
Na osiedlu mieszkaniowym przy ulicy Piechoty mieszkam już ponad 20 lat, przez 18 lat mieszkało mi się w nim w miarę komfortowo przez cały rok. Plac zabaw znajdujący się na moim osiedlu, przez 18 lat nie wyróżniał się niczym szczególnym. Stała na nim jedna huśtawka, jeden domek-wieżyczka, piaskownica i dwie ławki. To wszystko umiejscowione było na trawie i pofałdowanej ziemi bez ogrodzenia.
Przedwczesna radość
Dzieci i młodzież przebywające na placu, przeważnie w okresie letnim nie stwarzały dla mnie i moich sąsiadów poczucia uciążliwości. Plac zabaw znajdował się i obecnie także znajduje się około 20 metrów od mojego bloku, czyli odległość jest prawidłowa według przepisów. Dwa lata temu plac uległ gruntownej zmianie. Zrobiono ładne podłoże z brązowej elastycznej kostki, zainstalowano urządzenia do zabaw z drewna i metalu, zrobiono piaskownicę i zamontowano 3 ławki. Dookoła placu postawiono ogrodzenie z drucianej siatki. Ucieszyłem się z tego, że na naszym osiedlu dzieci będą miały plac zabaw z prawdziwego zdarzenia. Niestety, moja radość długo nie trwała. Mimo że plac zabaw nie jest dostosowany do gry w piłkę nożną i spółdzielnia mieszkaniowa napisała tabliczkę zakazującą gry w piłkę, to zaczęła pojawiać się na nim młodsza i starsza młodzież w wieku 12-20 lat, kopiąca namiętnie i bez wyczucia piłką w różne strony osiedla. Jak zauważyłem, w większości to młodzież w wieku około 20 lat powoduje, że piłka przez nią kopana na placu, często uderza w okna czy balkony. Wiadomo, mają dłuższe i silniejsze nogi niż ich młodsi koledzy. Niestety, ich przewidywania, co stanie się, jeśli piłka uderzy w okno, jest krótsze niż ich nogi.
Myślę, że do gry piłką przyczyniło się także podłoże placu zabaw, od którego piłka idealnie się odbija, co nie znaczy, że takie podłoże ma nie istnieć, wprost przeciwnie. W tym przypadku to, że plac zabaw usytuowany jest przepisowo 20 metrów od budynku, traci znaczenie, bo zasięg kopniętej mocno piłki jest znacznie dalszy. Jak zauważyłem, piłka kopana na placu przez młodzież uderza często w samochody zaparkowane niedaleko placu, uderzyła także parokrotnie w mój balkon i uszkodziła pergolę. Widziałem także, jak piłka dwa razy wpadła na balkon sąsiadów i uderzała bardzo blisko okien lokatorów. Natomiast na samym placu, młodzież z dużą siłą kopie piłką w ogrodzenie i urządzenia placu narażając na ich uszkodzenia, przy tym słychać nieprzyjemne "łupanie" piłki o ogrodzenie i głośne krzyki młodzieży podekscytowanej grą.
Jestem tym wszystkim podirytowany, staram się na swój sposób coś z tym robić, nie będę sie tu rozpisywał, jakimi sposobami, bo nie o to tu chodzi. Oczywiście taki stan rzeczy trwa tylko w okresie wakacyjnym, reszta roku jest spokojna. Nie znaczy to jednak, że tak ma być. Latem człowiek też potrzebuje spokoju. Dziwię sie tylko młodzieży, że nie szuka innych miejsc do gry w piłkę, przecież w okolicy ulicy Piechoty jest parę miejsc, gdzie można swobodnie pograć w piłkę i pokrzyczeć, choćby duże boisko przy "szkolnym miasteczku", albo duży plac przy delegaturze Urzędu Wojewódzkiego.
Problem tkwi w wychowaniu
Widać brakuje dobrej woli i wyczucia, że innym należy się także szacunek i prawo do spokojnego życia. A może rodzice tej młodzieży powinni bardziej zainteresować się, co ich pociecha robi na osiedlowym podwórku? Może my jako dorośli powinniśmy bardziej się wyczulać na negatywne rzeczy, które pojawiają się wśród nas i bardziej na nie reagować. Niestety, czasem my dorośli dajemy zły przykład. Byłem świadkiem zdarzenia, jak wyrośnięty chłopak kopnął piłkę tak wysoko, że wpadła na balkon na pierwszym piętrze. Lokator był tym bardzo zdenerwowany, co jest zrozumiałe. Jakie było moje zdziwienie, gdy po jakimś czasie przyszedł ojciec wyrośniętego chłopaka i zaczął krzyczeć i wyzywać lokatora, co on chce od jego syna i niech szybko oddaje piłkę, która jest na jego balkonie. Ojciec nawet nie przeprosił lokatora za swojego synka, że doszło do takiej sytuacji. Wiem, że jest to trudny temat i problem społeczny.
