Na niego zawsze można liczyć. Po pierwszej połowie meczu w Bełchatowie z tamtejszym GKS-em Olimpia przegrywała 0:1. Po przerwie niezawodny Anton Kolosov wykorzystał błąd bramkarza gospodarzy i zdobył wyrównującą bramkę. Jak się później okazało, był to gol na wagę remisu. GKS Bełchatów - Olimpia Elbląg 1:1.
Po dobrym występie Olimpii w minioną środę w Wejherowie, można się zastanawiać, czy żółto-biało-niebiescy wrócili na zwycięskie tory. Dzisiejszy (28 kwietnia) mecz w Bełchatowie satysfakcjonującej odpowiedzi nie dał.
Od piątej minuty meczu Olimpia musiała gonić wynik. Rajd Bartłomieja Bartosiaka prawą stroną boiska zakończył się podaniem do Piotra Giela, który z kilku metrów nie miał problemu z umieszczeniem piłki w bramce Kacpra Tułowieckiego. W pierwszej części spotkania to gospodarze mieli więcej okazji do podwyższenia wyniku. Aczkolwiek trzeba wyraźnie powiedzieć, że nie było to porywające widowisko.
Z potencjalnie groźnych sytuacji Olimpii warto odnotować akcję Antona Kolosova, który w ósmej minucie mógł mieć asystę. Ale do jego podania z prawej strony boiska nikt nie zdążył i strzału nie było. Niestety, sytuacja z początku meczu najlepiej charakteryzuje grę Olimpii w pierwszych 45 minutach. W 30. minucie olimpijczycy przeprowadzali atak pozycyjny: liczne, ładne podania pod polem karnym GKS-u, ale żaden z piłkarzy żółto-biało-niebieskich nie zdecydował się na strzał i ostatecznie piłkę przejęli piłkarze gospodarzy.
GKS Bełchatów kilkakrotnie zagroził bramce Kacpra Tułowieckiego. Najlepszą sytuację miał w 28. minucie, kiedy Bartłomiej Bartosiak nie opanował piłki w polu karnym. Warto też zwrócić uwagę na sytuację z 10. minuty, kiedy bramkarz Olimpii obronił strzał z dystansu Emile Thiakane.
Druga część nie przyniosła zmiany jakości gry. Trener Olimpii zdecydował się wpuścić na boisko Rafała Lisieckiego (za Piotra Kurbiela), a na środek ataku przesunąć Antona Kolosova. Jak się później okazało to była decyzja, która ustawiła wynik meczu.
Ale najpierw okazję do podwyższenia wyniku mieli gospodarze: w 49. minucie z 20 metrów Bartłomiej Bartosiak posłał piłkę nad poprzeczkę. Olimpia zrewanżowała się groźnym strzałem Radosława Stępnia z 15 metrów, ale bramkarz GKS-u zdołał odbić ten strzał. Skończyło się na rzucie rożnym, po którym żadnej groźnej sytuacji olimpijczycy nie zdołali wykreować.
Mecz toczył się swoim tempem i nic nie zapowiadało, aby Olimpia miała szansę wyrównać. W 61. minucie Emile Thiakane po raz kolejny nie wykorzystał sytuacji i strzelił tuż nad poprzeczkę. Pięć minut później bramkarz GKS-u wznawiał grę od własnej bramki. Tak nieszczęśliwie dla swojego zespołu, że piłkę przejął Anton Kolosov, pobiegł kilkanaście metrów, i huknął nie do obrony. Za chwilę gospodarze wznawiali grę od środka boiska.
Remis nie satysfakcjonował nikogo. Gospodarze rzucili się do ataków, Olimpia czyhała na kontry. W 89. minucie Radosław Stępień mógł mieć piłkę meczową, ale za dużo się kiwał z dwoma obrońcami GKS-u i ostatecznie strzału nie oddał.
Dzisiejsze spotkanie był dziesiątym meczem z rzędu, którego Olimpia nie przegrała na wyjeździe. Ostatni raz Olimpia bez punktów wyjeżdżała z Jastrzębia – 9 września, po porażce z GKS-em 1962 1:2. Za tydzień olimpijczycy będą mogli przedłużyć szczęśliwą passę z bezpośrednim konkurentem do awansu – Wartą Poznań.
GKS BEŁCHATÓW — OLIMPIA ELBLĄG 1:1
1:0 — Giel (5 min.), 1:1 — Kołosow (66 min.)
