Dziś (30 stycznia) po godzinie 10 na jednym z korytarzy w Urzędzie Miejskim 46-letni mężczyzna wylał na siebie substancję łatwopalną, wyjął z kieszeni zapalniczkę i groził, że się podpali. Sytuację łagodził rozmową wiceprezydent Marek Pruszak, na miejscu błyskawicznie stawiła się ochrona ratusza oraz strażnicy miejscy. Wezwano również strażaków oraz policyjnego negocjatora. Mężczyzna dobrowolnie dał się przeprowadzić do radiowozu. Został przewieziony do szpitala na badania psychiatryczne.
Świadkiem dramatycznego zdarzenia był dziennikarz Radia Eska Krzysztof Jaworski : - Nagrywałem jakiś materiał o konkursie Fotoplastykon. Nagle na korytarz [przy prezydenckich gabinetach - red.] wchodzi pan, który, gdy mnie zobaczył z mikrofonem, cofnął się i wrócił po chwili z dwiema plastikowymi butelkami w dłoniach. W butelkach był rozpuszczalnik albo benzyna. I krzyczy "Pan nagrywa, będę się palił!" i wylewa na siebie ten płyn, a następnie wyciąga z kieszeni zapalniczkę. Wołał "Moja matka, to przez nią wszystko! Spalę się!". Na szczęście, na korytarz wyszedł pan wiceprezydent Marek Pruszak i zaczęliśmy z nim rozmawiać. Udało się mężczyznę trochę uspokoić. Chwilę później przybiegła ochrona ratusza, a pare minut później straż miejska i policja. To pan Pruszak uspokoił tego mężczyznę.
Z rozmowy wynikało, że desperat ma 46 lat, mówił, ze przeprowadził się spod Elbląga do mieszkania matki, która – tak twierdził – terroryzuje go psychicznie, jego i jego dziecko. I to jest powód tego drastycznego zachowania. 46-latek mówił też, że nie uzyskał pomocy w MOPS, był też wcześniej u prezydenta. Dziś to wiceprezydent Pruszak go uspokoił.
O zdarzeniu mówi asp. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy KMP w Elblągu: - Mężczyzna oblał się substancją łatwopalną i groził, że się podpali. Podjęto działania mające na celu uspokojenie go, udało się odebrać mu zapalniczkę. Mężczyzna wsiadł do radiowozu dobrowolnie. Zostanie przewieziony do szpitala na badania.
***
O zdarzeniu mówi Monika Borzdyńska, rzecznik prasowy prezydenta Elbląga: - Dramatyczną sytuację załagodził wiceprezydent Marek Pruszak, który rozmawiał z tym mężczyzną w sposób zrównoważony i w efekcie zdołał go odwieść od desperackiego czynu. Na koniec ten pan przeprosił nawet wiceprezydenta i urzędników za całe zajście. Na miejscu była dyrektor MOPS, pomoc psychologiczna zostanie udzielona żonie tego pana i dziecku. Także jemu samemu.
O sytuacji rodzinnej 46-latka rzeczniczka prezydenta mówi: skomplikowana.
- Ten mężczyzna jest mieszkańcem Elbląga od grudnia ub.r. Wcześniej mieszkał w Braniewie, ale mieszkanie sprzedał, a uzyskane pieniądze zainwestował w lokal, który jego matka dostała od miasta - wyjaśnia Monika Borzdyńska. - Z matką się nie dogaduje, są między nimi konflikty, oboje założyli sobie Niebieskie Karty. Już wcześniej były między nimi tarcia, ale zdecydował się jednak z nią zamieszkać, bo myślał, że matka się zmieni. W ubiegłym tygodniu mężczyzna przyszedł do prezydenta Wilka i domagał się przydzielenia samodzielnego mieszkania - kontynuuje. - Pan prezydent tłumaczył, że obowiązują pewne procedury, że jest kolejka oczekujących. Zlecił jednocześnie Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej otoczenie opieką rodziny tego mężczyzny. Mężczyzna z żoną nie prowadzą wspólnego gospodarstwa domowego, mąż nie ujawnił swojego dochodu. Żona natomiast dostaje alimenty z funduszu alimentacyjnego na dwójkę dzieci, dostaje też dodatek rehabilitacyjny i pielęgnacyjny na niepełnosprawne dziecko oraz na siebie, córka korzysta z dożywiania w świetlicy szkolnej. Ponadto rodzina otrzymywała pomoc psychologiczną. Jako rozwiązanie tymczasowe zaproponowano, by żona z dzieckiem przeprowadziły się do Ośrodka Interwencji Kryzysowej, a ten mężczyzna do Domu dla Bezdomnych. On się na to nie zgodził, nie chciał rozdzielenia rodziny. Sytuacja jest skomplikowana, ale będziemy starali się ją załagodzić - zapewnia rzeczniczka prezydenta Elbląga.