Myślę, że na pewno ten problem nie dotyczy tylko placu zabaw przy osiedlu ulicy Piechoty, ale wielu miejsc w Elblągu. Wydaje mi się, że problem tkwi w wychowaniu. Zarówno wychowywane powinny być nasze dzieci, ale także dorośli. Jak łatwo zauważyć, w większości w naszym społeczeństwie promowana jest bezczelność i egoizm, liczę sie tylko ja i moje zachcianki, chcę tę rzecz dostać szybko i od razu. Mam ochotę włączyć głośno muzykę w swoim mieszkaniu, to włączę i sąsiad mnie nie obchodzi. Nie chcę stawiać sie tu w roli malkontenta, który nie dostrzega dobrych stron swojego otoczenia, staram się je dostrzegać, ale też staram się rozwiązywać problemy, które mnie denerwują. Opisując ten problem, realizuję przez to swoją potrzebę poprawy sytuacji, która mnie denerwuje. Zastanawiam się, jak inne osoby, które mieszkają na podobnych osiedlach, radzą sobie z takimi problemami, jakie opisałem powyżej. Jakie mamy możliwości wpłynięcia na poprawę podobnych sytuacji jako lokatorzy ? Spółdzielnia mieszkaniowa, do której należę, jest jedną z lepszych spółdzielni w Elblągu, dba o swoich lokatorów, budynki i otoczenie osiedli mieszkaniowych. Uważam, że dobrze zrobiono modernizując place zabaw, świat idzie do przodu i nie można zostawać w tyle. Uważam, że przy placu zabaw powinna być umieszczona duża tablica, wyraźnie zakazująca gry piłką, ze wskazaniem dla młodzieży miejsc, które w pobliżu się znajdują, aby grać w piłkę. Bo nie chodzi o to, aby tylko stawiać zakazy, ale uważam, że młodzież, która ma w sobie dużo energii, powinna chodzić tam, gdzie można normalnie pograć piłką. Na koniec mam taką refleksję, że czasem rzecz czy sytuacja, którą ulepszyliśmy, może pokazać nam swoją negatywną cechę. Czy tę cechę będziemy akceptować, a może i ją poprawimy?
Śródtytuły pochodzą od redakcji
Dzieci i młodzież przebywające na placu, przeważnie w okresie letnim nie stwarzały dla mnie i moich sąsiadów poczucia uciążliwości. Plac zabaw znajdował się i obecnie także znajduje się około 20 metrów od mojego bloku, czyli odległość jest prawidłowa według przepisów. Dwa lata temu plac uległ gruntownej zmianie. Zrobiono ładne podłoże z brązowej elastycznej kostki, zainstalowano urządzenia do zabaw z drewna i metalu, zrobiono piaskownicę i zamontowano 3 ławki. Dookoła placu postawiono ogrodzenie z drucianej siatki. Ucieszyłem się z tego, że na naszym osiedlu dzieci będą miały plac zabaw z prawdziwego zdarzenia. Niestety, moja radość długo nie trwała. Mimo że plac zabaw nie jest dostosowany do gry w piłkę nożną i spółdzielnia mieszkaniowa napisała tabliczkę zakazującą gry w piłkę, to zaczęła pojawiać się na nim młodsza i starsza młodzież w wieku 12-20 lat, kopiąca namiętnie i bez wyczucia piłką w różne strony osiedla. Jak zauważyłem, w większości to młodzież w wieku około 20 lat powoduje, że piłka przez nią kopana na placu, często uderza w okna czy balkony. Wiadomo, mają dłuższe i silniejsze nogi niż ich młodsi koledzy. Niestety, ich przewidywania, co stanie się, jeśli piłka uderzy w okno, jest krótsze niż ich nogi.
Myślę, że do gry piłką przyczyniło się także podłoże placu zabaw, od którego piłka idealnie się odbija, co nie znaczy, że takie podłoże ma nie istnieć, wprost przeciwnie. W tym przypadku to, że plac zabaw usytuowany jest przepisowo 20 metrów od budynku, traci znaczenie, bo zasięg kopniętej mocno piłki jest znacznie dalszy. Jak zauważyłem, piłka kopana na placu przez młodzież uderza często w samochody zaparkowane niedaleko placu, uderzyła także parokrotnie w mój balkon i uszkodziła pergolę. Widziałem także, jak piłka dwa razy wpadła na balkon sąsiadów i uderzała bardzo blisko okien lokatorów. Natomiast na samym placu, młodzież z dużą siłą kopie piłką w ogrodzenie i urządzenia placu narażając na ich uszkodzenia, przy tym słychać nieprzyjemne "łupanie" piłki o ogrodzenie i głośne krzyki młodzieży podekscytowanej grą.
