
Nie do końca wiadomo czy urodził się w Elblągu, wiadomo jednak, że z miastem tym związany był jego ojciec – Stanisław Cejrowski. Elbląg kojarzy mu się ze zbrodniarzami stanu wojennego i jak sam przyznaje „dosyć historycznie i nieprzyjemnie”. Przyjechał, żeby opowiadać o „Prawie dżungli” w charakterystycznym dla niego stylu, oczywiście boso. Elbląg odwiedził znany telewizyjny podróżnik i dziennikarz Wojciech Cejrowski.
Pilnuje tego, żeby zaraz po występie wracać do domu i jak mówi: „nie żyję na walizkach”. Zdradził, że ma brata misjonarza i siostrę zakonnicę oraz że jest Kociewiakiem. Podobno urodził się w Elblągu.
– W Internecie mam siedem dat urodzenia, cztery miejsca, a wszystkie są nieprawdziwe. Podchodzą do mnie różne osoby i upierają się, że urodziłem się w ich mieście. Ja tego nie dementuję, poza dosyć ogólną informacją, że jestem Kociewiakiem – wyjaśniał Wojciech Cejrowski, który wczoraj (13 sierpnia) odwiedził Elbląg. – Prywatność ma się tylko raz. Nie sprzedaję żadnych informacji na temat mojej prywatności. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam, nie komentuję.
Cejrowski zawitał do Elbląga wraz ze swoim programem „Prawo dżungli” w Multikinie.
– Elbląg jest jednym z niewielu miast, gdzie nigdy nie występowałam. W czasach „WC kwadrans” była jedna wizyta, w lokalnym radiu. Jednakże na północy jestem aktywny, pochodzę z Kociewia, więc z okolic Trójmiasta jest mi dosyć łatwo przyjechać – mówił Cejrowski. – Elbląg kojarzy mi się ze zbrodniarzami stanu wojennego, łącznie z Wojciechem Jaruzelskim, który wydawał rozkazy, aby zabijać ludzi, również i tutaj.
Jego cykl „Boso przez świat” znają wszyscy, jest także autorem książek podróżniczych, satyrykiem, publicystą katolickim, jeździ również po Polsce i para się taką dziedziną jak stand- up.
– To forma, która dopiero zaczęła się tutaj pojawiać. Moim zdaniem to nie wypali, bo w Polsce nie ma różnorodności. Poza tym musi on działać w takim napięciu, że pół sali jest za, pół jest przeciwko. Lubię tę robotę, szczególnie wobec studentów, którzy chały nie kupią. Potrafią wygwizdać, warknąć pytanie w trakcie i o to chodzi. Mniej więcej od 2008 r. moje występy są powiązane z „Boso przez świat”, bo to najbardziej widoczne rzeczy, jakie robię. Wcześniej były one związane z polityką, bo przystawały do WC Kwadrans – mówił Cejrowski i dodał: – Ojciec mówił mi, że każdy program jest o tobie, każda książka, sposób w jaki piszesz świadczy o tobie.
Jak wyjaśniał forma ta jest wymagająca, bo trzeba „przytrzymać” uwagę publiczności mniej więcej przez taki sam czas, jaki odpowiada seansowi w kinie.
– To jest wyzwanie – przyznaje Cejrowski. – Raz miałem taką „martwą salę”, najcięższy występ w życiu, w więzieniu przy Montelupich w Krakowie. Chciałem jak Johnny Cash zrobić występ dla więźniów, dogadałem się z tamtejszym kaowcem, załatwione zostały różne pozwolenia. Siedzieli więc ci więźniowie na sali, ja się starałem, sięgałem pamięcią wstecz do najlepszych występów, a nic nie działało. Dopiero później ten kaowiec przeprosił mnie i powiedział „Proszę pana, zrobiłem błąd. Wymieszałem grypsujących i niegrypsujących”. Układ polega na tym, że grypsujący „nie gubi twarzy” przy frajerach, nie zaśmieje się z żadnego dowcipu. Z kolei frajerowi przy grypsującym nie wolno się odezwać.
