Przejechali łącznie 1000 kilometrów, by wspierać swoją drużynę w wyjazdowym meczu. Dzisiaj piszemy o kulisach wyprawy fanów Olimpii na stadion Siarki Tarnobrzeg. Fani żółto-biało-niebieskich postanowili nie zapłacić wysokiej ceny za bilety i nie zostali wpuszczeni na obiekt.
Po tym, co stało się w Wielką Sobotę w Tarnobrzegu można się zastanawiać, czy rozgrywanie meczów piłkarskich ma w naszym kraju sens. Słyszymy, że wszystko jest robione z myślą o kibicach. Potem okazuje się, że te slogany nie mają odbicia w rzeczywistości, że można znaleźć lukę w przepisach i doprowadzić do sytuacji, w której na stadion wpuszczani są wyłącznie fani, których mamy ochotę tam wpuścić.
Chętnych więcej niż miejsc
Mecz Siarki Tarnobrzeg z Olimpią Elbląg był traktowany przez kibiców obydwu zespołów jako bardzo ciekawe wydarzenie sportowe. Elbląski Klub postanowił, jak ma to w zwyczaju przed każdym spotkaniem wyjazdowym, zamówić wejściówki dla swoich fanów. W piśmie, które Klub z Tarnobrzega przysłał do Elbląga na początku marca, gospodarze spotkania informują, że zorganizowana grupa 202 kibiców gości zostanie wpuszczona na sektor gości na trybunie północnej. Bilet wstępu w cenie 12 zł.
W Elblągu trwała w tym czasie mobilizacja kibiców. Szybko okazało się, że chętnych jest więcej, niż miejsc w sektorze gości. Klub z Agrykola wystąpił więc do Siarki o rezerwację 700 sztuk biletów. Prawdopodobnie właśnie ilość przyjezdnych kibiców wystraszyła działaczy Siarki. - Na początku kwietnia otrzymaliśmy pismo od gospodarza meczu - informuje nas Robert Pilecki z Olimpii Elbląg. - Okazało się, że Siarka zarezerwowała dla nas bilety, ale cena wejściówki zwiększyła się do 24 zł. Ja sam, podobnie zresztą jak kibice, którzy pojechali na mecz wierzyłem do końca, a więc do rozpoczęcia meczu, że klub z Tarnobrzega zmieni swoją decyzję. Zgodnie z prawem kibice gości nie mogą płacić za bilety więcej niż kibice gospodarzy. Siarka jednak zręcznie ominęła ten przepis. Okazało się, że cena biletu na trybunę, którego częścią jest sektor gości to 24 zł. To oczywiste, że nikt z kibiców gospodarzy nie kupował droższych biletów. Doszło więc do takiej sytuacji, że klub z Tarnobrzega sprzedawał wejściówki dla swoich kibiców po 12 zł, a nam kazali płacić podwójnie, oczywiście zgodnie z prawem. Elbląscy kibice czują się zwyczajnie oszukani i mają do tego pełne prawo - zakończył przedstawiciel klubu z Agrykola.
Dopingowali za bramą stadionu
Jak już wiemy, kibice Olimpii, którzy (co warto podkreślić) wyjechali na mecz o godz. 2.30 w nocy z piątku na sobotę, postanowili w ramach protestu nie wejść na stadion. Fani żółto-biało-niebieskich, którzy dojechali do Tarnobrzega (łącznie 314 osób) dopingowali swoją drużynę, stojąc za bramą obiektu.
Do sytuacji odniósł się na pomeczowej konferencji Adam Boros, trener naszej drużyny: - Dla mnie jest to niezrozumiała sytuacja. Jedziemy pół Polski, tę samą drogę przebywają za nami kibice, którzy chcą nas wspierać i nie mogą wejść na stadion. Nie wiem, czy gdzieś poza Polską to się jeszcze zdarza, ale to jest smutne. To miał być nasz dwunasty zawodnik. Właśnie ze względu na kibiców nie wyszliśmy z inicjatywą, by przenieść ten mecz na piątek, a mimo to ci ludzie stali za bramą - powiedział szkoleniowiec elbląskiego zespołu.