Jestem tym wszystkim podirytowany, staram się na swój sposób coś z tym robić, nie będę sie tu rozpisywał, jakimi sposobami, bo nie o to tu chodzi. Oczywiście taki stan rzeczy trwa tylko w okresie wakacyjnym, reszta roku jest spokojna. Nie znaczy to jednak, że tak ma być. Latem człowiek też potrzebuje spokoju. Dziwię sie tylko młodzieży, że nie szuka innych miejsc do gry w piłkę, przecież w okolicy ulicy Piechoty jest parę miejsc, gdzie można swobodnie pograć w piłkę i pokrzyczeć, choćby duże boisko przy "szkolnym miasteczku", albo duży plac przy delegaturze Urzędu Wojewódzkiego.
Problem tkwi w wychowaniu
Widać brakuje dobrej woli i wyczucia, że innym należy się także szacunek i prawo do spokojnego życia. A może rodzice tej młodzieży powinni bardziej zainteresować się, co ich pociecha robi na osiedlowym podwórku? Może my jako dorośli powinniśmy bardziej się wyczulać na negatywne rzeczy, które pojawiają się wśród nas i bardziej na nie reagować. Niestety, czasem my dorośli dajemy zły przykład. Byłem świadkiem zdarzenia, jak wyrośnięty chłopak kopnął piłkę tak wysoko, że wpadła na balkon na pierwszym piętrze. Lokator był tym bardzo zdenerwowany, co jest zrozumiałe. Jakie było moje zdziwienie, gdy po jakimś czasie przyszedł ojciec wyrośniętego chłopaka i zaczął krzyczeć i wyzywać lokatora, co on chce od jego syna i niech szybko oddaje piłkę, która jest na jego balkonie. Ojciec nawet nie przeprosił lokatora za swojego synka, że doszło do takiej sytuacji. Wiem, że jest to trudny temat i problem społeczny.
Myślę, że na pewno ten problem nie dotyczy tylko placu zabaw przy osiedlu ulicy Piechoty, ale wielu miejsc w Elblągu. Wydaje mi się, że problem tkwi w wychowaniu. Zarówno wychowywane powinny być nasze dzieci, ale także dorośli. Jak łatwo zauważyć, w większości w naszym społeczeństwie promowana jest bezczelność i egoizm, liczę sie tylko ja i moje zachcianki, chcę tę rzecz dostać szybko i od razu. Mam ochotę włączyć głośno muzykę w swoim mieszkaniu, to włączę i sąsiad mnie nie obchodzi. Nie chcę stawiać sie tu w roli malkontenta, który nie dostrzega dobrych stron swojego otoczenia, staram się je dostrzegać, ale też staram się rozwiązywać problemy, które mnie denerwują. Opisując ten problem, realizuję przez to swoją potrzebę poprawy sytuacji, która mnie denerwuje. Zastanawiam się, jak inne osoby, które mieszkają na podobnych osiedlach, radzą sobie z takimi problemami, jakie opisałem powyżej. Jakie mamy możliwości wpłynięcia na poprawę podobnych sytuacji jako lokatorzy ? Spółdzielnia mieszkaniowa, do której należę, jest jedną z lepszych spółdzielni w Elblągu, dba o swoich lokatorów, budynki i otoczenie osiedli mieszkaniowych. Uważam, że dobrze zrobiono modernizując place zabaw, świat idzie do przodu i nie można zostawać w tyle. Uważam, że przy placu zabaw powinna być umieszczona duża tablica, wyraźnie zakazująca gry piłką, ze wskazaniem dla młodzieży miejsc, które w pobliżu się znajdują, aby grać w piłkę. Bo nie chodzi o to, aby tylko stawiać zakazy, ale uważam, że młodzież, która ma w sobie dużo energii, powinna chodzić tam, gdzie można normalnie pograć piłką. Na koniec mam taką refleksję, że czasem rzecz czy sytuacja, którą ulepszyliśmy, może pokazać nam swoją negatywną cechę. Czy tę cechę będziemy akceptować, a może i ją poprawimy?
Śródtytuły pochodzą od redakcji