UWAGA!

Kobieta, która wie, że piękno niejedno ma oblicze (Rok kobiet, odc. 6)

 Elbląg, - Celebrujmy i szanujmy swoją kobiecość w każdym wieku - mówi Urszula Zajko-Olejniczak
- Celebrujmy i szanujmy swoją kobiecość w każdym wieku - mówi Urszula Zajko-Olejniczak (fot. archiwum prywatne Urszuli Zajko-Olejniczak)

Mamy XXI wiek, a mimo to wciąż nietrudno jest znaleźć wśród nas ludzi renesansu. Może nie konstruują oni maszyn latających ani nie odkrywają nowych kontynentów, ale są na tyle wielobranżowi a ich horyzonty są tak rozległe, że ciężko wsadzić ich w ścisłą ramkę albo opisać zajęcia, którym się poświęcają, jednym słowem. Taką właśnie osobą jest nasza dzisiejsza rozmówczyni – Urszula Zajko-Olejniczak. Wokalistka, chórzystka, instruktorka artystyczna, pasjonatka wizażu i fotografii portretowej, motywatorka i kobieta, która w innych kobietach odkrywa ich prawdziwe piękno. Wyciąga je na wierzch, nieważne jak głęboko ukryte.  

- Aleksandra Kwietniewska: To, na czym skupi się nasza dzisiejsza rozmowa, będzie dotyczyło piękna, a konkretnie piękna kobiet. Zajmuje się Pani – jak to ujęła jedna z Pani klientek – wyciąganiem go na wierzch. Na czym właściwie to wydobywanie piękna polega w kontekście wizażu i fotografii?
      
       - Urszula Zajko-Olejniczak: Dziękuję za zaproszenie do rozmowy. Przyznam, że przyjmując zaproszenie zadałam sobie pytanie, czy aby robię na tyle coś godnego uwagi, by podzielić się tym na łamach portElu…. Ufam, że znajdzie się ktokolwiek, kogo ta rozmowa zainteresuje. Jeśli chodzi o zadane pytanie, jest ono dość trudne. Wizaż i fotografia sugerują skupienie uwagi na cechach zewnętrznych, ale to o wiele głębsza sprawa. Uważam, że piękno człowieka jest zapisane w jego duszy i sercu i właśnie to piękno odbija się na jego twarzy, w jego spojrzeniu, ułożeniu ciała …. Piękno jest subiektywne. Aparat fotograficzny rejestruje to, co wpadnie w obiektyw, chwyta obraz w ułamku sekundy, ale może pokazać znacznie więcej, niż tylko unieruchomiony układ ciała fotografowanej osoby i ładny makijaż na twarzy. Bo w tym wszystkim, w metamorfozach, które wykonuję, chodzi o to, aby wydobyć i pokazać to głębsze piękno kobiety, jej energię, aurę, marzenia, wszystko, co ma w sercu, co chciałaby pokazać i powiedzieć o sobie.


       - Brzmi to dość tajemniczo. Zdradzi nam Pani jak wygląda ten proces?
       - To nie jest schematyczne, a bardzo indywidualne, bo każdy z nas jest inny. Sama nigdy nie wiem, jak potoczy się proces metamorfozy. Dużo zależy od tego, na ile kobieta się przede mną otworzy i mi zaufa. W dużej mierze postępuję w mojej pracy intuicyjnie. Bardzo angażuję się emocjonalnie w to, co robię, nawet wtedy, kiedy mam wykonać tylko makijaż. Jeśli mam do zrobienia sesję zdjęciową, to najpierw spotykam się z zainteresowaną osobą, bo chcę ją zobaczyć, chwilę z nią pobyć, poznać jej oczekiwania i motywy, usłyszeć głos, poczuć energię i emocje. Po takim spotkaniu od razu rozmyślam nad wizją zdjęć, jak pokazać daną osobę żeby równocześnie uchwycić istotę jej piękna i osobowość.


       - Jakie kobiety do Pani przychodzą?
       - Są kobiety, które nie mają żadnych wątpliwości względem siebie, ale są też takie, którym czasami trudno jest uwierzyć w swoje piękno i wartość, a nawet przyznać się do nich przed samą sobą, przypomnieć sobie o tym…Każda z nas ma swoją historię. Chowamy to piękno, bo są troski i codzienność, w której nie ma czasu myśleć o sobie, bo jest kto, kto wmawia, że nic nie znaczymy, bo same tak o sobie myślimy albo straciłyśmy radość życia z jakiegoś powodu. Kobiety często myślą, że nie mają w sobie piękna, bo jest kilka kilogramów powyżej „obowiązującej normy”, bo lata lecą i ciało zmienia się wraz z upływającym czasem, bo można wyjść z wprawy lub zwyczajnie nie potrafić podkreślić makijażem i strojem swoich fizycznych atutów. Łatwo wtedy się zakopać i zapomnieć jakie jesteśmy wyjątkowe i ważne, a wtedy nawet trudno dostrzec piękno, które nas otacza, a co dopiero piękno, które odbija się w lustrze.
        

