Przed Sądem Okręgowym w Elblągu zakończył się proces w sprawie strzelaniny, do jakiej doszło trzy lata temu na parkingu przy ul. Kosynierów Gdyńskich. Prokurator domaga się dla dwójki oskarżonych wieloletnich wyroków więzienia. Wyrok zapadnie 9 lipca. Zobacz zdjęcia.
Proces w sprawie strzelaniny, do którego doszło 12 kwietnia 2017 r., w biały dzień na jednym z parkingów przy ul. Kosynierów Gdyńskich, toczy się od czerwca ubiegłego roku. Głównym oskarżonym jest Rafał Sz., któremu prokuratura zarzuciła, że z chęci zemsty postrzelił dwóch braci M. Jego partnerce Dominice śledczy zarzucili z kolei, że udzieliła pomocy w usiłowaniu zabójstwa. W toku postępowania ustalono, że tego dnia na parkingu padło osiem strzałów, ranni w uda i pośladek zostali Krzysztof i Robert M. Zdaniem prokuratury strzały padły z samochodu, którym na ulicę Kosynierów przyjechali Rafał Sz. i Dominika Z. Broni do dzisiaj nie odnaleziono.
Na dzisiaj sąd wyznaczył kolejny termin rozprawy, jak się okazało ostatni. Zanim przewodniczący składu sędziowskiego Marek Omelan zamknął przewód sądowy, wysłuchał opinii biegłego lekarza, który kilkanaście minut wcześniej dokonał oględzin blizn, jakie w wyniku postrzałów ma jeden z pokrzywdzony braci M. - Robert. Pokrzywdzony dopiero teraz stawił się na wezwanie sądu, bo z wcześniejszych wyjaśnień jego ojca wynikało, że przebywa w Hiszpanii.
Prokuratur Dariusz Ewertowski w mowie końcowej zażądał dla oskarżonych wieloletnich wyroków więzienia – dla Rafała Sz. 15 lat i 6 miesięcy, dla Dominiki Z. - 13 lat więzienia.
- Oskarżeni działali z zemsty za to, że pokrzywdzeni zniszczyli prowadzony przez oskarżonych sklep. Pokrzywdzeni mieli wcześniej grozić Dominice Z. uszkodzeniem ciała czy też pozbawieniem życia. Z tego powodu oskarżeni użyli broni palnej w stosunku do pokrzywdzonych. Usytuowanie ran świadczy o tym, że istniała możliwość postrzelenia w tętnicę udową, co mogło spowodować śmierć pokrzywdzonych. Oskarżeni działali w zamiarze pozbawienia życia – twierdził prokurator.
- Nigdy nikomu nie zrobiłam krzywdy. Jest mi przykro i wstyd, że byłam w tym miejscu i tak się stało. Gdybym wiedziała, że tak się stanie, nigdy bym nie wsiadła do tego samochodu i nie pojechała tam. Do dzisiaj boję się o swoje bezpieczeństwo, wyprowadziłam się daleko stąd – mówiła przed sądem Dominika Z., prosząc o uniewinnienie. We wcześniejszych zeznaniach twierdziła, że nie wiedziała, że Rafał Sz. ma przy sobie broń.
Obrońca Rafała Sz. podkreślał, że oskarżony działał w strachu, a jego zachowanie można potraktować jako obronę konieczną lub jej przekroczenie. - Wnoszę o uniewinnienie lub ewentualnie o łagodny wyrok – podkreślał.
- Jestem winny, ok. Ale za przekroczenie granic obrony koniecznej. Proszę o 5 lat – mówił w swoim ostatnim słowie przed sądem Rafał Sz. Podkreślał, że wielokrotnie zwracał się do policji i prokuratury w sprawach, w których sam był pokrzywdzony. Jak twierdzi, także przez braci M. - Mam żal do prokuratury, że te wszystkie sprawy były umarzane. Za pocięcie mojej twarzy, za noże w brzuchu, 36 szwów miałem. Sprawców było więcej – mówił.
Wyrok w tej sprawie zapadnie 9 lipca. Sąd nie wykluczył, że zmieni kwalifikację prawną zarzuconych oskarżonym czynów.