Pandemia nabiera tempa, COVID-19 bez wątpienia wypływa na nasze życie, a skutki obostrzeń odczuwalne są coraz dotkliwiej. Rodzi to bez wątpienia wiele społecznych konfliktów, a głównym i niestygnącym jest nakaz noszenia maseczek. Zwolennicy i przeciwnicy przekrzykują się, kto ma rację, rząd zaostrza restrykcje i wprowadza nakaz noszenia maseczek w całej przestrzeni publicznej. Widząc, ile osób nie nosi maseczek, sam zadaje sobie pytanie o świadomość tego działania - pisze nasz Czytelnik, odnosząc się do artykułu "Można puścić dymka, ale trzeba to robić z głową".
Po co maska? Co ona daje? Dla kogo mam ją nosić? Dla siebie samego? A jak mi nie zależy? Jeśli wierzyć specjalistom, to zakrywanie ust i nosa wpływa wprost proporcjonalnie na nowe zarażenia. Jeśli wszyscy zakrywamy usta i nos, zachowując przy tym odstęp, to możliwość zarażenia wynosi blisko 0%. Brzmi obiecująco, ale nie o tym jest ten artykuł i nie o zasadach bezpieczeństwa walki z COVID-19.
Ja nie chcę nosić maski, skoro inne grupy społeczne mają przywileje i nie muszą non stop zakrywać ust i nosa. Powiem więcej! Nawet, gdybym był zarażony, to również nie chcę nosić maski i nie dbam o innych zdrowie, jeśli inne grupy społeczne nie dbają o moje i zagrywają powietrze, które wdycham. Mowa tu o najbardziej bezczelnej i rozpieszczonej przez nasz rząd grupie społecznej tj. palaczach papierosów/e-papierosow. Skoro oni mogą spacerować po chodnikach, przejściach dla pieszych i gdzie tylko chcą z papieroskiem i częstować nas metalami ciężkimi, cyjanowodorem. aldehydami octowym i akroleinami, amoniakiem, formaldehydami, tlenkiem azotu, to dlaczego ja muszę dbać o ich zdrowie i profilaktycznie zakrywać usta i nos, aby ich nie zarazić?
Żeby było tego mało, w dzisiejszym artykule pt. „Można puścić dymka, ale trzeba to robić z głową” na pytanie, czy można palić podczas obowiązku zakrywania ust i nosa odpowiadał kom. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy KMP w Elblągu, który nie widzi niczego złego w odkrywaniu ust i nosa, żeby sobie rozpieszczona mała grupa społeczna ulżyła...Tu cytat: „Oczywiście palenie szkodzi, ale jeśli już ktoś pali, to przecież nie będzie miał założonej maseczki - mówi kom. Krzysztof Nowacki, oficer prasowy KMP w Elblągu. - Podobnie, gdyby ktoś jadł czy pił, mandatu raczej nie powinien się spodziewać”.
Panie Krzysztofie, szkoda tylko, że nie słyszał Pan głosu Głównego Inspektora Sanitarnego na stronie GIS: „Nakaz zasłaniania ust i nosa obowiązuje wszystkich, którzy znajdują się na ulicach, w urzędach, sklepach czy miejscach świadczenia usług oraz zakładach pracy. Nie zawiera on odstępstw dotyczących spożywania posiłków, lodów, gofrów, hot dogów etc. w miejscach objętych nakazem noszenia maseczek" - czytamy.
Szanowni Państwo, skoro mała grupa palaczy to max 10% społeczeństwa, może odkrywać usta i nos, aby zapalić i przy okazji truć nas niepalących, to jaki jest sens, abyśmy my dbali o nich? To ja muszę się gotować i męczyć w maseczce, a palacz może sobie ją ściągnąć i puścić dym mi w twarz?
Drodzy Czytelnicy, nie namawiam nikogo do buntu i zaprzestaniu zakrywania ust i nosa, ale skoro władza i nawet policja tak bardzo szanuje palących, to jak mamy się czuć my niepalący? To nonsens i brak szacunku! Bo ja wdychać czyjegoś smrodu i szkodliwego dymu nie zamierzam!
W artykule pominąłem fakt, że palacze stanowią większość pacjentów onkologii, która co roku kosztuje podatników dodatkowe miliardy zł, na których leczenie „zrzuca” się każdy z nas każdego dnia.
Pozdrawiam, życzę zdrowia!
Czytelnik (dane do wiadomości redakcji)