
Obchody Nowego Roku mają swoje korzenie w rzymskich tradycjach antycznych, a zwłaszcza w święcie boga początków, bram i drzwi – Janusa. Jest to pierwszy dzień roku w kalendarzu gregoriańskim, powstałym w wyniku reformy przeprowadzonej w 1582 roku przez papieża Grzegorza XIII. Łączy się z nim wiele tradycji ludowych nawiązujących w polskiej obrzędowości do Bożego Narodzenia i prób zaklęcia przyszłości „na pomyślność”.
Uważano zatem, że przebieg 1 stycznia decyduje o przebiegu całego roku. Przysłowie: „Jaki Nowy Rok, taki cały rok”. Sądzono również, że Nowy Rok sprzyja działaniom mogącym zapewnić zdrowie, dostatek, urodzaj i szczęście oraz różnym wróżbom. Starano się spędzić Nowy Rok w zgodzie i radości, aby cały rok był szczęśliwy i wesoły.
W Nowy Rok należało wstać wcześnie rano, aby zapobiec ospałości i lenistwu, umyć się w zimnej wodzie, w misce, na dnie której spoczywał srebrny pieniądz dla zdrowia i urody. W niektórych regionach fornale dworscy, synowie gospodarscy i parobcy oraz przebierańcy noworoczni witali Nowy Rok głośnym strzelaniem z batów na wiwat i aby wystraszyć zło.
W Nowy Rok mieszkańcy wsi Ziemi Kieleckiej szli gromadnie na sumę, z gałązkami choiny zielonej zatkniętymi za pasem lub zawiązanymi w fałdach ubrania, a po powrocie z kościoła zatykali gałąź za belkę sufitu, przeciwko czarom i złym urokom. Do kościoła udawano się w najlepszych ubraniach, aby oszukać biedę.
Na Pomorzu Zachodnim przed Nowym Rokiem trzeba było kupić flaszkę wódki, koniecznie za pożyczone pieniądze, i przez cały miesiąc dodawać ją kroplami do paszy krowom – zabieg magiczny mający spowodować dostatek mleka i przetworów mlecznych kosztem wierzyciela, któremu przez cały rok miało brakować nabiału.
W Nowy Rok nie należało udzielać żadnych pożyczek, aby szczęście i dostatek nie opuściły domu. Na drzewach w sadzie wieszano na obfitość owoców kłosy pełne ziaren. W Wielkopolsce w sadach lub na podwórku palono snopek słomy, symbolizujący stary rok i wszystkie ubiegłoroczne kłopoty i niepowodzenia.
Wierzono, że w Nowy Rok na stole powinien leżeć duży, nie napoczęty bochenek chleba, aby chleba i innego jadła nie brakowało przez cały rok. Z tych samych względów przyrządzano obfity świąteczny, noworoczny obiad. Tradycyjną polską potrawą noworoczną był dobrze kraszony groch z kapustą, kiełbasa, chleb i ciasto domowego wypieku oraz piwo.
W Sylwestra dziewczęta piekły fafernuchy, czyli twarde kulki lub prostokąty, romby, ze słodkiego, pieprznego i korzennego ciasta, zagniatanego z dodatkiem marchwi, tartego pasternaku i miodu, przypominające orzechy włoskie, i częstowały nimi przychodzących w Nowy Rok z wizytą kawalerów. Fefernuchy służyły też do gry w „cet” i „lich”. „Cet” uzyskiwała osoba, której udało się chwycić parzystą liczbę kulek z ciasta, co było wróżbą zawarcia małżeństwa w niedługim czasie; „lich” (liczba ciastek nieparzysta) oznaczał pozostanie w panieńskim lub kawalerskim stanie.
Wierzono też, że jeśli pierwszą osobą, która przyjdzie z życzeniami w Nowy Rok, będzie mężczyzna, to cały rok będzie szczęśliwy, a w gospodarstwie będą się rodzić byczki i baranki, natomiast jeśli pierwsza przyjdzie kobieta – urodzą się jałówki i owce, a rok w rodzinie będzie pełen swar.
Tego dnia dziewczęta wykradały chłopcom części garderoby, a ci musieli wykupić je wieczorem na zabawie z tańcami, płacąc kapeli i fundując poczęstunek. Kawalerowie natomiast wcześnie rano robili psoty gospodarzom mającym na wydaniu córki: rozbierali wozy i wciągali je na dach, chowali narzędzia, bębnili w okna lub smarowali je sadzą i farbą oraz zatykali kominy.
Występowały też powszechnie wróżby meteorologiczne, które zwykle ujęte były w przysłowia: „Jak na Nowy Rok jasno, w gumnach będzie ciasno”; „Jak Nowy Rok jasny i chłodny, będzie roczek pogodny i płodny”; „Kiedy styczeń najostrzejszy, tedy roczek najpłodniejszy”; „Jak Nowy Rok mglisty, zjedzą kapustę glisty”.
