15-letnia Zuzanna Markowska zakochała się w balecie. W kwietniu tańcząc wariacje z „Don Kichota” i „Śpiącej królewny”, zdobyła III miejsce na Międzynarodowych Konfrontacjach Baletowych w Kołobrzegu. Jej drugą wielką miłością jest fortepian.
Anna Kaniewska: - Dlaczego wybrałaś się do szkoły muzycznej i dlaczego akurat do klasy fortepianu?
Zuzanna Markowska: - Chyba pozazdrościłam mojej koleżance, która uczęszczała do szkoły muzycznej (śmiech). A tak naprawdę to zawsze podobał mi się fortepian. Gdy rozpoczęłam naukę gry na fortepianie, to wiedziałam, że nie zamienię go na żaden inny instrument.
- A jak trafiłaś na zajęcia z baletu?
- Moja siostra cioteczna chodziła na zajęcia z hip-hopu. Kiedyś poszłam na Galę Taneczną z jej udziałem i przy okazji obejrzałam występ tańca współczesnego. Byłam tak oczarowana, że postanowiłam zapisać się na zajęcia. Chodziłam na nie przez rok. Zawsze byłam tzw. szczypiorem (śmiech): wysoka, chuda i wyprostowana. Wkrótce p. Jacek Walasik zaproponował mi, abym zaczęła tańczyć balet klasyczny. Posłuchałam jego sugestii i dziś nie wyobrażam sobie, że mogłabym z tego zrezygnować. Można powiedzieć, że zaszczepił we mnie miłość do baletu! Wiem, że część osób jest uprzedzona do tańca klasycznego. Kojarzą go z ogromnym wysiłkiem fizycznym i wyrzeczeniami. Faktycznie wymaga wielu godzin pracy, a ćwiczenia na pointach powodują na początku obtarcia stóp i nadwyrężenia mięśni. Ja jednak lubię ból związany z baletem (śmiech). A jeśli chodzi o jedzenie, to jem to, co chcę. Wszystkie kalorie spalam na sali tanecznej. Taniec polepszył moją kondycję, ale przede wszystkim zmienił mnie od środka. Uwrażliwił. Cały czas mam do czynienia z muzyką klasyczną - jak nie przy fortepianie to w tańcu. To sprawia, że inaczej postrzegam świat.
- Masz na swoim koncie jakieś sukcesy?
- Zawsze w moim życiu było dużo wyjazdów i konkursów. Wcześniej byłam laureatką konkursów pianistycznych, od jakiegoś czasu mam również sukcesy w konkursach baletowych. M.in. udało mi się zdobyć II miejsce w kategorii taniec klasyczny solo junior w Krajowych Eliminacjach do Dance World Cup 2015. Dzięki tej nagrodzie miałam okazję wyjechać do Rumunii i zmierzyć się z najlepszymi. Ostatnio zdobyłam też III miejsce na Międzynarodowych Konfrontacjach Baletowych w Kołobrzegu. Tańczyłam wariację z „Don Kichota” i „Śpiącej królewny”. Występując również w zespole baletowym wraz z dziewczynami osiągnęłyśmy sukces zdobywając m.in. I miejsce na III Konkursie Sztuki Baletowej w Elblągu oraz II miejsce w Krajowych Eliminacjach do Dance World Cup 2016, otrzymując awans do Finału, który odbędzie się w Jersey. Te konkursy, a zwłaszcza zajmowanie najlepszych miejsc, bardzo mnie cieszą i utwierdzają w przekonaniu, że mój taniec się podoba, że cieszy oczy innych. Tego właśnie chcę – tańczyć, robić to co lubię, i jednocześnie sprawiać przyjemność innym.
- Gdybyś miała wybrać pomiędzy muzyką a tańcem, to co byś wybrała?
- Dużo osób mnie pyta, co bym wybrała. Jeszcze niedawno chciałam występować na scenie w musicalach. Dziś moim marzeniem jest nie musieć wybierać między tańcem, a muzyką. Poza tym marzę, aby doba miała więcej niż 24 godziny, ale to jest nierealne (śmiech).
- A tak ciężko pogodzić wszystkie obowiązki?
- Trochę tak, ale na szczęście jestem wulkanem energii. Bardzo rzadko jestem smutna, zdołowana. Potrafię pogodzić ze sobą wszystkie moje obowiązki. Moje dni mają określony schemat: jadę do szkoły, wracam do domu, ćwiczę na fortepianie, uczę się, a potem jadę na salę i tańczę. I tak od poniedziałku do piątku. Jak mam trochę wolnego czasu, to dla odprężenia czytam książki fantasy.
