Co jak co, ale ci ludzie co to robią nie należą do kościoła. Odcięli się, żeby tworzyć swój "własny". Łatwo to można sprawdzić, bo na dworcu ichne spotkania prowadzą i werbują ludzi pod przykrywką "pomagania bezdomnym". Szkoda, że przez to cierpi wizerunek prawdziwe wierzących. Jeśli komuś pomogli to dobrze dla tych ludzi, którym pomogli, ale nie dajcie się zwieść...