Po dzisiejszych doświadczeniach urząd zapowiada, że zostanie wprowadzony system antynapadowy w ratuszu.
- Mamy monitoring, jest ochrona, ale będziemy wprowadzać także inne zabezpieczenia i nie chodzi tu tylko o bezpieczeństwo prezydenta, ale także wszystkich osób przebywających w urzędzie - kończy Monika Borzdyńska.
Funkcjonariusze będą teraz ustalać okoliczności i przyczyny tego incydentu. Mężczyzna wcześniej leczył się psychiatrycznie.
Z rozmowy wynikało, że desperat ma 46 lat, mówił, ze przeprowadził się spod Elbląga do mieszkania matki, która – tak twierdził – terroryzuje go psychicznie, jego i jego dziecko. I to jest powód tego drastycznego zachowania. 46-latek mówił też, że nie uzyskał pomocy w MOPS, był też wcześniej u prezydenta. Dziś to wiceprezydent Pruszak go uspokoił.
O zdarzeniu mówi asp. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy KMP w Elblągu: - Mężczyzna oblał się substancją łatwopalną i groził, że się podpali. Podjęto działania mające na celu uspokojenie go, udało się odebrać mu zapalniczkę. Mężczyzna wsiadł do radiowozu dobrowolnie. Zostanie przewieziony do szpitala na badania.
***
O zdarzeniu mówi Monika Borzdyńska, rzecznik prasowy prezydenta Elbląga: - Dramatyczną sytuację załagodził wiceprezydent Marek Pruszak, który rozmawiał z tym mężczyzną w sposób zrównoważony i w efekcie zdołał go odwieść od desperackiego czynu. Na koniec ten pan przeprosił nawet wiceprezydenta i urzędników za całe zajście. Na miejscu była dyrektor MOPS, pomoc psychologiczna zostanie udzielona żonie tego pana i dziecku. Także jemu samemu.
O sytuacji rodzinnej 46-latka rzeczniczka prezydenta mówi: skomplikowana.
- Ten mężczyzna jest mieszkańcem Elbląga od grudnia ub.r. Wcześniej mieszkał w Braniewie, ale mieszkanie sprzedał, a uzyskane pieniądze zainwestował w lokal, który jego matka dostała od miasta - wyjaśnia Monika Borzdyńska. - Z matką się nie dogaduje, są między nimi konflikty, oboje założyli sobie Niebieskie Karty. Już wcześniej były między nimi tarcia, ale zdecydował się jednak z nią zamieszkać, bo myślał, że matka się zmieni. W ubiegłym tygodniu mężczyzna przyszedł do prezydenta Wilka i domagał się przydzielenia samodzielnego mieszkania - kontynuuje. - Pan prezydent tłumaczył, że obowiązują pewne procedury, że jest kolejka oczekujących. Zlecił jednocześnie Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej otoczenie opieką rodziny tego mężczyzny. Mężczyzna z żoną nie prowadzą wspólnego gospodarstwa domowego, mąż nie ujawnił swojego dochodu. Żona natomiast dostaje alimenty z funduszu alimentacyjnego na dwójkę dzieci, dostaje też dodatek rehabilitacyjny i pielęgnacyjny na niepełnosprawne dziecko oraz na siebie, córka korzysta z dożywiania w świetlicy szkolnej. Ponadto rodzina otrzymywała pomoc psychologiczną. Jako rozwiązanie tymczasowe zaproponowano, by żona z dzieckiem przeprowadziły się do Ośrodka Interwencji Kryzysowej, a ten mężczyzna do Domu dla Bezdomnych. On się na to nie zgodził, nie chciał rozdzielenia rodziny. Sytuacja jest skomplikowana, ale będziemy starali się ją załagodzić - zapewnia rzeczniczka prezydenta Elbląga.
Po dzisiejszych doświadczeniach urząd zapowiada, że zostanie wprowadzony system antynapadowy w ratuszu.
- Mamy monitoring, jest ochrona, ale będziemy wprowadzać także inne zabezpieczenia i nie chodzi tu tylko o bezpieczeństwo prezydenta, ale także wszystkich osób przebywających w urzędzie - kończy Monika Borzdyńska.
Funkcjonariusze będą teraz ustalać okoliczności i przyczyny tego incydentu. Mężczyzna wcześniej leczył się psychiatrycznie.
A