- Czego mogę Ci życzyć na koniec tej rozmowy?
- Za rok jadę na konkurs baletowy do Belgii i na Łotwę. Chciałabym zdobyć tam miejsce na podium.
Zuzanna Markowska: - Chyba pozazdrościłam mojej koleżance, która uczęszczała do szkoły muzycznej (śmiech). A tak naprawdę to zawsze podobał mi się fortepian. Gdy rozpoczęłam naukę gry na fortepianie, to wiedziałam, że nie zamienię go na żaden inny instrument.
- A jak trafiłaś na zajęcia z baletu?
- Moja siostra cioteczna chodziła na zajęcia z hip-hopu. Kiedyś poszłam na Galę Taneczną z jej udziałem i przy okazji obejrzałam występ tańca współczesnego. Byłam tak oczarowana, że postanowiłam zapisać się na zajęcia. Chodziłam na nie przez rok. Zawsze byłam tzw. szczypiorem (śmiech): wysoka, chuda i wyprostowana. Wkrótce p. Jacek Walasik zaproponował mi, abym zaczęła tańczyć balet klasyczny. Posłuchałam jego sugestii i dziś nie wyobrażam sobie, że mogłabym z tego zrezygnować. Można powiedzieć, że zaszczepił we mnie miłość do baletu! Wiem, że część osób jest uprzedzona do tańca klasycznego. Kojarzą go z ogromnym wysiłkiem fizycznym i wyrzeczeniami. Faktycznie wymaga wielu godzin pracy, a ćwiczenia na pointach powodują na początku obtarcia stóp i nadwyrężenia mięśni. Ja jednak lubię ból związany z baletem (śmiech). A jeśli chodzi o jedzenie, to jem to, co chcę. Wszystkie kalorie spalam na sali tanecznej. Taniec polepszył moją kondycję, ale przede wszystkim zmienił mnie od środka. Uwrażliwił. Cały czas mam do czynienia z muzyką klasyczną - jak nie przy fortepianie to w tańcu. To sprawia, że inaczej postrzegam świat.
- Masz na swoim koncie jakieś sukcesy?
- Zawsze w moim życiu było dużo wyjazdów i konkursów. Wcześniej byłam laureatką konkursów pianistycznych, od jakiegoś czasu mam również sukcesy w konkursach baletowych. M.in. udało mi się zdobyć II miejsce w kategorii taniec klasyczny solo junior w Krajowych Eliminacjach do Dance World Cup 2015. Dzięki tej nagrodzie miałam okazję wyjechać do Rumunii i zmierzyć się z najlepszymi. Ostatnio zdobyłam też III miejsce na Międzynarodowych Konfrontacjach Baletowych w Kołobrzegu. Tańczyłam wariację z „Don Kichota” i „Śpiącej królewny”. Występując również w zespole baletowym wraz z dziewczynami osiągnęłyśmy sukces zdobywając m.in. I miejsce na III Konkursie Sztuki Baletowej w Elblągu oraz II miejsce w Krajowych Eliminacjach do Dance World Cup 2016, otrzymując awans do Finału, który odbędzie się w Jersey. Te konkursy, a zwłaszcza zajmowanie najlepszych miejsc, bardzo mnie cieszą i utwierdzają w przekonaniu, że mój taniec się podoba, że cieszy oczy innych. Tego właśnie chcę – tańczyć, robić to co lubię, i jednocześnie sprawiać przyjemność innym.
- Gdybyś miała wybrać pomiędzy muzyką a tańcem, to co byś wybrała?
- Dużo osób mnie pyta, co bym wybrała. Jeszcze niedawno chciałam występować na scenie w musicalach. Dziś moim marzeniem jest nie musieć wybierać między tańcem, a muzyką. Poza tym marzę, aby doba miała więcej niż 24 godziny, ale to jest nierealne (śmiech).
- A tak ciężko pogodzić wszystkie obowiązki?
- Trochę tak, ale na szczęście jestem wulkanem energii. Bardzo rzadko jestem smutna, zdołowana. Potrafię pogodzić ze sobą wszystkie moje obowiązki. Moje dni mają określony schemat: jadę do szkoły, wracam do domu, ćwiczę na fortepianie, uczę się, a potem jadę na salę i tańczę. I tak od poniedziałku do piątku. Jak mam trochę wolnego czasu, to dla odprężenia czytam książki fantasy.
- Czego mogę Ci życzyć na koniec tej rozmowy?
- Za rok jadę na konkurs baletowy do Belgii i na Łotwę. Chciałabym zdobyć tam miejsce na podium.
Anna Kaniewska