- Co – w oparciu o dotychczasowe doświadczenie – uzyskuje kobieta po takim „dniu tylko dla niej”?
       - Wizja fotograficzna, odpowiedni makijaż i niecodzienna stylizacja a w efekcie końcowym zdjęcia mogą spowodować, że kobieta ujrzy się w zupełnie innym świetle, przypomni sobie jak to jest pięknie wyglądać, jak to jest być sobą, taką jaką jest się w środku. Zaczyna widzieć piękno w sobie, a wtedy i świat wokół też staje się piękniejszy. Uwielbiam moment, kiedy kobieta patrzy na siebie po skończonym makijażu i jej oczy zaczynają błyszczeć i się uśmiechać, a czasami jest niedowierzanie. Zdjęcia są magiczne, bo uwieczniają to wszystko i zawsze można do nich wrócić, spojrzeć i znów uwierzyć w siebie i swoją wyjątkowość. Moim celem jest podkreślić ich piękno najlepiej jak potrafię i żeby czuły się doskonale i luksusowo.


       - Jaka historia kobiety, która do pani przyszła, wzruszyła Panią najbardziej?
       - Śliczna kobieta, która kilka lat temu pokonała chorobę, po czym znów poczuła się gorzej. W oczekiwaniu na wyniki badań robi coś dla siebie uczestnicząc w sesji fotograficznej, chce wyglądać wyjątkowo pięknie, zająć myśli czymś przyjemnym, złagodzić moment oczekiwania.
        

- To, co dają takie metamorfozy dziewczynom, które do Pani przychodzą - już wiemy. Ale co wyciąga z nich Pani także dla samej siebie?


       - Radość i poczucie sensu…. Móc przyczyniać się do czyjejś radości i odczuwania przez kogoś przyjemności to także moja radość i satysfakcja. To także lekcje pokory. Wszystkie kobiety, które siadają na moim fotelu, w jakiś sposób wzbogacają moje życie, myślę o nich nawet wtedy, kiedy już wyjdą.. Zastanawiam się jak zareaguje partner na makijaż, czy będą czuły się wspaniale... Autentycznie to przeżywam. Dodatkowo oczywiście dzięki moim klientkom rozwijam swój warsztat, zwłaszcza makijażowy.


       - Skąd zrodziła się w Pani taka chęć wydobywania z nich piękna? Czy jest to podparte własnymi doświadczeniami?
       - Właściwie to nie wiem skąd, być może nie potrafię sobie tego uświadomić, ale wiem jak bardzo mnie to ekscytuje i czuję, że wiem jak to robić. Czasami widzę kobietę na ulicy, w sklepie, gdziekolwiek, i od razu „mam na nią wizję”, mam ochotę zabrać się do działania. Takie uczucie towarzyszy mi bardzo często. Kocham piękno, zauważam je i szukam wszędzie. Wizerunek zawsze był dla mnie bardzo istotny. Jako dziecko potrafiłam pójść na rower z własnoręcznie założonym na grzywkę wałkiem do włosów mojej mamy, wkładałam sobie jej buty na obcasie, wciskałam pinezki w podeszwy swoich butów, żeby fajnie stukały o chodnik. Wtedy moja mama i nauczycielka muzyki były moimi autorytetami w kwestii piękna, dbania o swój wizerunek. Później również kino, TV, opera, podróże i albumy fashion, art i foto. Uważam, że do tej pory miałam szczęście widzieć mnóstwo piękna. I ono mnie nieustannie inspiruje.


       - Wydaje się Pani osobą, która jest świadoma swojej wartości i tego, na co zasługuje. Jest Pani z pewnością inspiracją dla wielu kobiet, a już na pewno dla każdej jednej, która przeszła u Pani metamorfozę. Jak zbudować taką „wersję” siebie? Czy to lata nauki, czy to jakieś wyrzeczenia, ciężka praca?
       - Jeśli dla kogokolwiek mogłabym być inspiracją, to będzie to dla mnie zaszczyt, a odpowiadając na pytanie… Doskonale to Pani ujęła… Tak, to lata przeróżnych doświadczeń, nauki od mądrych ludzi, a także ciężka praca. Nie żałuję czasu i energii, jaką przeznaczyłam na samodoskonalenie, na podnoszenie swoich kwalifikacji i rozwijanie swoich umiejętności, uczenie się nowych rzeczy, również na wewnętrzną walkę z wątpliwościami, z negatywną samooceną i brakiem wiary w siebie. Prawdziwą porażką jest bierność, miarą sukcesu - to jak radzimy sobie z rozczarowaniami, które wpisane są w nasze życie. Chodzi o to żeby na tyle znać swoją wartość, aby nikt nie był w stanie nas upokorzyć. Moment, kiedy postanowiłam słuchać swojego serca, swojej intuicji i samoakceptacja był momentem zwrotnym w moim życiu. Wiem, że to nie jest odkrywcze, ale okazało się być skuteczne. Dało mi to spokój, poczucie szczęścia i świadomość swojej wartości. Nie chcę uzależniać tego stanu od kogokolwiek, to najlepiej wypracować i zapewnić sobie samemu. Wtedy świat nam sprzyja a relacje z innymi stają się prostsze i pozytywne.


