
Wizyta u lekarza, w banku, na wywiadówce w szkole, chęć wyjaśnienia swojej racji na Policji czy w sądzie. Niby proste sprawy, ale niemożliwe do załatwienia dla osób głuchych. Potrzebują one słyszącego przyjaciela, który w ich imieniu zabierze głos. Z Anną Garbarską-Werner, tłumaczem języka migowego rozmawiamy o pracy w ciszy.
Uczymy się języka angielskiego, hiszpańskiego, niemieckiego, nawet języków orientalnych, a ty – migowego. Dlaczego?
Anna Garbarska-Werner: Z językiem migowym po raz pierwszy miałam kontakt w szkole policealnej pracowników socjalnych w Toruniu, gdzie był to jeden z przedmiotów. Nie zainteresował mnie jednak wtedy w sposób szczególny. Później, w elbląskim MOPSie poznałam głuchą dziewczynę. Spróbowałam do niej „zagadać”, ona się ucieszyła i zaczęła do mnie migać. Okazało się, że mimo, że miałam kontakt z tym językiem, niewiele rozumiem. Ona jednak zapraszała mnie do Związku Głuchych. W końcu poszłam na takie spotkanie. Usiadłam między niesłyszącymi, panowała tam cisza, a ja, cóż, nic nie rozumiałam. Poczułam się tak, jak muszą się czuć głusi wśród nas, słyszących. Patrzyłam na ich mimikę, machanie rękami i nie byłam w stanie wyłapać żadnych znaków z tego gąszczu.
Przez pół roku po prostu przychodziłam na ich spotkania i patrzyłam. Z czasem kilka osób zaczęło się do mnie zwracać, tłumaczyć mi znaki. Niby byłam po kursie, ale kurs bez praktyki niewiele daje. Z czasem opatrzyłam się z tymi gestami i w rozmowie sam na sam zaczynałam rozumieć.
W końcu głusi zaproponowali mi pracę w ich Związku i zaczęłam im służbowo pomagać jako instruktor ds. rehabilitacji. Zostałam skierowana na jeden, drugi kurs, na których miałam poczucie, że czego innego uczą, a co innego głusi migają. Nie mogłam tego zrozumieć. Uczyliśmy się zdań, zwrotów, znaków, a ja siedziałam i myślałam o tym, że u nas żaden głuchy w ten sposób nie miga.
To tak, jak uczyć się z elementarza „Ala ma kota”. Na kursach uczy się systemu językowo-miganego. Mówi się po polsku i podstawia znaki. To jednak mija się z językiem migowym, który ma zupełnie inną gramatykę. A do tego dochodzą skrótowce, wyrażenia potoczne. My nie mówimy „pozdrawiam” tylko „pozdro” – szczególnie w smsach czy na czatach, nie „informacja” a „info”, nie „do zobaczenia” a „pa pa”. Język migowy też ma swoje skróty, można jednym gestem wyrazić całe zdanie. Z kontekstem emocjonalnym.
Stale doskonalisz swój język migowy. Rozpoczęłaś kolejne studia, wszystko po to, by lepiej rozumieć głuchych i skuteczniej im pomagać
Dla mnie przygoda z językiem migowym trwa już 10 lat. I ja się ciągle uczę. Obecnie na studiach podyplomowych na Uniwersytecie Warszawskim. Po raz drugi w historii Polski został tam uruchomiony kierunek: polski język migowy. To dla mnie jedyna szansa, by uczyć się od ludzi, którzy zajmują się tym tematem naukowo, bardzo dobrze znają ten język i są jego badaczami.
To, czego się domyślałam, czułam, ale nie umiałam nazwać teraz znajduje potwierdzenie i jest wyjaśnione np. znaki manualne, skrótowce, ekonomia języka.
Na roku mamy 30-osobową grupę studentów – połowa słyszy, połowa - nie. Językiem wykładowym jest język migowym. I mogą zaświadczyć, że w ten sposób można rozmawiać o językoznawstwie, lingwistyce, o morfemach, fonemach, o dydaktyce nauczania czy historii. Na wszystko są znaki migowe, a nawet jeśli nie ma, bo jak przedstawić na przykład słowo „morfem”, to się myśli, jak to pokazać.
Zdarza się, że na ulicy, w tramwaju czy w innym miejscu widzimy osoby głuche, które z zapałem „rozmawiają”. Patrzymy na tę pantomimę, dla nas kompletnie niezrozumiałą. Nie dopatrujemy się w niej sensu
Na początku może się wydawać, że język migowy jest niegramatyczny, bez ładu i składu, że to plątaniną gestów i pantomimy. Nic bardziej mylnego. W naszym języku też włączamy mimikę. Rozmawiając przez telefon gestykulujemy, przewracamy oczami. Pantomima stanowi element języka migowego.
