Tego nikt się nie spodziewał. W 89. minucie Damian Szuprytowski zagrał do Przemysława Brychlika, a ten trafił na 1:1. Ofensywny duet gospodarzy wyrwał Widzewowi ten punkt. Olimpia przez niemal całą drugą połowę musiała radzić sobie w "dziesiątkę" po czerwonej kartce dla Michała Kuczałka. Olimpia Elbląg - Widzew Łódź 1:1.. Zobacz fotoreportaż.
Nie taki Widzew straszny, jaki go malują. Z drugiej strony, łódzki zespół przyjechał dziś do lidera, a Olimpia udowodniła, że nie przez przypadek znalazła się w czołówce. Po Widzewie, którego kibice traktują grę w II lidze jako karę i nie mogą się doczekać ekstraklasy, można się było spodziewać instynktu mordercy, tymczasem zamiast pitbulla wyszedł york.
W pierwszych minutach gospodarze rzucili się do ataku, ale już po kilku minutach Widzew przejął inicjatywę i zepchnął Olimpijczyków do obrony. Goście w krótkim okresie mieli trzy rzuty rożne, ale nie potrafili zamienić ich na okazje bramkowe. Żółto – biało – niebiescy powoli wyszli spod własnego pola karnego i gra się wyrównała. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na Cezarego Demianiuka, który dochodził do groźnych sytuacji. Niestety dwukrotnie jego strzały zablokował obrońca gości. Wyrazy uznania należą się też defensywie gospodarzy, która nie przestraszyła się Marcina Robaka w ataku Widzewa. Jednak to goście schodzili do szatni w lepszych humorach. W 42. minucie Marcel Pięczek dograł do Michaela Ameyawa, ten wyskoczył, podał do Marcina Robaka, a napastnik Widzewa dokończył formalności. Ta bramka mogła podciąć skrzydła Olimpijczykom, zwłaszcza, że zdarzyła się w okresie ich lepszej gry.
Ale w szatni żółto – biało – niebiescy doszli do całkiem słusznego wniosku, że jeszcze jest 45 minut na odwrócenie losów meczu i z takim nastawieniem wyszli na drugą połowę.
Ich plany mogła pokrzyżować czerwona kartka dla Michała Kuczałka. Pomocnik Olimpii przypadkiem kopnął w głowę rywala i sędzia po dłuższej chwili zdecydował ukarać Olimpijczyka czerwienią. Można było się spodziewać, że Widzew wykorzysta przewagę jednego zawodnika i udokumentuje swoje zwycięstwo jeszcze jedną bramką.
Tymczasem... goście sprawiali wrażenie jakby jednobramkowe prowadzenie ich w zupełności satysfakcjonowało. Momentami cofali się do obrony, a Olimpia jakby nie zdawała sobie sprawy, że brakuje jej jednego zawodnika. I Widzew został za ten minimalizm boleśnie skarcony.
Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się zwycięstwem łodzian, Damian Szuprytowski wygrał pojedynek z Marcelem Pięczkiem, podał do wprowadzonego po przerwie Przemysława Brychlika. I było 1:1.
Gościom zabrakło już czasu, żeby wygrać, a gospodarze mogą mówić, że ten punkt wyszarpali łodzianom z gardła.
W środę Olimpijczycy zmierzą się w Katowicach ze spadkowiczem z I ligi – GKS – em. W Elblągu podopiecznych Adama Noconia będzie można zobaczyć w najbliższą niedzielę, kiedy podejmować będą Stal Stalową Wolę.
Olimpia Elbląg – Widzew Łódź 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 – Robak (42. min.), 1:1 – Brychlik (89. min.)
Olimpia: Madejski – Sedlewski, Lewandowski, Wenger, Balewski – Demianiuk, Żołądź, Kuczałek, Szuprytowski ,Ryk (46′ Krasa), Miller (71′ Brychlik)
Zobacz tabelę II ligi
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg
W pierwszych minutach gospodarze rzucili się do ataku, ale już po kilku minutach Widzew przejął inicjatywę i zepchnął Olimpijczyków do obrony. Goście w krótkim okresie mieli trzy rzuty rożne, ale nie potrafili zamienić ich na okazje bramkowe. Żółto – biało – niebiescy powoli wyszli spod własnego pola karnego i gra się wyrównała. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na Cezarego Demianiuka, który dochodził do groźnych sytuacji. Niestety dwukrotnie jego strzały zablokował obrońca gości. Wyrazy uznania należą się też defensywie gospodarzy, która nie przestraszyła się Marcina Robaka w ataku Widzewa. Jednak to goście schodzili do szatni w lepszych humorach. W 42. minucie Marcel Pięczek dograł do Michaela Ameyawa, ten wyskoczył, podał do Marcina Robaka, a napastnik Widzewa dokończył formalności. Ta bramka mogła podciąć skrzydła Olimpijczykom, zwłaszcza, że zdarzyła się w okresie ich lepszej gry.
Ale w szatni żółto – biało – niebiescy doszli do całkiem słusznego wniosku, że jeszcze jest 45 minut na odwrócenie losów meczu i z takim nastawieniem wyszli na drugą połowę.
Ich plany mogła pokrzyżować czerwona kartka dla Michała Kuczałka. Pomocnik Olimpii przypadkiem kopnął w głowę rywala i sędzia po dłuższej chwili zdecydował ukarać Olimpijczyka czerwienią. Można było się spodziewać, że Widzew wykorzysta przewagę jednego zawodnika i udokumentuje swoje zwycięstwo jeszcze jedną bramką.
Tymczasem... goście sprawiali wrażenie jakby jednobramkowe prowadzenie ich w zupełności satysfakcjonowało. Momentami cofali się do obrony, a Olimpia jakby nie zdawała sobie sprawy, że brakuje jej jednego zawodnika. I Widzew został za ten minimalizm boleśnie skarcony.
Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się zwycięstwem łodzian, Damian Szuprytowski wygrał pojedynek z Marcelem Pięczkiem, podał do wprowadzonego po przerwie Przemysława Brychlika. I było 1:1.
Gościom zabrakło już czasu, żeby wygrać, a gospodarze mogą mówić, że ten punkt wyszarpali łodzianom z gardła.
W środę Olimpijczycy zmierzą się w Katowicach ze spadkowiczem z I ligi – GKS – em. W Elblągu podopiecznych Adama Noconia będzie można zobaczyć w najbliższą niedzielę, kiedy podejmować będą Stal Stalową Wolę.
Olimpia Elbląg – Widzew Łódź 1:1 (0:1)
Bramki: 0:1 – Robak (42. min.), 1:1 – Brychlik (89. min.)
Olimpia: Madejski – Sedlewski, Lewandowski, Wenger, Balewski – Demianiuk, Żołądź, Kuczałek, Szuprytowski ,Ryk (46′ Krasa), Miller (71′ Brychlik)
Zobacz tabelę II ligi
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg
SM