Świeżo upieczony trzecioligowiec - Concordia Elbląg - dołożył jeszcze jeden sukces w kończącym się sezonie. Pomarańczowo - czarni pokonali w Nowym Mieście Lubawskim Znicz Biała Piska 5:2 i zdobyli po raz pierwszy w swojej historii Wojewódzki Puchar Polski. To oznacza, że Concordia w przyszłym sezonie zagra w rozgrywkach centralnych pucharu. Zobacz więcej zdjęć.
To była piękna klamra spinająca ostatnie dwa lata Concordii Elbląg. Dwa lata temu pomarańczowo – czarni przegrywali w finale wojewódzkiego pucharu z Sokołem Ostróda i spadali z III ligi. Dzisiejsze zwycięstwo jest symbolicznym końcem „wielkiej smuty” przy ul. Krakusa. Pomarańczowo – czarni znokautowali trzecioligowy Znicz Biała Piska 5:2 i podnieśli w górę puchar. Przy okazji zainkasowali 40 tys. zł i zakwalifikowali się centralnych rozgrywek o Puchar Polski.
- W pierwszej rundzie chcielibyśmy Piasta Gliwice, mistrza Polski – mówił szczęśliwy Łukasz Nadolny, trener Concordii Elbląg po finałowym zwycięstwie.
Pomarańczowo – czarni do pojedynku przystąpili bez respektu do trzecioligowego rywala. Zagrali zupełnie inaczej niż w ostatnich meczach ligowych, gdzie momentami mieli problemy z rywalami. Wyszli zmotywowani w najsilniejszym możliwym składzie.
Na pierwszą bramkę czekaliśmy 17 minut. Najpierw był rzut wolny, który bramkarz Znicza sparował na rzut rożny. Nieszczęśliwa interwencja po rzucie rożnym Pawła Adamca zaowocowała samobójczą bramką i prowadzeniem elbląskiego zespołu. Piłkarze z Białej Piskiej przycisnęli i wyrównali w 39. minucie, kiedy to Kacpra Leszczyńskiego pokonał Karol Kosiński.
I wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem. Ale gra się do gwizdka sędziego, o czym boleśnie przekonali się piłkarze Znicza. Już w doliczonym czasie gry Pavla Rudneu pokonał Sebastian Tomczuk, który z ostrego kąta zaskoczył bramkarza rywali.
Druga połowa meczu zaczęła się dla elblążan jeszcze lepiej. Już w 48. minucie sędzia wskazał na wapno w jedenastce Znicza. Do piłki podszedł niezawodny Edil de Sousa Barros i za chwilę na tablicy wyników pojawiło się 3:1 dla pomarańczowo – czarnych.
Znicz naciskał, Concordia kontratakowała i zdobywała kolejne bramki. W 78. minucie na listę strzelców wpisał się Patryk Malanowski. Zespół z Białej Piskiej odpowiedział niemal natychmiast – trzy minuty później dla trzecioligowca zdobył Mateusz Maliszewski.
To było jednak wszystko, na co dziś stać było zespół Znicza – w 76. minucie Mateusz Maliszewski nieprzepisowo zatrzymywał atakującego Adama Dudę. Ten faul kosztował go żółtą kartkę, a że było to jego drugie „żółtko”, drużyna z Białej Piskiej kończyła spotkanie w „dziesiątkę.”
Osłabienie Znicza pomarańczowo – czarni potrafili wykorzystać w najlepszy możliwy sposób. W 78. minucie wracający po kontuzji Adam Duda ustalił wynik meczu na 5:2 dla Concordii. A po końcowym gwizdku rozpoczęło się świętowanie.
- Zdobyliśmy w tym sezonie wszystko, co mieliśmy do zdobycia. W tym finale wygraliśmy z wymagającym rywalem – to przecież druga siła w naszym województwie. Mecz ułożył się nam idealnie, ale pięciu bramek się nie spodziewałem. Liczyłem na zwycięstwo, po to tu przyjechaliśmy - mówił Łukasz Nadolny.
