Losy dzisiejszego spotkania ani przez moment nie były zagrożone. Olimpia II zaprezentowała przyjemny futbol dla oka i niezwykle skuteczny, aby rozgromić Pisę Barczewo.
Od początku zarysowała się przewaga Olimpii II. Rezerwy cierpliwe budowały akcje, szybko operowali piłką z wykorzystywaniem skrzydeł. Potwierdzeniem była akcja z 9 minuty kiedy futbolówka krążyła między stoperami, a następnie wykorzystano podłączenie się do akcji prawego obrońcy Kazimierowskiego, który niczym rozpędzone pendolino na trasie Gdańsk - Warszawa wbiegł w pole karne i zagrał wzdłuż linii bramkowej, ale akcja nie została sfinalizowana. Dwie minuty później oglądaliśmy niemalże kopię poprzedniej akcji z tą różnicą, że prostopadłe podanie otrzymał Poliński, który idealnie wyłożył piłkę nadbiegającemu Kozerze i mieliśmy otwarcie wyniku.
Elblążanie wciąż byli w natarciu i gra głównie toczyła się przed polem karnym Pisy. Wciąż wykorzystywano aktywność Kazimierowskiego i Polińskiego, swoje szanse miał m.in. Sobiecki. Wobec futbolu, który proponowały rezerwy kwestią czasu było strzelenie kolejnej bramki. Swoją dobrą dyspozycję potwierdził Poliński, który otrzymał kolejne prostopadłe podanie, tym razem od Sarnowskiego. Finezyjnie uczesanych młodzieniec, popisał się także finezją przy wykończeniu. Najpierw położył bramkarza, potem strzelił z idealną siłą oraz precyzją i nawet asekuracja dwóch obrońców Pisy okazała się niewystarczająca.
Biorąc pod uwagę, że obrona gości kompletnie nie radziła sobie z zaproponowaną formą żółto-biało-niebieskich, kwestią czasu było oglądanie kolejnych goli. Do końca pierwszej połowy trwał festiwal strzelecki i Sobiecki show. Pomocnik Olimpii popisał się hattrickiem i jeżeli na tym poziomie obowiązuje tradycja piłkarska związana z zabraniem piłki po strzeleniu trzech bramek to Sobiecki będzie miał pamiątkę. Najpierw wykończył podanie od Kozery. Dublet to konsekwencja znakomitej kontry i wykończenie podania od Kordykiewicza. Ten sam duet zapisał się w statystykach przy golu nr 5. Kordykiewicz zagrał mięciutko nad głowami obrońców, zaś Sobiecki uprzedził bramkarza Pisy i po chwili przyjmował gratulacje za ustalenie wyniku do przerwy. Łyżka dziegciu? W pierwszych 45 minutach nie mamy prawa cokolwiek skrytykować, bo taką dyspozycję naszej drużyny chcemy oglądać zawsze. Pisa nie zagrażała i miała problemy z wyjściem z własnej połowy.
Wachlarz możliwości rezerw Olimpii był w tym meczu niezwykle bogaty. W drugiej połowie udowodnili, że także konstrukcja akcji w kontrataku to element nie stanowiący problemu. Pisa przy próbie odważniejszego ataku musiała się skonfrontować w pojedynkach szybkościowych. Sobiecki przebiegł z piłką kilkanaście metrów zostawiając w tyle obrońcę gości, zagrał z wykorzystaniem Winiarskiego, ten z kolei szukał podania, ale piłkę nieszczęśliwie przeciął obrońca Pisy i padła bramka samobójcza. Należy jednak przyznać, że goście szukali swojej szansy i w końcu się udało. Na listę strzelców w 65 minucie wpisał się Jarguz.
Wydarzeniem drugiej połowy było jednak… lądowanie skoczka na płycie boiska. Podejrzewamy, że nie była to próba odzwierciedlenia atrakcji, która miała miejsce w 9 sierpnia 1981 r.. Wówczas Olimpia inaugurowała drugi sezon na zapleczu ekstraklasy (pierwszy w sezonie 1976/77) i tuż przed rozpoczęciem meczu z Bronią Radom na boisku wylądował skoczek, który wręczył sędziemu piłkę. Dzisiaj oglądaliśmy błąd w sztuce, za co zresztą osoba ze spadochronem ujrzała żółtą kartkę.
Skoczek potrzebował chwili na zebranie całego oporządzenia przez co mieliśmy wymuszoną przerwę w grze. Zadziała ona orzeźwiająco dla Pisy, która w 71 minucie strzeliła drugą bramkę. Gol był zresztą wyjątkowej urody, strzelony z ok. 25 metra przez Marka Paprockiego. Ten sam zawodnik udowodnił jeszcze w doliczonym czasie, że ma ułożoną nogę i ponownie ładnym strzałem sprzed pola karnego zapisał się na liście strzelców.
Nadużyciem będzie stwierdzenie, że rezerwy Olimpii wygrały minimalnym nakładem sił, ale kwestia wyniku wydawała się oczywista od pierwszego gwizdka. Podopieczni trenera Przybyły mogą spokojnie skupić się na kolejnych wyzwaniach i to należy docenić, bo był moment w tej rundzie, że tak pewnej gry po prostu brakowało.
Olimpia II Elbląg - Pisa Barczewo 6:3 (5:0)
Olimpia: Kosowski - Sarnowski, Kazimierowski, Poliński (50’ Winiarski), Czernis (80’ Begier), Łabęcki (65’ Gorzycki), Kordykiewicz (60’ Kottlenga), Sobiecki (75’ K. Filipczyk), Mazurek, Baranowski, Kozera (46’ Branecki)
Bramki: 1:0 Kozera (11. min.), 2:0 Poliński (23. min.), 3:0 Sobiecki (32. min.), 4:0 Sobiecki (37. min.), 5:0 Sobiecki (45. min.), 6:0 Leszczenko - samobój (56. min.), 6:1 Jarguz (65. min.), 6:2 Paprocki (71. min.), 6:3 Paprocki (90. min.)
Patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl