Nie było niespodzianki w pucharowym starciu pomiędzy II - ligową Olimpią Elbląg, a ekstraklasowym Rakowem Częstochowa. Goście na prowadzenie wyszli już w 4. minucie i nie pozwolili żółto-biało-niebieskim sprawić sensacji. Drużyna z Częstochowy była zespołem wyraźnie lepszym i bez większych kłopotów awansowała do kolejnej rundy. Olimpia Elbląg - Raków Częstochowa 0:4. . Zobacz zdjęcia z meczu.
Nie było niespodzianki w 1/16 finału Pucharu Polski, bo być nie mogło. Ekstraklasowy Raków Częstochowa okazał się drużyną, której Olimpia nie mogła poważnie zagrozić.
Sposobem na Raków musiała być koncentracja i uważna gra w obronie. Tymczasem mecz zaczął się fatalnie dla gospodarzy. Już w 4. minucie broniący bramki Olimpii Paweł Rutkowski musiał wyjmować piłkę z własnej bramki. Młody bramkarz Olimpii bronił regularnie w tym sezonie rozgrywkach pucharowych. Sebastian Madejski zgłosił po ostatnim meczu ligowym uraz przywodziciela i zdaniem trenera gospodarzy nie był gotowy na 100 proc. na dzisiejszy mecz. Porażkę swojego zespołu oglądał z ławki rezerwowych.
Pierwsza bramka padła w dość kuriozalnych okolicznościach. Rzut wolny dla Rakowa wykonywał Andrij Lukovic, obrońcy Olimpii zdołali wybić piłkę poza własne pole karne, tam do futbolówki dopadł Rusłan Babenko i strzelił. Piłka odbiła się jeszcze w polu karnym, a do bramki dobił ją Felico Brown Forbes. Kostarykanin jeszcze w pierwszej połowie pozbawił Olimpię złudzeń na zdobycie bramki dającej remis. W 24. minucie spotkania pięknym strzałem z 20 metrów ponownie wpisał się na listę strzelców.
Olimpijczycy w pierwszej połowie jeszcze walczyli, szukali kontaktowej bramki. To nie była „obrona Częstochowy” z niedzielnego meczu ze Stalą Rzeszów. Ale górą było doświadczenie ekstraklasowca. Piłkarze Rakowa kontrolowali przebieg spotkania i dbali o to, żeby nie spotkała ich żadna krzywda ze strony ambitnie grających elblążan. W 40 minucie elblążanie byli bliscy strzelenia bramki samobójczej. Na szczęście sytuację wyjaśnił Kamil Wenger.
W drugiej połowie spotkania piłkarze z Częstochowy przejęli kontrolę na boisku. I spokojnie, konsekwentnie rozgrywali piłkę, szukając szans na podwyższenie prowadzenia. Już w 49 minucie nad bramką Pawła Rutkowskiego strzelał Sebastian Musiolik. Goście swego dopięli w 68 minucie. Igor Sapała uderzył z dystansu i bramkarz elblążan po raz trzeci wyjmował piłkę z własnej bramki.
I to nie był koniec nieszczęść. Goście w dalszym ciągu ostrzeliwali bramkę Olimpii, na szczęście niecelnie. Podwyższyć prowadzenie mogli już w 80 minucie. Sędzia wskazał na wapno po zagraniu ręką jednego z zawodników Olimpii. Szansę na hat-tricka miał Felico Brown Forbes, ale strzelił nad poprzeczką. I kiedy wydawało się, że mecz skończy się wynikiem 3:0 dla ekstraklasowca, Olimpię dobił w doliczonym czasie gry Aleksandar Kolev pewnym strzałem głową ustalając wynik meczu. Sędzia odgwizdał koniec spotkania i żółto-biało-niebiescy mogą już skupić się tylko na lidze. Okazję do poprawienia sobie humorów będą mieli już w sobotę. W Legionowie o punkty powalczą z tamtejszą Legionovią.
Olimpia Elbląg - Raków Częstochowa 0:4 (0:2)
Bramki: 0:1 – Forbes (4. min.), 0:2 – Forbes (24. min.), 0:3 – Sapala (68. min.), 0:4 – Kolev (90=2 min.)
Olimpia: Rutkowski - Sedlewski, Lewandowski, Wenger, Morys, Szuprytowski, Kuczałek, Prytuljak (58. Jabłoński), Krasa, Demianiuk, Brychlik (58. Miller)
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg