W kuluarach elbląskiej Rady Miejskiej zrobiło się głośno. Spośród wielu plotek, domysłów i niedopowiedzeń wyłania się obraz znany dotąd raczej z salonów tzw. wielkiej polityki - poparcie polityczne w zamian za intratne, wpływowe stanowiska.
W Elblągu nikt nigdy nie ukrywał, że stanowisko sekretarza miasta stworzono sztucznie dla szefowej Samoobrony Danuty Janczuk. Stanowisko to było kartą przetargową dla SLD, który tworząc je pozyskał dla siebie w Radzie Miejskiej dwa głosy radnych Samoobrony. Głosy ważne, bo od nich zależało uzyskanie bezwzględnej większości podczas głosowań.
Sytuacja jednak się zmieniła. Dwaj radni, którzy startowali w wyborach z listy Samoobrony, zostali wykluczeni z partii. Przez krótki czas działali jako radni niezależni, a ostatnio zapisali się do Polskiej Partii Narodowej.
Zbędny etat
W kuluarach już mówi się, że byli radni Samoobrony nie chcą, aby Danuta Janczuk w dalszym ciągu pełniła to ważne stanowisko.
Prezydent Elbląga Henryk Słonina nie kryje, że etat sekretarza miasta w Elblągu jest zbędny.
- Jakoś w Elblągu sekretarz nie może się przyjąć, tak było chociażby w czasie ubiegłej kadencji - powiedział prezydent. - Mamy silny wydział organizacyjny i naczelnik zawsze pełnił funkcję sekretarza. Dublowanie naczelnika [tego wydziału – portEl] i sekretarza to nie jest najlepszy pomysł.
Co oni do mnie mają?
Na stanowisku sekretarza pozostaje jednak Danuta Janczuk z powyborczego uzgodnienia SLD – Samoobrona. Jak sama twierdzi, docierają do niej różne sygnały w tej sprawie.
- Nie jestem w stanie powiedzieć, co ci panowie mają do mojej osoby, nie usłyszałam żadnych zarzutów - stwierdziła Danuta Janczuk. Wypada dodać, że dość naiwnie jak na osobę zajmującą się polityką i świadomą sposobu objęcia przez siebie stanowiska sekretarza miasta. - My wcześniej byliśmy wspólnie w Samoobronie. Teraz już nie jesteśmy, Piasecki i Orzechowski są w Polskiej Partii Narodowej, ale z kolei ja tam nie jestem.
W SLD nikt głośno nie potwierdza, że dwaj radni PPN w nowej sytuacji politycznej chcą czegoś w zamian za poparcie podczas głosowań w Radzie Miejskiej.
- Niczego nikt im nie zaproponował, zresztą oni niczego nie chcieli: żadnych stanowisk, żadnych posad, żadnego zatrudnienia - twierdzi nowy przewodniczący Rady Miejskiej w Elblągu, szef miejskich struktur SLD Janusz Nowak.
Mamy ambicje i aspiracje
Jak dowiadujemy się jednak u samego źródła, Władysław Orzechowski były radny Samoobrony, a obecnie Polskiej Partii Narodowej chciałby, by stanowisko sekretarza otrzymał teraz ktoś z jego nowej partii.
- Do tej pory mieliśmy sekretarza jako Samoobrona - potwierdził Władysław Orzechowski. - Z tego nowego układu wynika, że nie mamy nic. Rozważaliśmy taką sprawę. Mamy aspiracje i ambicje. Stanowisko sekretarza miasta to jest dotarcie do tego, co się dzieje w mieście i do decyzji. Na pewno takie postulaty będą.
- Z tym, że nie będziemy się bić w kolano – dodaje Piasecki. - Jeżeli uzgodnimy, że nie da rady, to trudno. Dla nas liczy się dobro mieszkańców.
Koalicjant na siłę
Jak zachowa się elbląski SLD w przypadku wyartykułowania żądań dwóch radnych? Na razie nie wiadomo. Całą sprawę jednoznacznie krytykuję szef Platformy Obywatelskiej w mieście:
- To są wyraźne analogie do tego, co dzieje się na najwyższych szczeblach władzy, gdzie koalicja rządząca na siłę poszukuje koalicjantów nie patrząc na - mówiąc w cudzysłowie - "ich jakość" i kim oni są - twierdzi Witold Strzelec, szef miejskich struktur PO w Elblągu.