Jest polski język migowy, są więc i obce. Czy to oznacza, że osoba głucha znad Wisły nie „dogada się” ze znajomym z Berlina?
Na całym świecie nie ma jednego języka fonicznego. Migowy też się różni. Ja w Niemczech się nie dogadam, ale głusi sobie troszkę pomigają. Są znaki, które naśladują kształty i czynności. Na przykład: spać, jeść, kochać, patrzeć. I tak „kochać” pokazujemy tak, jakbyśmy kogoś do siebie przytulali, „patrzeć” to wskazanie wzroku i kierunku, w którym patrzymy. Ta grupa znaków jest do siebie bardzo podobna. Język migowy jest językiem wizualno-przestrzennym więc głuchym jest też rzeczy łatwiej zrozumieć. Może nie zrozumieją wykładu akademickiego, debaty politycznej, ale w komunikacji codziennej z innym głuchym się dogadają.
Głusi „dogadają się” między sobą, ale jak radzą sobie w codziennym życiu, w świecie dźwięków, których nie słyszą? Nie mogą przekazać swoich racji, zadać pytań, bo nikt ich nie zrozumie
Ustawa gwarantuje głuchym tłumacza tylko w sądzie, w prokuraturze i na Policji. A powinien być także dostępny w innych instytucjach i po to jest przygotowywana nowa ustawa. Chodzi o to, by głuchy załatwiając sprawy w urzędach, szkołach, szpitalach, ale i w kontakcie ze służbami ratowniczo-interwencyjnymi miał prawo do tłumacza. I to nie znaczy, że każda placówka musi mieć swojego specjalistę od języka migowego na etacie. Może być ich kilku na wezwanie, na smsa. Póki co, nanoszone są poprawki i ustawa nie wchodzi w życie, bo to są koszty dla samorządów. Policja, sąd czy prokuratura opłacają mnie ze swojego budżetu. W innych sytuacjach? Jestem wolontariuszem dla osób głuchych. Bo przecież uczestniczą one w codziennych sytuacjach i tłumacz jest im potrzebny: w bankach, na wywiadówce w szkole, podczas wizyty u lekarza czy stawaniu na komisji lekarskiej w ZUS.
Głusi nie krzyczą więc trudno im coś wyegzekwować. Muszą liczyć na słyszących przyjaciół, którzy wypowiedzą się w ich imieniu. Przecież głusi nie mogą sami zgłosić, że ktoś im dokucza, nie mogą pójść na wywiadówkę, do lekarza. A jak wyjaśnić konflikt z sąsiadką? My nie zdajemy sobie z tego sprawy. W niektórych sytuacjach nawet osoby słyszące mają problemy ze zrozumieniem tematu np. zawiłości bankowych, a co dopiero, gdy dochodzi głuchota.
W swojej pracy wchodzisz w życie intymne głuchych. Towarzyszysz im w sądzie podczas spraw rozwodowych, chodzisz z nimi do lekarza
Wchodzę w sprawy intymne, poznaję tajemnice, ale jak każdy tłumacz, przysięgam zachować wszystko dla siebie. Są to poufne informacje. W sądzie tylko tłumaczę, nie mogę podpowiedzieć. Mogę ewentualnie poprosić, by pytanie zadano inaczej, bo na przykład nie jestem pewna czy głucha osoba mnie dobrze zrozumiała. To są trudne sprawy.
Tłumaczysz wszystko?
Tak (śmiech). Tłumaczyłam śluby i rozwody, rozmowy z nauczycielami, załatwianie kredytu bankowego, konferencje, spotkania, mszę świętą, a nawet wykład o asertywności, co akurat było bardzo trudne. Wizyty w sądzie czy na Policji to już tzw. chleb powszedni. Tłumacz języka migowego jest potrzebny, mimo, że w Elblągu nie ma dużej grupy głuchych. To około 50 osób dorosłych. Znają mnie od lat, wszyscy mają numer mojego telefonu komórkowego. I tu pewnie padnie pytanie, po co głuchemu telefon komórkowy?
?
Ten, kto wynalazł funkcję SMS powinien dostać Nobla. Głusi mogą do siebie pisać, ale i migają przez telefon, jeśli aparat ma funkcję wideo. Natomiast za Internet przyznaliby cztery Noble. Mogą pogadać na skypie czy na innych komunikatorach.
Czy osoby głuche czytają z ruchu warg?
