Mogła zostać łyżwiarką figurową albo pływaczką. Wybrała bieganie, bo jak sama mówi, w tej dyscyplinie czuję się najlepiej. Maja Dalidowicz, zawodniczka MKS Truso, w najbliższy weekend wystartuje w Mistrzostwach Polski Juniorów. Z elblążanką rozmawiamy o jej karierze i najbliższych startach.
- Jakie były początki Twojej kariery sportowej?
- Karierę sportową zaczęłam dosyć wcześnie. W wieku pięciu lat rodzice zapisali mnie do UKS "Szóstka", gdzie trenowałam łyżwiarstwo figurowe jako solistka, potem łyżwiarstwo synchroniczne pod okiem Beaty Kukowskiej. Później zaczęłam startować w zawodach w bieganiu, więc zapisałam się na treningi do Marianny Biskup. Równocześnie trenowałam pływanie w klubie "Pirat". Ostatecznie wybrałam biegi, bo tu czułam się najlepiej.
- Od razu były to biegi długie?
- Na początku miałam zajęcia ogólnorozwojowe z panią Marynią i to ona nauczyła mnie biegać technicznie. Potem moim trenerem był Jacek Licznerski, biegałam głównie na 300 i 600 metrów. Wspólnie z trenerem podjęliśmy decyzję o przejściu do trenera Czesława Nagy, bo on zajmował się biegami długimi. Zawsze byłam bardziej wytrzymała i wolałam biegać na dłuższe dystanse.
- Pamiętasz swój pierwszy sukces startowy?
- Pamiętam, jak kiedyś z rodzicami pojechałam na zawody i zdobyłam wtedy swój pierwszy złoty medal. Było to w 2006 r. w Pasłęku. Wygrałam wtedy w kategorii open. Większym sukcesem jaki osiągnęłam w dzieciństwie było drugie miejsce na 600 m w Ogólnopolskich Czwartkach Lekkoatletycznych w Łodzi.
- W ten weekend startujesz w Mistrzostwach Polski Juniorów w lekkoatletyce. Z jakim nastawieniem jedziesz, raczej zdobywać doświadczenie, czy jednak z szansami na medal?
- W piątek będę startowała na 3 km, w niedzielę na 5 km. Od tego roku jestem już w kategorii juniorek i będę startowała ze starszymi rywalkami. Do tego niedawno miałam uraz kolana i nie mogłam w pełni trenować. Jadę raczej po to, żeby się sprawdzić i zdobyć doświadczenie na przyszły rok. Chciałabym znaleźć się w pierwszej dziesiątce najlepszych juniorek w Polsce i pobić swój rekord życiowy. To jest mój cel na te mistrzostwa. Rywalek jest kilka, zwłaszcza tych starszych, to zawodniczki kadry narodowej.
- Tegoroczny sezon był dla sportowców bardzo trudny. W jaki sposób radziliście sobie z takimi obostrzeniami jak zakaz wstępu do lasu, zamknięte obiekty sportowe itd. Jak przebiegały przygotowania w czasie, kiedy wszystko stanęło?
- Było bardzo ciężko odnaleźć się w tej sytuacji. Na początku izolacji trenowałam w domu, wykonując głównie ćwiczenia motoryczne i siłowe. Łączyłam się z koleżankami i kolegami z klubu przez internet na wideokonferencji i wspólnie robiliśmy różne ćwiczenia wzmacniające. Nie mogłam doczekać się, kiedy będę mogła normalnie trenować.
- Ciekawe są okoliczności, kiedy zdobyłaś minimum na mistrzostwa Polski. Startowałaś wtedy w biegu z seniorkami i zajęłaś 14. miejsce.
- Na 5 km przeważnie biega się tylko dwa-trzy razy w sezonie, żeby zdobyć minimum i później dopiero na mistrzostwach. Na mityngach jest to normalne, że w biegu uczestniczą zawodnicy z różnych kategorii wiekowych.
- Jakie są Twoje dalsze plany na ten sezon?
- Na razie z trenerem skupiamy się na tym starcie, a co będzie w przyszłości, to zobaczymy. Niedługo zaczynam przygotowania do mistrzostw Polski w biegach przełajowych, które zostały przełożone na koniec listopada.
- A cele długofalowe?
- W tym roku szkolnym przygotowuję się do matury, a potem wybieram się na studia. Oczywiście chciałabym pogodzić naukę ze sportem i treningami. Mam nadzieję, że zdrowie pozwoli mi na dalszą przygodę z bieganiem.
- Dziękuję za rozmowę.