Olimpia: Tułowiecki — Lewandowski, Wenger, Kołosow, Balewski, Korkliniewski, Kurbiel (46, Lisiecki), Stępień, Szołtys (46, Danowski), Kiełtyka (58, Szmydt), Filipczyk.
Zobacz tabelę II ligi
Od piątej minuty meczu Olimpia musiała gonić wynik. Rajd Bartłomieja Bartosiaka prawą stroną boiska zakończył się podaniem do Piotra Giela, który z kilku metrów nie miał problemu z umieszczeniem piłki w bramce Kacpra Tułowieckiego. W pierwszej części spotkania to gospodarze mieli więcej okazji do podwyższenia wyniku. Aczkolwiek trzeba wyraźnie powiedzieć, że nie było to porywające widowisko.
Z potencjalnie groźnych sytuacji Olimpii warto odnotować akcję Antona Kolosova, który w ósmej minucie mógł mieć asystę. Ale do jego podania z prawej strony boiska nikt nie zdążył i strzału nie było. Niestety, sytuacja z początku meczu najlepiej charakteryzuje grę Olimpii w pierwszych 45 minutach. W 30. minucie olimpijczycy przeprowadzali atak pozycyjny: liczne, ładne podania pod polem karnym GKS-u, ale żaden z piłkarzy żółto-biało-niebieskich nie zdecydował się na strzał i ostatecznie piłkę przejęli piłkarze gospodarzy.
GKS Bełchatów kilkakrotnie zagroził bramce Kacpra Tułowieckiego. Najlepszą sytuację miał w 28. minucie, kiedy Bartłomiej Bartosiak nie opanował piłki w polu karnym. Warto też zwrócić uwagę na sytuację z 10. minuty, kiedy bramkarz Olimpii obronił strzał z dystansu Emile Thiakane.
Druga część nie przyniosła zmiany jakości gry. Trener Olimpii zdecydował się wpuścić na boisko Rafała Lisieckiego (za Piotra Kurbiela), a na środek ataku przesunąć Antona Kolosova. Jak się później okazało to była decyzja, która ustawiła wynik meczu.
Ale najpierw okazję do podwyższenia wyniku mieli gospodarze: w 49. minucie z 20 metrów Bartłomiej Bartosiak posłał piłkę nad poprzeczkę. Olimpia zrewanżowała się groźnym strzałem Radosława Stępnia z 15 metrów, ale bramkarz GKS-u zdołał odbić ten strzał. Skończyło się na rzucie rożnym, po którym żadnej groźnej sytuacji olimpijczycy nie zdołali wykreować.
Mecz toczył się swoim tempem i nic nie zapowiadało, aby Olimpia miała szansę wyrównać. W 61. minucie Emile Thiakane po raz kolejny nie wykorzystał sytuacji i strzelił tuż nad poprzeczkę. Pięć minut później bramkarz GKS-u wznawiał grę od własnej bramki. Tak nieszczęśliwie dla swojego zespołu, że piłkę przejął Anton Kolosov, pobiegł kilkanaście metrów, i huknął nie do obrony. Za chwilę gospodarze wznawiali grę od środka boiska.
Remis nie satysfakcjonował nikogo. Gospodarze rzucili się do ataków, Olimpia czyhała na kontry. W 89. minucie Radosław Stępień mógł mieć piłkę meczową, ale za dużo się kiwał z dwoma obrońcami GKS-u i ostatecznie strzału nie oddał.
Dzisiejsze spotkanie był dziesiątym meczem z rzędu, którego Olimpia nie przegrała na wyjeździe. Ostatni raz Olimpia bez punktów wyjeżdżała z Jastrzębia – 9 września, po porażce z GKS-em 1962 1:2. Za tydzień olimpijczycy będą mogli przedłużyć szczęśliwą passę z bezpośrednim konkurentem do awansu – Wartą Poznań.
GKS BEŁCHATÓW — OLIMPIA ELBLĄG 1:1
1:0 — Giel (5 min.), 1:1 — Kołosow (66 min.)
Olimpia: Tułowiecki — Lewandowski, Wenger, Kołosow, Balewski, Korkliniewski, Kurbiel (46, Lisiecki), Stępień, Szołtys (46, Danowski), Kiełtyka (58, Szmydt), Filipczyk.
Zobacz tabelę II ligi
Elbląska Gazeta Internetowa PortEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg
Sebastian Malicki