Do sprawy odniósł się też Dariusz Dziedzic, wiceprezes Siarki: - Powodem niewejścia kibiców Olimpii na nasz stadion było niespełnienie przez organizatora wyjazdu czyli Olimpię kwestii formalnych. Dostaliśmy niepełną listę. Bilety, które zostały wysłane do Elbląga, nie zostały rozprowadzone wśród kibiców, a co za tym idzie organizator nie miał funduszy, by za nie zapłacić. To pierwsza taka sytuacja w naszej historii, a przyjmujemy wiele grup kibiców gości. Jeśli jakiś klub zamawia bilety, jest to dla mnie jednoznaczne z akceptacją ceny za wejściówki. Z tego co mi wiadomo, była grupa kibiców z Elbląga, która chciała wejść na stadion, a nie mogła, bo nie miała gdzie kupić biletu. Jeśli ktoś zamawia wejściówki, to nie sprzedajemy ich później w kasie. Dla tych ludzi nie była problemem cena (a więc te 24 zł) ale to, że to organizator miał bilety, a ich nie sprzedawał - powiedział Dziedzic.
Chcieli zapłacić uczciwie
Po tych słowach prosiliśmy o komentarz Roberta Pileckiego. - Oczywiście jeśli ktoś zamawia bilety, to można przyjąć, że zgadza się z ceną, to kwestia interpretacji. My zamówiliśmy te bilety, bo kibice chcieli jechać na mecz i chcieliśmy umożliwić im dopingowanie naszego zespołu. Wierzyliśmy jednak, że po negocjacjach Siarka obniży ich cenę. Mogliśmy ich nie zamawiać, ale kupowanie kilkuset biletów w jednej kasie bardzo długo by trwało. Co do listy z danymi kibiców, to wysłaliśmy ją w piątek rano, więc nie rozumiem takiego zarzutu. Dla naszych kibiców problemem była cena. Chcieli zapłacić uczciwie 12 zł tak, jak kibice gospodarzy. Ja miałem te bilety, byłem koło kibiców i nikt, powtarzam nikt nie chciał tej wejściówki kupić. Kibice czuli się oszukani i nie chcieli płacić podwójnej ceny. Co do zbierania pieniędzy, to nigdy nie mieliśmy z tym problemów. Kibice najczęściej kupują bilety w kasach, a jeśli zamawiamy je przed meczem, zbieramy pieniądze w autobusie i rozdajemy bilety. Na to byliśmy przygotowani i tym razem - zakończył Pilecki.
ppz
Od redakcji:
Sytuacja jest zwyczajnie przykra. W całym tym zamieszaniu zapomniano, że gra się dla kibiców. Wyobraźmy sobie sytuację na naszym stadionie, gdzie najbardziej fanatyczni kibice siedzą za bramką na trybunie zwanej potocznie łukiem. Organizator meczu mógłby przecież bez problemu przenieść kibiców na inną trybunę np. prostą i wprowadzić bilety na łuk w cenie np. 50 zł. Wtedy na pewno do Elbląga nie przyjechałaby żadna grupa kibiców gości. Tylko czy o to w tym wszystkim chodzi?
Chętnych więcej niż miejsc
Mecz Siarki Tarnobrzeg z Olimpią Elbląg był traktowany przez kibiców obydwu zespołów jako bardzo ciekawe wydarzenie sportowe. Elbląski Klub postanowił, jak ma to w zwyczaju przed każdym spotkaniem wyjazdowym, zamówić wejściówki dla swoich fanów. W piśmie, które Klub z Tarnobrzega przysłał do Elbląga na początku marca, gospodarze spotkania informują, że zorganizowana grupa 202 kibiców gości zostanie wpuszczona na sektor gości na trybunie północnej. Bilet wstępu w cenie 12 zł.
W Elblągu trwała w tym czasie mobilizacja kibiców. Szybko okazało się, że chętnych jest więcej, niż miejsc w sektorze gości. Klub z Agrykola wystąpił więc do Siarki o rezerwację 700 sztuk biletów. Prawdopodobnie właśnie ilość przyjezdnych kibiców wystraszyła działaczy Siarki. - Na początku kwietnia otrzymaliśmy pismo od gospodarza meczu - informuje nas Robert Pilecki z Olimpii Elbląg. - Okazało się, że Siarka zarezerwowała dla nas bilety, ale cena wejściówki zwiększyła się do 24 zł. Ja sam, podobnie zresztą jak kibice, którzy pojechali na mecz wierzyłem do końca, a więc do rozpoczęcia meczu, że klub z Tarnobrzega zmieni swoją decyzję. Zgodnie z prawem kibice gości nie mogą płacić za bilety więcej niż kibice gospodarzy. Siarka jednak zręcznie ominęła ten przepis. Okazało się, że cena biletu na trybunę, którego częścią jest sektor gości to 24 zł. To oczywiste, że nikt z kibiców gospodarzy nie kupował droższych biletów. Doszło więc do takiej sytuacji, że klub z Tarnobrzega sprzedawał wejściówki dla swoich kibiców po 12 zł, a nam kazali płacić podwójnie, oczywiście zgodnie z prawem. Elbląscy kibice czują się zwyczajnie oszukani i mają do tego pełne prawo - zakończył przedstawiciel klubu z Agrykola.