Na Nowy Rok na Kurpiach, Warmii i Mazurach przygotowywano także pieczywo obrzędowe, zwane nowym latkiem. Były to figurki zwierzęce na okręgu, pieczone jako przysmak dla dzieci i na pomyślność hodowli zwierząt. Na Pomorzu nowym latem nazywano każde ciasto noworoczne, które krojono na kawałki i rozdawano wszystkim zwierzętom domowym rodzaju męskiego (dostawał je koń, byczek, baran itd.) na szczęście i powodzenie w całym roku. W wielu, głównie południowych, regionach Polski na Nowy Rok pieczono specjalne bułki i małe okrągłe lub owalne chlebki, czasami na wierzchu smarowane bryndzą i zwane nowym latkiem, kołaczkami, szczodrakami, kukiełeczkami lub moskaliczkami. Pieczono też kołacze lub zwykły chleb, który krojono na grube kawałki i jak bułki szczodrakowe rozdawano domownikom, przychodzącym do domu nowoleciętom, czyli dzieciom w Nowy Rok chodzącym „po Szczodrakach”. Co ciekawe głównie to matki chrzestne miały obowiązek pieczenia tych bułeczek i ciasta dla wszystkich swoich chrześniaków.
W Nowy Rok przychodzili do domów kolędnicy z szopką, Herody, „maszkary” zwierzęce, takie jak turoń, koń czy niedźwiedź, jak również nowolecięta, dziady noworoczne, rogale (na Warmii i Mazurach) oraz mama noworoczna (na Pomorzu Zachodnim). Popularne też były życzenia noworoczne, które zachowały się w formułach oraz nadrukach na noworocznych kartkach pocztowych. Co ciekawe, napisowi „Do siego roku” często towarzyszyli kominiarze mający przynieść dobrobyt. Kartki można oglądać w zakładce muzeum na portalu pogotowia kominiarskiego .
Nowy Rok był też dniem odwiedzin krewnych, sąsiadów i zalotników. Wchodzący do domu goście i przede wszystkim przebierańcy noworoczni witali gospodarzy oracją, będącą formułą zaklinania zdrowia, urodzaju i wszelkiej pomyślności:
„Żebyście byli zdrowi, weseli,
Jako w niebie anieli cały rok!
Żeby wam się darzyło, kopiło, wodziło
i dyszlem do stodoły obróciło!
Żebyście mieli pełne komory, pełne pudła
i żeby wam gospodyni u pieca nie schudła!
Żebyście mieli żyto jak koryto, ziemniaki jak buraki, buraki jak pniaki
I owiesek wąsaty, co by był gospodarz bogaty!
Tyle wołków, co w płocie kołków, Owieczek, co w lesie mróweczek!
Cieliczki jak jedliczki, konie jak gronie,
Co by białe grzywy miały i trzema pługami orały,
Jak nie trzema to dwoma, jak nie dwoma to jednym,
Ale godnym. Tak Wam Boże daj!
Źródło: B. Ogrodowska, „Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce”, Warszawa 2001.
W Nowy Rok należało wstać wcześnie rano, aby zapobiec ospałości i lenistwu, umyć się w zimnej wodzie, w misce, na dnie której spoczywał srebrny pieniądz dla zdrowia i urody. W niektórych regionach fornale dworscy, synowie gospodarscy i parobcy oraz przebierańcy noworoczni witali Nowy Rok głośnym strzelaniem z batów na wiwat i aby wystraszyć zło.
W Nowy Rok mieszkańcy wsi Ziemi Kieleckiej szli gromadnie na sumę, z gałązkami choiny zielonej zatkniętymi za pasem lub zawiązanymi w fałdach ubrania, a po powrocie z kościoła zatykali gałąź za belkę sufitu, przeciwko czarom i złym urokom. Do kościoła udawano się w najlepszych ubraniach, aby oszukać biedę.
Na Pomorzu Zachodnim przed Nowym Rokiem trzeba było kupić flaszkę wódki, koniecznie za pożyczone pieniądze, i przez cały miesiąc dodawać ją kroplami do paszy krowom – zabieg magiczny mający spowodować dostatek mleka i przetworów mlecznych kosztem wierzyciela, któremu przez cały rok miało brakować nabiału.
W Nowy Rok nie należało udzielać żadnych pożyczek, aby szczęście i dostatek nie opuściły domu. Na drzewach w sadzie wieszano na obfitość owoców kłosy pełne ziaren. W Wielkopolsce w sadach lub na podwórku palono snopek słomy, symbolizujący stary rok i wszystkie ubiegłoroczne kłopoty i niepowodzenia.
Wierzono, że w Nowy Rok na stole powinien leżeć duży, nie napoczęty bochenek chleba, aby chleba i innego jadła nie brakowało przez cały rok. Z tych samych względów przyrządzano obfity świąteczny, noworoczny obiad. Tradycyjną polską potrawą noworoczną był dobrze kraszony groch z kapustą, kiełbasa, chleb i ciasto domowego wypieku oraz piwo.
