Sezon w II lidzie się jeszcze nie skończył, ale pierwszych podsumowań już można dokonać. Tylko cud może sprawić, że Olimpia w przyszłym sezonie zagra na zapleczu ekstraklasy. Na szczęście z drugiej strony tylko splot nieszczęśliwych zdarzeń może spowodować, że ostatni mecz Olimpii w sezonie, z Rozwojem Katowice, będzie decydował o utrzymaniu się w centralnych rozgrywkach.
Jeszcze w marcu tego roku można było być umiarkowanym optymistą. Do rundy wiosennej Olimpia podchodziła z dwoma punktami straty do czwartego w tabeli Radomiaka Radom. Można było mieć nadzieję, że drużyna podejmie walkę chociaż o to miejsce barażowe.
Fakty są takie, że piąte miejsce jest (jak na razie) sufitem, którego Olimpia nie przebiła. Można oczywiście obwiniać za takie wyniki kogo się tylko chce, ale też warto przypomnieć sobie, że ostatnia próba awansu Olimpii na zaplecze ekstraklasy skończyła się spadkiem (z wielkim hukiem) po jednym sezonie.
Władze klubu stwierdziły, że nie będą się napinały na walkę o awans za wszelką cenę. I wolą postawić na młodzież. Nie sposób odmówić takiemu rozumowaniu racji. Podstawy finansowe są ważne, ale i pozycja finansowa klubu jest – jak to określił prezes Paweł Guminiak na ostatniej konferencji prasowej – biedna, ale stabilna. I nie grozi Olimpii (przynajmniej na razie) wybór pomiędzy grą w II lidze a okręgówką.
Wiadomo było, że awans na zaplecze ekstraklasy to będzie trudna misja. Zwłaszcza, że tak naprawdę pojawiła się przypadkiem. Od drużyny, którą latem opuścili podstawowi piłkarze, nikt nie wymagał wówczas walki o czołowe miejsca. Ale skoro się pojawiła szansa, to czy klub nie zrobił zbyt mało, by ją zwiększyć? Odszedł Damian Szuprytowski (bo chciał i jedyną kwestią było to, czy odejdzie zimą czy latem), a za niego przyszedł Paweł Szołtys. I utalentowana elbląska młodzież.
Plan z grą młodzieżowcami może się powieść pod względem finansowym. Młodzi piłkarze, którzy na wiosnę zaczęli odgrywać poważniejsze role w zespole Adama Borosa, mogą przynieść do klubu konkretne pieniądze z programu Pro Junior System. Według słów prezesa mają być one przeznaczone na rozwój klubu i Wojewódzki Ośrodek Szkolenia Piłkarskiego. O transferach na ostatniej konferencji prasowej mowy nie było.
A tematu transferów po rundzie wiosennej nie unikniemy. Wszyscy w klubie zdają sobie sprawę, że bramkostrzelny napastnik jest potrzebny „na wczoraj”. Sam Anton Kolosov może nie wystarczyć do... utrzymania się w drugiej lidze. I pisze to z pełną świadomością! W tabeli rundy wiosennej Olimpia jest na 15. (pierwszym spadkowym) miejscu. Naturalnym jest pytanie, co się stało, że zespół tak dobrze punktujący jesienią (a zwłaszcza w drugiej połowie) wiosną punkty ciuła z trudnością.
Jesienią trener Olimpii miał więcej możliwości rotowania składem. Na wiosnę aż dwóch zawodników rozegrało komplet minut, pozostali doświadczeni zawodnicy też są bardziej eksploatowani. Sytuacji Olimpii nie ułatwiły też liczne kontuzje.
Z trybun powodów do optymizmu nie widać. Cieszą sukcesy drużyn młodzieżowych w wojewódzkich rozgrywkach, cieszy ogrywanie młodzieży na trzecim poziomie rozgrywek. Ale wizytówką klubu jest pierwsza drużyna. A ta na wiosnę nie była w stanie podjąć walki o zaplecze ekstraklasy. Pozostaje mieć nadzieję, że to sytuacja przejściowa i w następnym sezonie... powalczy jeszcze raz.
Zobacz tabelę II ligi
Fakty są takie, że piąte miejsce jest (jak na razie) sufitem, którego Olimpia nie przebiła. Można oczywiście obwiniać za takie wyniki kogo się tylko chce, ale też warto przypomnieć sobie, że ostatnia próba awansu Olimpii na zaplecze ekstraklasy skończyła się spadkiem (z wielkim hukiem) po jednym sezonie.
Władze klubu stwierdziły, że nie będą się napinały na walkę o awans za wszelką cenę. I wolą postawić na młodzież. Nie sposób odmówić takiemu rozumowaniu racji. Podstawy finansowe są ważne, ale i pozycja finansowa klubu jest – jak to określił prezes Paweł Guminiak na ostatniej konferencji prasowej – biedna, ale stabilna. I nie grozi Olimpii (przynajmniej na razie) wybór pomiędzy grą w II lidze a okręgówką.
Wiadomo było, że awans na zaplecze ekstraklasy to będzie trudna misja. Zwłaszcza, że tak naprawdę pojawiła się przypadkiem. Od drużyny, którą latem opuścili podstawowi piłkarze, nikt nie wymagał wówczas walki o czołowe miejsca. Ale skoro się pojawiła szansa, to czy klub nie zrobił zbyt mało, by ją zwiększyć? Odszedł Damian Szuprytowski (bo chciał i jedyną kwestią było to, czy odejdzie zimą czy latem), a za niego przyszedł Paweł Szołtys. I utalentowana elbląska młodzież.
Plan z grą młodzieżowcami może się powieść pod względem finansowym. Młodzi piłkarze, którzy na wiosnę zaczęli odgrywać poważniejsze role w zespole Adama Borosa, mogą przynieść do klubu konkretne pieniądze z programu Pro Junior System. Według słów prezesa mają być one przeznaczone na rozwój klubu i Wojewódzki Ośrodek Szkolenia Piłkarskiego. O transferach na ostatniej konferencji prasowej mowy nie było.
A tematu transferów po rundzie wiosennej nie unikniemy. Wszyscy w klubie zdają sobie sprawę, że bramkostrzelny napastnik jest potrzebny „na wczoraj”. Sam Anton Kolosov może nie wystarczyć do... utrzymania się w drugiej lidze. I pisze to z pełną świadomością! W tabeli rundy wiosennej Olimpia jest na 15. (pierwszym spadkowym) miejscu. Naturalnym jest pytanie, co się stało, że zespół tak dobrze punktujący jesienią (a zwłaszcza w drugiej połowie) wiosną punkty ciuła z trudnością.
Jesienią trener Olimpii miał więcej możliwości rotowania składem. Na wiosnę aż dwóch zawodników rozegrało komplet minut, pozostali doświadczeni zawodnicy też są bardziej eksploatowani. Sytuacji Olimpii nie ułatwiły też liczne kontuzje.
Z trybun powodów do optymizmu nie widać. Cieszą sukcesy drużyn młodzieżowych w wojewódzkich rozgrywkach, cieszy ogrywanie młodzieży na trzecim poziomie rozgrywek. Ale wizytówką klubu jest pierwsza drużyna. A ta na wiosnę nie była w stanie podjąć walki o zaplecze ekstraklasy. Pozostaje mieć nadzieję, że to sytuacja przejściowa i w następnym sezonie... powalczy jeszcze raz.
Zobacz tabelę II ligi
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialny ZKS Olimpia Elbląg
Sebastian Malicki