Dopingowali za bramą stadionu
Jak już wiemy, kibice Olimpii, którzy (co warto podkreślić) wyjechali na mecz o godz. 2.30 w nocy z piątku na sobotę, postanowili w ramach protestu nie wejść na stadion. Fani żółto-biało-niebieskich, którzy dojechali do Tarnobrzega (łącznie 314 osób) dopingowali swoją drużynę, stojąc za bramą obiektu.
Do sytuacji odniósł się na pomeczowej konferencji Adam Boros, trener naszej drużyny: - Dla mnie jest to niezrozumiała sytuacja. Jedziemy pół Polski, tę samą drogę przebywają za nami kibice, którzy chcą nas wspierać i nie mogą wejść na stadion. Nie wiem, czy gdzieś poza Polską to się jeszcze zdarza, ale to jest smutne. To miał być nasz dwunasty zawodnik. Właśnie ze względu na kibiców nie wyszliśmy z inicjatywą, by przenieść ten mecz na piątek, a mimo to ci ludzie stali za bramą - powiedział szkoleniowiec elbląskiego zespołu.
Do sprawy odniósł się też Dariusz Dziedzic, wiceprezes Siarki: - Powodem niewejścia kibiców Olimpii na nasz stadion było niespełnienie przez organizatora wyjazdu czyli Olimpię kwestii formalnych. Dostaliśmy niepełną listę. Bilety, które zostały wysłane do Elbląga, nie zostały rozprowadzone wśród kibiców, a co za tym idzie organizator nie miał funduszy, by za nie zapłacić. To pierwsza taka sytuacja w naszej historii, a przyjmujemy wiele grup kibiców gości. Jeśli jakiś klub zamawia bilety, jest to dla mnie jednoznaczne z akceptacją ceny za wejściówki. Z tego co mi wiadomo, była grupa kibiców z Elbląga, która chciała wejść na stadion, a nie mogła, bo nie miała gdzie kupić biletu. Jeśli ktoś zamawia wejściówki, to nie sprzedajemy ich później w kasie. Dla tych ludzi nie była problemem cena (a więc te 24 zł) ale to, że to organizator miał bilety, a ich nie sprzedawał - powiedział Dziedzic.
Chcieli zapłacić uczciwie
Po tych słowach prosiliśmy o komentarz Roberta Pileckiego. - Oczywiście jeśli ktoś zamawia bilety, to można przyjąć, że zgadza się z ceną, to kwestia interpretacji. My zamówiliśmy te bilety, bo kibice chcieli jechać na mecz i chcieliśmy umożliwić im dopingowanie naszego zespołu. Wierzyliśmy jednak, że po negocjacjach Siarka obniży ich cenę. Mogliśmy ich nie zamawiać, ale kupowanie kilkuset biletów w jednej kasie bardzo długo by trwało. Co do listy z danymi kibiców, to wysłaliśmy ją w piątek rano, więc nie rozumiem takiego zarzutu. Dla naszych kibiców problemem była cena. Chcieli zapłacić uczciwie 12 zł tak, jak kibice gospodarzy. Ja miałem te bilety, byłem koło kibiców i nikt, powtarzam nikt nie chciał tej wejściówki kupić. Kibice czuli się oszukani i nie chcieli płacić podwójnej ceny. Co do zbierania pieniędzy, to nigdy nie mieliśmy z tym problemów. Kibice najczęściej kupują bilety w kasach, a jeśli zamawiamy je przed meczem, zbieramy pieniądze w autobusie i rozdajemy bilety. Na to byliśmy przygotowani i tym razem - zakończył Pilecki.
ppz
Od redakcji:
Sytuacja jest zwyczajnie przykra. W całym tym zamieszaniu zapomniano, że gra się dla kibiców. Wyobraźmy sobie sytuację na naszym stadionie, gdzie najbardziej fanatyczni kibice siedzą za bramką na trybunie zwanej potocznie łukiem. Organizator meczu mógłby przecież bez problemu przenieść kibiców na inną trybunę np. prostą i wprowadzić bilety na łuk w cenie np. 50 zł. Wtedy na pewno do Elbląga nie przyjechałaby żadna grupa kibiców gości. Tylko czy o to w tym wszystkim chodzi?
-