- Nie wiem, co trzeba zrobić, żeby użyć gwizdka w momencie, kiedy bramkarz atakuje nogi. Trzeba otwartego złamania? Nie mnie komentować też faule dla przeciwników. Nasze zespoły pracują nad tym, żeby rywalizować sportowo, a panowie arbitrzy nie mają z tym nic wspólnego – mówił Adam Boros na konferencji prasowej po meczu Olimpii z MKS-em Kluczbork. Przypomnijmy, że elblążanie przegrali 1:2 i po meczu mieli wielkie pretensje do sędziów.
Kibice i piłkarze Olimpii chcieliby w końcu zacząć świętować zwycięstwo w ligowym meczu na własnym stadionie. W środę na A8 po pierwszej połowie można było być umiarkowanym optymistą, jeżeli chodzi o rezultat. Już w 13. minucie na listę strzelców wpisał się Krzysztof Niburski, dla którego była to trzecia bramka na wiosnę.
- Myślałem, że będzie dośrodkowanie na długi słupek, wyszedł strzał, bramkarz odbił i ja sytuacyjnie kolanem trafiłem. Chciałem się odbudować po kontuzjach, jakie miałem w przeszłości. Jak gram na stoperze, to zawsze kilka bramek w sezonie strzelę. Cieszę się, że dziś się udało – mówił Krzysztof Niburski, obrońca Olimpii Elbląg.
- Początek meczu był w naszym wykonaniu nerwowy. Były takie momenty, kiedy dokładne podanie, decyzja o strzale mogły o czymś zadecydować; nie zadecydowały. Mieliśmy kilka stuprocentowych sytuacji i nie wykorzystaliśmy ich – dodał Adam Boros, trener żółto-biało-niebieskich.
I to jest koniec dobrych informacji ze środowego spotkania. Niewykorzystane sytuacje zemściły się w drugiej połowie, kiedy przeciw Olimpii zostały podyktowane dwa rzuty karne. - Takie karne nie powinny nam się zdarzyć, zwłaszcza, że to już jest któryś taki karny z kolei. Po własnych błędach tracimy takie bramki. Aż szkoda przegrać taki mecz, zwłaszcza że potrzebujemy tego zwycięstwa u siebie – mówił Krzysztof Niburski.
- Decyzji o pierwszym karnym nie będę komentował, bo nie widziałem. Drugi widziałem jak na tacy: ewidentny faul w polu karnym – komentował na pomeczowej konferencji prasowej Jan Furlepa, trener MKS-u Kluczbork.
Z kolei szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich miał poważne zastrzeżenia do pracy głównego sędziego. - Nie wiem, co trzeba zrobić, żeby użyć gwizdka w momencie, kiedy bramkarz atakuje nogi. Trzeba otwartego złamania? Nie mnie komentować też faule dla przeciwników. Nasze zespoły pracują nad tym, żeby rywalizować sportowo, a panowie arbitrzy nie mają z tym nic wspólnego – mówił rozżalony Adam Boros.
Arbiter główny pokazał żółto-biało-niebieskim pięć żółtych kartek (Radosław Stępień „żółtko” zobaczył dwa razy), rywale nie zostali ukarani ani razu. W związku z tym w meczu z Garbarnią nie wystąpią Radosław Stępień i Mateusz Szmydt.
- Czy panowie widzieli drugą żółtą kartkę dla Radosława Stępnia, żółtą kartkę dla Krzysztofa Niburskiego? - retorycznie dziennikarzy Adam Boros. - Zostaliśmy wykartkowani, do tego nie podyktowano dla nas rzutu karnego. Nie wiem, co mam powiedzieć moim młodym zawodnikom, gdy pytają, dlaczego sędziowie okradają ich z punktów.
- Myślałem, że będzie dośrodkowanie na długi słupek, wyszedł strzał, bramkarz odbił i ja sytuacyjnie kolanem trafiłem. Chciałem się odbudować po kontuzjach, jakie miałem w przeszłości. Jak gram na stoperze, to zawsze kilka bramek w sezonie strzelę. Cieszę się, że dziś się udało – mówił Krzysztof Niburski, obrońca Olimpii Elbląg.
- Początek meczu był w naszym wykonaniu nerwowy. Były takie momenty, kiedy dokładne podanie, decyzja o strzale mogły o czymś zadecydować; nie zadecydowały. Mieliśmy kilka stuprocentowych sytuacji i nie wykorzystaliśmy ich – dodał Adam Boros, trener żółto-biało-niebieskich.
I to jest koniec dobrych informacji ze środowego spotkania. Niewykorzystane sytuacje zemściły się w drugiej połowie, kiedy przeciw Olimpii zostały podyktowane dwa rzuty karne. - Takie karne nie powinny nam się zdarzyć, zwłaszcza, że to już jest któryś taki karny z kolei. Po własnych błędach tracimy takie bramki. Aż szkoda przegrać taki mecz, zwłaszcza że potrzebujemy tego zwycięstwa u siebie – mówił Krzysztof Niburski.
- Decyzji o pierwszym karnym nie będę komentował, bo nie widziałem. Drugi widziałem jak na tacy: ewidentny faul w polu karnym – komentował na pomeczowej konferencji prasowej Jan Furlepa, trener MKS-u Kluczbork.
Z kolei szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich miał poważne zastrzeżenia do pracy głównego sędziego. - Nie wiem, co trzeba zrobić, żeby użyć gwizdka w momencie, kiedy bramkarz atakuje nogi. Trzeba otwartego złamania? Nie mnie komentować też faule dla przeciwników. Nasze zespoły pracują nad tym, żeby rywalizować sportowo, a panowie arbitrzy nie mają z tym nic wspólnego – mówił rozżalony Adam Boros.
Arbiter główny pokazał żółto-biało-niebieskim pięć żółtych kartek (Radosław Stępień „żółtko” zobaczył dwa razy), rywale nie zostali ukarani ani razu. W związku z tym w meczu z Garbarnią nie wystąpią Radosław Stępień i Mateusz Szmydt.
- Czy panowie widzieli drugą żółtą kartkę dla Radosława Stępnia, żółtą kartkę dla Krzysztofa Niburskiego? - retorycznie dziennikarzy Adam Boros. - Zostaliśmy wykartkowani, do tego nie podyktowano dla nas rzutu karnego. Nie wiem, co mam powiedzieć moim młodym zawodnikom, gdy pytają, dlaczego sędziowie okradają ich z punktów.
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg.
Sebastian Malicki