Concordia Elbląg – Znicz Biała Piska 5:2 (2:1)
Bramki: 1:0 – Adamiec (samobójcza; 17. min.), 1:1 – Kosiński (39. min.), 2:1- Tomczuk (45+1 min.), 3:1 – Barros (49. min, karny), 4:1 – Malanowski (68. min.), 4:2 – Maliszewski (72. min.), 5:2 – Duda (78. min.)
Concordia: Leszczyński – Barros, Rogoz (80' Załucki), Pawłowski, Bukacki, Lenart (85' Ratajczyk), Tomczuk (81' M. Pelc), Skierkowski (88' Drewek), Szawara, Malanowski (69' Duda), Lewandowski (86' Kuczyński)
- W pierwszej rundzie chcielibyśmy Piasta Gliwice, mistrza Polski – mówił szczęśliwy Łukasz Nadolny, trener Concordii Elbląg po finałowym zwycięstwie.
Pomarańczowo – czarni do pojedynku przystąpili bez respektu do trzecioligowego rywala. Zagrali zupełnie inaczej niż w ostatnich meczach ligowych, gdzie momentami mieli problemy z rywalami. Wyszli zmotywowani w najsilniejszym możliwym składzie.
Na pierwszą bramkę czekaliśmy 17 minut. Najpierw był rzut wolny, który bramkarz Znicza sparował na rzut rożny. Nieszczęśliwa interwencja po rzucie rożnym Pawła Adamca zaowocowała samobójczą bramką i prowadzeniem elbląskiego zespołu. Piłkarze z Białej Piskiej przycisnęli i wyrównali w 39. minucie, kiedy to Kacpra Leszczyńskiego pokonał Karol Kosiński.
I wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem. Ale gra się do gwizdka sędziego, o czym boleśnie przekonali się piłkarze Znicza. Już w doliczonym czasie gry Pavla Rudneu pokonał Sebastian Tomczuk, który z ostrego kąta zaskoczył bramkarza rywali.
Druga połowa meczu zaczęła się dla elblążan jeszcze lepiej. Już w 48. minucie sędzia wskazał na wapno w jedenastce Znicza. Do piłki podszedł niezawodny Edil de Sousa Barros i za chwilę na tablicy wyników pojawiło się 3:1 dla pomarańczowo – czarnych.
Znicz naciskał, Concordia kontratakowała i zdobywała kolejne bramki. W 78. minucie na listę strzelców wpisał się Patryk Malanowski. Zespół z Białej Piskiej odpowiedział niemal natychmiast – trzy minuty później dla trzecioligowca zdobył Mateusz Maliszewski.
To było jednak wszystko, na co dziś stać było zespół Znicza – w 76. minucie Mateusz Maliszewski nieprzepisowo zatrzymywał atakującego Adama Dudę. Ten faul kosztował go żółtą kartkę, a że było to jego drugie „żółtko”, drużyna z Białej Piskiej kończyła spotkanie w „dziesiątkę.”
Osłabienie Znicza pomarańczowo – czarni potrafili wykorzystać w najlepszy możliwy sposób. W 78. minucie wracający po kontuzji Adam Duda ustalił wynik meczu na 5:2 dla Concordii. A po końcowym gwizdku rozpoczęło się świętowanie.
- Zdobyliśmy w tym sezonie wszystko, co mieliśmy do zdobycia. W tym finale wygraliśmy z wymagającym rywalem – to przecież druga siła w naszym województwie. Mecz ułożył się nam idealnie, ale pięciu bramek się nie spodziewałem. Liczyłem na zwycięstwo, po to tu przyjechaliśmy - mówił Łukasz Nadolny.
Concordia Elbląg – Znicz Biała Piska 5:2 (2:1)
Bramki: 1:0 – Adamiec (samobójcza; 17. min.), 1:1 – Kosiński (39. min.), 2:1- Tomczuk (45+1 min.), 3:1 – Barros (49. min, karny), 4:1 – Malanowski (68. min.), 4:2 – Maliszewski (72. min.), 5:2 – Duda (78. min.)
Concordia: Leszczyński – Barros, Rogoz (80' Załucki), Pawłowski, Bukacki, Lenart (85' Ratajczyk), Tomczuk (81' M. Pelc), Skierkowski (88' Drewek), Szawara, Malanowski (69' Duda), Lewandowski (86' Kuczyński)
SM