W Sylwestra dziewczęta piekły fafernuchy, czyli twarde kulki lub prostokąty, romby, ze słodkiego, pieprznego i korzennego ciasta, zagniatanego z dodatkiem marchwi, tartego pasternaku i miodu, przypominające orzechy włoskie, i częstowały nimi przychodzących w Nowy Rok z wizytą kawalerów. Fefernuchy służyły też do gry w „cet” i „lich”. „Cet” uzyskiwała osoba, której udało się chwycić parzystą liczbę kulek z ciasta, co było wróżbą zawarcia małżeństwa w niedługim czasie; „lich” (liczba ciastek nieparzysta) oznaczał pozostanie w panieńskim lub kawalerskim stanie.
Wierzono też, że jeśli pierwszą osobą, która przyjdzie z życzeniami w Nowy Rok, będzie mężczyzna, to cały rok będzie szczęśliwy, a w gospodarstwie będą się rodzić byczki i baranki, natomiast jeśli pierwsza przyjdzie kobieta – urodzą się jałówki i owce, a rok w rodzinie będzie pełen swar.
Tego dnia dziewczęta wykradały chłopcom części garderoby, a ci musieli wykupić je wieczorem na zabawie z tańcami, płacąc kapeli i fundując poczęstunek. Kawalerowie natomiast wcześnie rano robili psoty gospodarzom mającym na wydaniu córki: rozbierali wozy i wciągali je na dach, chowali narzędzia, bębnili w okna lub smarowali je sadzą i farbą oraz zatykali kominy.
Występowały też powszechnie wróżby meteorologiczne, które zwykle ujęte były w przysłowia: „Jak na Nowy Rok jasno, w gumnach będzie ciasno”; „Jak Nowy Rok jasny i chłodny, będzie roczek pogodny i płodny”; „Kiedy styczeń najostrzejszy, tedy roczek najpłodniejszy”; „Jak Nowy Rok mglisty, zjedzą kapustę glisty”.
Na Nowy Rok na Kurpiach, Warmii i Mazurach przygotowywano także pieczywo obrzędowe, zwane nowym latkiem. Były to figurki zwierzęce na okręgu, pieczone jako przysmak dla dzieci i na pomyślność hodowli zwierząt. Na Pomorzu nowym latem nazywano każde ciasto noworoczne, które krojono na kawałki i rozdawano wszystkim zwierzętom domowym rodzaju męskiego (dostawał je koń, byczek, baran itd.) na szczęście i powodzenie w całym roku. W wielu, głównie południowych, regionach Polski na Nowy Rok pieczono specjalne bułki i małe okrągłe lub owalne chlebki, czasami na wierzchu smarowane bryndzą i zwane nowym latkiem, kołaczkami, szczodrakami, kukiełeczkami lub moskaliczkami. Pieczono też kołacze lub zwykły chleb, który krojono na grube kawałki i jak bułki szczodrakowe rozdawano domownikom, przychodzącym do domu nowoleciętom, czyli dzieciom w Nowy Rok chodzącym „po Szczodrakach”. Co ciekawe głównie to matki chrzestne miały obowiązek pieczenia tych bułeczek i ciasta dla wszystkich swoich chrześniaków.
W Nowy Rok przychodzili do domów kolędnicy z szopką, Herody, „maszkary” zwierzęce, takie jak turoń, koń czy niedźwiedź, jak również nowolecięta, dziady noworoczne, rogale (na Warmii i Mazurach) oraz mama noworoczna (na Pomorzu Zachodnim). Popularne też były życzenia noworoczne, które zachowały się w formułach oraz nadrukach na noworocznych kartkach pocztowych. Co ciekawe, napisowi „Do siego roku” często towarzyszyli kominiarze mający przynieść dobrobyt. Kartki można oglądać w zakładce muzeum na portalu pogotowia kominiarskiego .
Nowy Rok był też dniem odwiedzin krewnych, sąsiadów i zalotników. Wchodzący do domu goście i przede wszystkim przebierańcy noworoczni witali gospodarzy oracją, będącą formułą zaklinania zdrowia, urodzaju i wszelkiej pomyślności:
„Żebyście byli zdrowi, weseli,
Jako w niebie anieli cały rok!
Żeby wam się darzyło, kopiło, wodziło
i dyszlem do stodoły obróciło!
Żebyście mieli pełne komory, pełne pudła
i żeby wam gospodyni u pieca nie schudła!
Żebyście mieli żyto jak koryto, ziemniaki jak buraki, buraki jak pniaki
I owiesek wąsaty, co by był gospodarz bogaty!
Tyle wołków, co w płocie kołków, Owieczek, co w lesie mróweczek!
Cieliczki jak jedliczki, konie jak gronie,
Co by białe grzywy miały i trzema pługami orały,
Jak nie trzema to dwoma, jak nie dwoma to jednym,
Ale godnym. Tak Wam Boże daj!
Źródło: B. Ogrodowska, „Zwyczaje, obrzędy i tradycje w Polsce”, Warszawa 2001.
oprac. mk