Jak dojechać z Warszawy nad Zalew Wiślany? Najprościej samochodem, ale co to za atrakcja. Paulina Guzowska osiodłała Spoxa i w ubiegły piątek wyruszyła ze stolicy na końskim grzbiecie. Dziś przed nią ostatni etap tego szalonego rajdu: Elbląg – Zalew Wiślany. Zobacz zdjęcia.
Pomysł kilkudniowego rajdu z Warszawy nad Zalew Wiślany pojawił się spontanicznie. - Na początku miało być „kulturalnie”. Chciałam przyjechać koniowozem z koleżanką. Niestety koleżanka musiała uśpić swoją klacz. Następny pomysł był taki, żeby samej przyjechać nad morze koniowozem i spędzić tutaj miesiąc z koniem. To też nie wyszło. Na pomysł rajdu wpadłam spontanicznie – mówiła Paulina Guzowska, która na końskim grzebiecie jedzie z Warszawy nad Zalew Wiślany.
Koń ma na imię Spox, liczy już sobie ok 15 lat, więc jak na konia jest szanownym czterdziestolatkiem. Dziennie potrafi pokonać nawet 50-kilometrowe odcinki. Chociaż czasami Paulina jedzie na nim, zdarzają się też momenty, kiedy oboje idą na własnych nogach. Spox ma też swoje fobie.
- Na przykład boi się krów. Jestem z niego bardzo dumna, że przejechał obok nich bez strachu. Problemy były tez na wiadukcie, kiedy musieliśmy przejechać nad „siódemką” pierwszego dnia. On nie za bardzo ogarnia perspektywę i uważał, że samochody, które jechały niżej, wjadą w niego. Zawrócił i galopem wrócił na wał. Ostatecznie daliśmy radę – mówiła Paulina Guzowska.
Trasa rajdu wiodła przez wsie, czasem tak małe, że były problemy, żeby np. znaleźć sklep. Do tego pogoda płatała figle. - Pewnego dnia zmokliśmy tak, że miałam wszystkiego dosyć. W okolicy żadnego sklepu, gdzie można byłoby wypić coś gorącego. „Wbiliśmy” się na jakieś poprawiny po weselu, gdzie ja dostałam kawę i jedzenie, a konia poczęstowali marchewką – wspominała podróżniczka.
To pierwsza tak daleki rajd Spoxa i jego właścicielki. W ubiegłym roku Paulina Guzowska była na Mazurach, ale tam Spox pojechał koniowozem. I też dzienne odcinki były krótsze, bo ok. 25 kilometrów dziennie.
A co z droga powrotną? - To zależy od kondycji konia i od pogody. Jeżeli tylko pogoda i jego kondycja pozwoli, to spróbujemy wrócić też konno inna drogą. Ale to na razie sprawa otwarta – mówiła Paulina Guzowska.