Dyspozytorka elbląskiego pogotowia, która nie wysłała karetki do chorego dziecka mówi, że feralnej nocy zasłabła i nie pamięta, by odebrała telefon rodziców 10-miesięcznego Szymona. Kobieta, po dwumiesięcznej niedyspozycji psychicznej, złożyła wreszcie wyjaśnienia przed prokuratorem.
7 stycznia w nocy rodzice Szymonka wezwali pogotowie, ponieważ dziecko miało wysoką gorączkę i wysypkę. Dyspozytorka - jak stwierdzili - odebrała zgłoszenie, ale nie wysłała karetki. Po kilku godzinach oczekiwań rodzice sami zawieźli dziecko do szpitala. Na ratunek jednak było za późno. 10-miesięczny Szymon zmarł z powodu sepsy.
Dyspozytorka odpowie przed sądem za to, że nie udzieliła pomocy. Taki zarzut przedstawił jej prokurator.
- Dotychczas prowadziliśmy postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci, ale zebrane dowody i opinie lekarzy świadczą o tym, że najprawdopodobniej dla dziecka nie było ratunku - powiedziała Jolanta Rudzińska z elbląskiej Prokuratury Rejonowej.
Dyspozytorka z elbląskiego pogotowia nie trafi do aresztu. Za to, że nie udzieliła pomocy, grożą jej trzy lata więzienia.
Dyspozytorka odpowie przed sądem za to, że nie udzieliła pomocy. Taki zarzut przedstawił jej prokurator.
- Dotychczas prowadziliśmy postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci, ale zebrane dowody i opinie lekarzy świadczą o tym, że najprawdopodobniej dla dziecka nie było ratunku - powiedziała Jolanta Rudzińska z elbląskiej Prokuratury Rejonowej.
Dyspozytorka z elbląskiego pogotowia nie trafi do aresztu. Za to, że nie udzieliła pomocy, grożą jej trzy lata więzienia.
J