       - Mówi Pani o momencie zwrotnym, kiedy to nadstawiła Pani uszy w kierunku serca i intuicji i wtedy zaczęła robić to, co kocha, to, co niesie dobro. Na ten właśnie „moment” składają się – jak sama Pani mówi – różne doświadczenia, poznani ludzie i otwarty umysł na świat i nowe historie. Co przeżyła kobieta, która potrafi wzruszyć się do łez ze szczęścia, gdy buduje samoocenę drugiej kobiecie?
       - Myślę, że to, co wielu z nas … W dzieciństwie i młodości walczyłam z kompleksami dotyczącymi mojego wyglądu a do tego byłam bardzo wrażliwa. Doskonale czułam się w świecie muzyki, rysunku i książek. To był mój świat, gdzie wyobrażałam sobie, że jestem kimś wspaniałym, wielką artystką, wymyślałam sobie różne role, śpiewałam od najmłodszych lat w chórach a także do lustra odpowiednio przez siebie „wystylizowana”. Byłam szczęśliwa, kiedy rozpoczęłam naukę w szkole muzycznej. Poza tym światem przez długi czas byłam szarą myszką, która ciągle się porównywała do innych i nie czuła się tak „fajna i mądra jak oni”, a więc – w moim odczuciu - na nic nie zasługiwałam. Przez to nie wykorzystałam wielu szans, które podsuwał mi los, bo nie czułam się dość dobra i mądra. Włożyłam dużo pracy, żeby odnaleźć w sobie swoje piękno i wartość i w znacznej mierze to mi się udało. Świat jest taki, jaki jest. Chodzi o to, jak my go widzimy i jak wykorzystujemy swój potencjał i talenty. I oczywiście nie odkrywam tu nowego kontynentu. Wolę być mądrą królową niż Kopciuszkiem.


       - Na ten moment głównym pani zajęciem jest prowadzenie wokalnej grupy młodzieży i osób dorosłych, gdzie są osoby odnoszące sukcesy w śpiewie, zmienianie kobiet, prowadzenie Instagrama i … nauka obsługi Photoshopa! Skąd ten pomysł? Chodzi tu o zupełną niezależność w swoich działaniach, czy o postawienie sobie kolejnej poprzeczki, a może jedno i drugie?
       - Oczywiście jedno i drugie! Nie potrafię żyć bez wyzwań, bezczynność mnie gasi a uczenie się nowych umiejętności, przekraczanie swoich wewnętrznych ograniczeń doskonale wpływa na samoocenę. Ponieważ wiem, czego chcę, to czuję, że najlepiej będzie móc realizować to samodzielnie, stąd chcę być w miarę moich możliwości niezależna. Ale oczywiście to nie przeszkadza mi współpracować z innymi, a wręcz rozwija. Cały czas śpiewam, uczę się sztuki makijażu i warsztatu fotograficznego, a w planach mam też udział w szkoleniu doskonalącym sztukę układania włosów, tak abym w pełni mogła samodzielnie realizować swoje artystyczne wizje.


       - Na sam koniec, zawsze dobrze zostawić odbiorcę z jakąś pozytywną myślą. Ten artykuł przeczytają kobiety 20-, 30-, 40-, 50-letnie, a może i starsze. Jaką uniwersalną radę - albo rady - chce Pani przekazać, jak kobieta kobiecie?
       - Celebrujmy i szanujmy swoją kobiecość w każdym wieku. Niech każda z nas będzie dla siebie samej najlepszym, kochającym przyjacielem. Nie ścigajmy się z nikim innym, a najwyżej z samą sobą. Przestańmy się porównywać do innych! Samoakceptacja i miłość własna dają siłę. Wzajemna serdeczność czyni nas pięknymi a życie z pasją odmładza bardziej niż niejeden krem!

Rozmawiała Aleksandra Kwietniewska

Najnowsze artykuły w dziale Społeczeństwo

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
Reklama