Państwowi urzędnicy wydają certyfikat "dojrzałości" dzieciakom, których przez kilkanaście lat zmuszali (pod groźbą odebrania z domu i przekazania urzędom wychowawczym) do chodzenia do szkoły i uczenia się nakazanych przez nich treści tylko i wyłącznie po to, by uzasadnić istnienie tysięcy urzędów (szkół) i dsetek tysięcy etatów do obsadzenia: nauczycieli, dyrektorów, sekretarek, obsługi itd Szkoła może być fajna i ciekawa, ale tylko prywatna i nieprzymusowa, gdzie uczy się 2% ludzi, bo więcej się do tego nie nadaje. Szkoła jak w "ani z zielonego wzgórza":)
@hendryk - Dokładnie tak jest. Tylko prywatne szkoły, z umożliwieniem wsparcia finansowego dla mniej zamożnych i chcących się naprawdę uczyć (nie tylko być w szkole). Wsparcie powinno być aby nie tworzyć barier.