Byłem widziałem. Przegrany wygrany mecz. Przykro patrzeć na te słupki, poprzeczki obijanie bramkareczki. No i straty jak na sks nie umim złapać piłeczki bo za małe rączeczki albo kleju brak. Bardzo ale to bardzo nie podobało mi się zacchowanie Lisowskiej pod koniec meczu. Ostentacyjne "q maĉ mamy to" nie przsytoi drzeć jape w byłej hali w której barwy sie reprezentowało. Rozumiem emocje. Ale jakiś szacunek się należy lub dobre wychowanie. Walczymy dalej.