Kiedy nie występuje jeździ po świecie, kiedy wraca opowiada o tym. Gdzie chciałby jeszcze pojechać?
– Na Księżyc. Może przed śmiercią zafundują mi to wnuki – mówił z uśmiechem. – A z tych bardziej prozaicznych miejsc to Hawaje.
– W Internecie mam siedem dat urodzenia, cztery miejsca, a wszystkie są nieprawdziwe. Podchodzą do mnie różne osoby i upierają się, że urodziłem się w ich mieście. Ja tego nie dementuję, poza dosyć ogólną informacją, że jestem Kociewiakiem – wyjaśniał Wojciech Cejrowski, który wczoraj (13 sierpnia) odwiedził Elbląg. – Prywatność ma się tylko raz. Nie sprzedaję żadnych informacji na temat mojej prywatności. Nie potwierdzam, nie zaprzeczam, nie komentuję.
Cejrowski zawitał do Elbląga wraz ze swoim programem „Prawo dżungli” w Multikinie.
– Elbląg jest jednym z niewielu miast, gdzie nigdy nie występowałam. W czasach „WC kwadrans” była jedna wizyta, w lokalnym radiu. Jednakże na północy jestem aktywny, pochodzę z Kociewia, więc z okolic Trójmiasta jest mi dosyć łatwo przyjechać – mówił Cejrowski. – Elbląg kojarzy mi się ze zbrodniarzami stanu wojennego, łącznie z Wojciechem Jaruzelskim, który wydawał rozkazy, aby zabijać ludzi, również i tutaj.
Jego cykl „Boso przez świat” znają wszyscy, jest także autorem książek podróżniczych, satyrykiem, publicystą katolickim, jeździ również po Polsce i para się taką dziedziną jak stand- up.
– To forma, która dopiero zaczęła się tutaj pojawiać. Moim zdaniem to nie wypali, bo w Polsce nie ma różnorodności. Poza tym musi on działać w takim napięciu, że pół sali jest za, pół jest przeciwko. Lubię tę robotę, szczególnie wobec studentów, którzy chały nie kupią. Potrafią wygwizdać, warknąć pytanie w trakcie i o to chodzi. Mniej więcej od 2008 r. moje występy są powiązane z „Boso przez świat”, bo to najbardziej widoczne rzeczy, jakie robię. Wcześniej były one związane z polityką, bo przystawały do WC Kwadrans – mówił Cejrowski i dodał: – Ojciec mówił mi, że każdy program jest o tobie, każda książka, sposób w jaki piszesz świadczy o tobie.
Jak wyjaśniał forma ta jest wymagająca, bo trzeba „przytrzymać” uwagę publiczności mniej więcej przez taki sam czas, jaki odpowiada seansowi w kinie.
– To jest wyzwanie – przyznaje Cejrowski. – Raz miałem taką „martwą salę”, najcięższy występ w życiu, w więzieniu przy Montelupich w Krakowie. Chciałem jak Johnny Cash zrobić występ dla więźniów, dogadałem się z tamtejszym kaowcem, załatwione zostały różne pozwolenia. Siedzieli więc ci więźniowie na sali, ja się starałem, sięgałem pamięcią wstecz do najlepszych występów, a nic nie działało. Dopiero później ten kaowiec przeprosił mnie i powiedział „Proszę pana, zrobiłem błąd. Wymieszałem grypsujących i niegrypsujących”. Układ polega na tym, że grypsujący „nie gubi twarzy” przy frajerach, nie zaśmieje się z żadnego dowcipu. Z kolei frajerowi przy grypsującym nie wolno się odezwać.
Kiedy nie występuje jeździ po świecie, kiedy wraca opowiada o tym. Gdzie chciałby jeszcze pojechać?
– Na Księżyc. Może przed śmiercią zafundują mi to wnuki – mówił z uśmiechem. – A z tych bardziej prozaicznych miejsc to Hawaje.
mw