Nam, mieszkańcom pozostaje mieć jedynie nadzieje, że wybrani przez nas w demokratycznych wyborach samorządowcy nie będą tworzyć kolejnych sztucznych stanowisk w mieście dla doraźnych celów politycznych, a każdą wydaną na intratne posady złotówkę obejrzą dokładnie z kilku stron. Tak jak to robi większość wyborców - elblążan. Tym bardziej, że w budżecie miasta także się nie przelewa.
Sytuacja jednak się zmieniła. Dwaj radni, którzy startowali w wyborach z listy Samoobrony, zostali wykluczeni z partii. Przez krótki czas działali jako radni niezależni, a ostatnio zapisali się do Polskiej Partii Narodowej.
Zbędny etat
W kuluarach już mówi się, że byli radni Samoobrony nie chcą, aby Danuta Janczuk w dalszym ciągu pełniła to ważne stanowisko.
Prezydent Elbląga Henryk Słonina nie kryje, że etat sekretarza miasta w Elblągu jest zbędny.
- Jakoś w Elblągu sekretarz nie może się przyjąć, tak było chociażby w czasie ubiegłej kadencji - powiedział prezydent. - Mamy silny wydział organizacyjny i naczelnik zawsze pełnił funkcję sekretarza. Dublowanie naczelnika [tego wydziału – portEl] i sekretarza to nie jest najlepszy pomysł.
Co oni do mnie mają?
Na stanowisku sekretarza pozostaje jednak Danuta Janczuk z powyborczego uzgodnienia SLD – Samoobrona. Jak sama twierdzi, docierają do niej różne sygnały w tej sprawie.
- Nie jestem w stanie powiedzieć, co ci panowie mają do mojej osoby, nie usłyszałam żadnych zarzutów - stwierdziła Danuta Janczuk. Wypada dodać, że dość naiwnie jak na osobę zajmującą się polityką i świadomą sposobu objęcia przez siebie stanowiska sekretarza miasta. - My wcześniej byliśmy wspólnie w Samoobronie. Teraz już nie jesteśmy, Piasecki i Orzechowski są w Polskiej Partii Narodowej, ale z kolei ja tam nie jestem.
W SLD nikt głośno nie potwierdza, że dwaj radni PPN w nowej sytuacji politycznej chcą czegoś w zamian za poparcie podczas głosowań w Radzie Miejskiej.
- Niczego nikt im nie zaproponował, zresztą oni niczego nie chcieli: żadnych stanowisk, żadnych posad, żadnego zatrudnienia - twierdzi nowy przewodniczący Rady Miejskiej w Elblągu, szef miejskich struktur SLD Janusz Nowak.
Mamy ambicje i aspiracje
Jak dowiadujemy się jednak u samego źródła, Władysław Orzechowski były radny Samoobrony, a obecnie Polskiej Partii Narodowej chciałby, by stanowisko sekretarza otrzymał teraz ktoś z jego nowej partii.
- Do tej pory mieliśmy sekretarza jako Samoobrona - potwierdził Władysław Orzechowski. - Z tego nowego układu wynika, że nie mamy nic. Rozważaliśmy taką sprawę. Mamy aspiracje i ambicje. Stanowisko sekretarza miasta to jest dotarcie do tego, co się dzieje w mieście i do decyzji. Na pewno takie postulaty będą.
- Z tym, że nie będziemy się bić w kolano – dodaje Piasecki. - Jeżeli uzgodnimy, że nie da rady, to trudno. Dla nas liczy się dobro mieszkańców.
Koalicjant na siłę
Jak zachowa się elbląski SLD w przypadku wyartykułowania żądań dwóch radnych? Na razie nie wiadomo. Całą sprawę jednoznacznie krytykuję szef Platformy Obywatelskiej w mieście:
- To są wyraźne analogie do tego, co dzieje się na najwyższych szczeblach władzy, gdzie koalicja rządząca na siłę poszukuje koalicjantów nie patrząc na - mówiąc w cudzysłowie - "ich jakość" i kim oni są - twierdzi Witold Strzelec, szef miejskich struktur PO w Elblągu.
Nam, mieszkańcom pozostaje mieć jedynie nadzieje, że wybrani przez nas w demokratycznych wyborach samorządowcy nie będą tworzyć kolejnych sztucznych stanowisk w mieście dla doraźnych celów politycznych, a każdą wydaną na intratne posady złotówkę obejrzą dokładnie z kilku stron. Tak jak to robi większość wyborców - elblążan. Tym bardziej, że w budżecie miasta także się nie przelewa.
J