
Braniewscy miłośnicy kolei nie ustają w staraniach, aby ożywić kolejową linię nadzalewową z przystanku Braniewo Brama do Elbląga-Zdroju. Ich najnowszym pomysłem jest utworzenie mini skansenu, w którym znajdą się historyczne już urządzenia, wykorzystywane do kierowania ruchem pociągów.
Pomysłodawcy przedsięwzięcia chcą zamontować eksponaty na wyłączonym z eksploatacji przystanku Braniewo Brama, na którym planuje się uruchomić kolej drezynową do stacji Elbląg-Zdrój.
— Pomysł zrodził się podczas jednego ze spotkań z dyrekcją PLK w Olsztynie, gdzie omawialiśmy warunki przejęcia linii nr 254, czyli „nadzalewówki” — mówi Mariusz Demkowicz. — Zapytaliśmy się wówczas, czy zarządca infrastruktury dysponuje starymi urządzeniami kolejowymi, które mogłyby zostać zachowane i prezentowane. Dla nas — pasjonatów kolejnictwa — byłaby to wielka szkoda, gdyby takie urządzenia trafiły na złom. A niestety w wielu przypadkach tak się dzieje.
Aby przejęcie kolejowego wyposażenia było formalnie możliwe, poradzono miłośnikom kolei, aby wystąpili do PLK o przekazanie urządzeń w imieniu jakiegokolwiek stowarzyszenia, zarejestrowanego w KRS.

— Udało nam się namówić Zbigniewa Kędziorę, prezesa Towarzystwa Miłośników Braniewa, byśmy pod ich parasolem mogli kontynuować formalności — mówi Demkowicz.
Przez kilka ostatnich tygodni panowie Mariusz i Piotr wykonali kilka kursów samochodem z przyczepą, zwożąc eksponaty do Braniewa. — Ale największe wyzwanie przed nami — transport semaforów kształtowych, które w minionym wieku były na braniewskiej stacji — mówi pan Mariusz. — Największy z nich ma wysokość 12 metrów! Oprócz semaforów do Braniewa trafi także aparat blokowy z nastawni dysponującej, wajchy, wskaźniki i wiele, wiele innych urządzeń.
Ciekawostką jest również fakt, że podczas rozmów z dyrekcją PKP Nieruchomości w Gdańsku udało się uzyskać zapewnienie, że żuraw wodny stojący obecnie pomiędzy peronem 1 a 2 na braniewskiej stacji będzie także przekazany miłośnikom kolei, aby mogli go odrestaurować i prezentować w innym miejscu. Niestety wieża wodna, do której była podłączony, została zburzona kilka lat temu.
— Szkoda by było, aby i żuraw podzielił jej los — dodaje Demkowicz.
Wszelkie koszty związane z demontażem i transportem urządzeń Mariusz Demkowicz i Piotr Gajowniczek pokrywają sami . Jeżeli ktokolwiek chciałby wesprzeć ich działania, proszony jest o kontakt mailowy: mariusz@demkowicz.eu). Ważne są nie tylko pieniądze, ale także ręce do pracy. Zwłaszcza przy demontażu i przenoszeniu urządzeń, które do lekkich nie należą.