadku skończyło się na strachu.
- Mieszkańcy powinni strzykawki wyrzucać do pojemników z przeterminowanymi lekami, które znajdują sie w aptekach - apeluje dyrektor ZUO.
Takie śmieci zostają później spalone.
Okazuje się jednak, że praca w ZUO może być niebezpieczna dla zdrowia i życia. I wcale nie chodzi o możliwość zasypania przez tony odpadów. Śmiertelny wróg pracowników miejskiego wysypiska jest mały i niepozorny. - W śmieciach znajdujemy strzykawki niewiadomego pochodzenia - mówi Marian Wojtkowski.
Uspokajamy jednak: tego typu strzykawki nie pochodzą ze szpitali i ośrodków zdrowia. Odpady medyczne są utylizowane tam w taki sposób, aby człowiek nie miał bezpośredniego kontaktu z niebezpiecznymi przedmiotami. Niebezpieczne strzykawki pochodzą niestety ze śmieci, które wyrzucają mieszkańcy miasta. Mogą pochodzić z zastrzyków, które mieszkańcy sami sobie aplikują, mogły być też używane przez osoby uzależnione od narkotyków.
W lutym jeden z pracowników miejskiego wysypiska zakuł się właśnie igłą ze strzykawki niewiadomego pochodzenia. Zagrożenie było ogromne, przez igłę można zarazić się
na przykład wirusem HIV, żółtaczką, tężcem. Pracownik spółki został natychmiast wysłany do Kliniki Chorób Zakaźnych w Gdańsku, na szczęście w tym przypadku skończyło się na strachu.
- Mieszkańcy powinni strzykawki wyrzucać do pojemników z przeterminowanymi lekami, które znajdują sie w aptekach - apeluje dyrektor ZUO.
Takie śmieci zostają później spalone.
Sebastian Malicki