Odpowiedź jest prosta: trzeba się zrzucić, by uzbierać 75 tys. zł. Niby dużo i niedużo, ale Aeroklub Elbląski sam nie udźwignie takiego wydatku. Póki co, JAK-12A przechodzi w hangarze podstawowy remont (zobacz zdjęcia), czeka go rentgen konstrukcji, a docelowo pokrycie płótnem kadłuba i skrzydeł. Po to, by mógł wrócić na niebo nad Elblągiem.
- W 1979 r. nasz aeroklub otrzymał ten samolot w formie darowizny od bazy wojskowej w Malborku - mówi Jacek Sobolewski, dyrektor Aeroklubu Elbląskiego. - Samolot wyprodukowany w 1960 r. służył do 2006 r., kiedy to minął okres ważności pokrycia kadłuba i skrzydeł płótnem. Od tego czasu stoi w kącie w hangarze. Został zdemontowany, stare płótno zostało zdjęte. W 2018 r. podjęliśmy decyzję, że bierzemy się za ten projekt, by go dokończyć. Samolot bardzo by nam się przydał w powietrzu, tym bardziej, że tego typu samolotów, w tej wersji nie lata tak dużo w Polsce. Zobaczymy czy nam się uda (śmiech). Pewne prace już poczyniliśmy, plany też mamy, jesteśmy w stałym kontakcie z władzą lotniczą i z firmą litewską, która wykonałaby malowanie (samolot nie będzie już żółto-czerwony, a w kolorze khaki) i opłótnienie tego samolotu.
Aeroklub nie czeka z założonymi rękoma na pieniądze (choć 25 tys. zł już zagwarantował ze środków własnych i liczy na to, że zrzutka przyniesie brakujące 50 tys. zł). W hangarze JAK - 12A przechodzi "lifting".
- Oczyściliśmy konstrukcję, wyremontowaliśmy całe podwozie, ośki i bębny hamulcowe, nałożyliśmy nowe opony - wylicza Jacek Sobolewski. - Do tego remont silnika, zweryfikowaliśmy też śmigło. Odnowieniu będzie poddawane wnętrze, czyli tablice - przyrządy są zabezpieczone - zamontujemy nową radiostację, transponder, dzięki któremu samolot będzie widoczny na radarze, przeprowadzony zostanie przegląd instalacji elektrycznej, paliwowej, pneumatycznej etc. Specjaliści z Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy przyjadą ze specjalistycznym sprzętem rentgenowskim, po to, by weryfikować elementy konstrukcyjne tego samolotu - zapowiada dyrektor Aeroklubu Elbląskiego. - To skomplikowana operacja - mówi o całej odbudowie samolotu - wymagająca wielu zabiegów, ale nie odpuszczamy i mamy nadzieję, że w niedługim czasie znowu zobaczymy JAKa na naszym niebie (śmiech).
Jacek Sobolewski wskazuje na zalety tego samolotu: - Jest większy i bardziej przyjemny od użytkowanej przez nas Cessny. Cztery osoby spokojnie zajmują miejsca siedzące. Jest tam sporo przestrzeni, wystarczy wspomnieć, że taki typ samolotu był wykorzystywany również jako samolot sanitarny, w którym mieściło się łóżko dla pacjentów.
Jak można sprawić, by JAK-12A wrócił na niebo? Na www.zrzutka.pl można wpłacić dowolną kwotę (dotychczas zebrano 4713 zł).
- Dowolna kwota jest mile widziana, ale po przekroczeniu pewnych progów będziemy nagradzali darczyńców lotami szybowcem - zachęca dyrektor aeroklubu.