Trzeba pamiętać, że dla osoby niesłyszącej nasz język polski jest językiem drugim, obcym. Kiedyś w szkołach dla dzieci głuchych zakazywano migania i wszystkie musiały uczyć się mówić i czytać z ruchu warg. No tak, a jesteś w stanie słuchać wiadomości czytając z ust spikera nawet z najpiękniejszą dykcją? Naukowo stwierdzono, że taka metoda jest przereklamowana. Sprawdza się tylko na krótką metę i tylko wtedy, gdy ktoś mówi ładnie, wyraźnie i powoli używając znanych słów. Ale wystarczy, że spojrzy w dół, w bok, odwróci się i następuje cisza. Poza tym to jest bardzo męczące dla oczu.
No, ale piszą i czytają po polsku?
Często myślimy o głuchych, że no, nie słyszą, ale na pewno czytają i piszą. No tak, ale znasz angielski? [odpowiedź: tak, ale nie biegle] A jesteś w stanie czytać ustawy, pisma urzędowe, decyzje napisane w tym języku? I głusi tak właśnie znają język polski. Kiedy głuchy dostaje pismo urzędowe, wezwanie to tego nie przeczyta, bo to jest napisane PO POLSKU. Jest więc inna gramatyka niż w języku migowym, inny szyk w zdaniu. Poza tym, używamy słów branżowych, jest język prawniczy, lekarski.
Ale oczywiście, są też głusi, którzy skończyli szkołę średnią, studia, znają jeżyk polski. Ale między sobą migają.
Jesteś jedynym tłumaczem języka migowego w Elblągu?
Jedynym. Prowadzę też kursy języka migowego, ale od razu zaznaczam, po takich zajęciach tłumaczem się nie zostaje. Kursant poznaje ok. 400 znaków i uczy się budowania prostych zdań oraz ich rozumienia. Jednak, jeśli nie ma się kontaktu z głuchymi to taka wiedza na nic się nie przyda. To tak, jak z językiem angielskim. Nie można być dobrym tłumaczem, gdy nigdy nie żyło się wśród Anglików, nie słuchało slangu, potocznych słów codziennych.
Najlepszymi tłumaczami języka migowego są słyszące dzieci niesłyszących rodziców. W domu, gdy mama miga do taty, a babcie i ciocie mówią to dziecko poznaje równolegle dwa języki. I staje się najlepszym tłumaczem dla swoich rodziców.
Anna Garbarska-Werner: Z językiem migowym po raz pierwszy miałam kontakt w szkole policealnej pracowników socjalnych w Toruniu, gdzie był to jeden z przedmiotów. Nie zainteresował mnie jednak wtedy w sposób szczególny. Później, w elbląskim MOPSie poznałam głuchą dziewczynę. Spróbowałam do niej „zagadać”, ona się ucieszyła i zaczęła do mnie migać. Okazało się, że mimo, że miałam kontakt z tym językiem, niewiele rozumiem. Ona jednak zapraszała mnie do Związku Głuchych. W końcu poszłam na takie spotkanie. Usiadłam między niesłyszącymi, panowała tam cisza, a ja, cóż, nic nie rozumiałam. Poczułam się tak, jak muszą się czuć głusi wśród nas, słyszących. Patrzyłam na ich mimikę, machanie rękami i nie byłam w stanie wyłapać żadnych znaków z tego gąszczu.
Przez pół roku po prostu przychodziłam na ich spotkania i patrzyłam. Z czasem kilka osób zaczęło się do mnie zwracać, tłumaczyć mi znaki. Niby byłam po kursie, ale kurs bez praktyki niewiele daje. Z czasem opatrzyłam się z tymi gestami i w rozmowie sam na sam zaczynałam rozumieć.
W końcu głusi zaproponowali mi pracę w ich Związku i zaczęłam im służbowo pomagać jako instruktor ds. rehabilitacji. Zostałam skierowana na jeden, drugi kurs, na których miałam poczucie, że czego innego uczą, a co innego głusi migają. Nie mogłam tego zrozumieć. Uczyliśmy się zdań, zwrotów, znaków, a ja siedziałam i myślałam o tym, że u nas żaden głuchy w ten sposób nie miga.
To tak, jak uczyć się z elementarza „Ala ma kota”. Na kursach uczy się systemu językowo-miganego. Mówi się po polsku i podstawia znaki. To jednak mija się z językiem migowym, który ma zupełnie inną gramatykę. A do tego dochodzą skrótowce, wyrażenia potoczne. My nie mówimy „pozdrawiam” tylko „pozdro” – szczególnie w smsach czy na czatach, nie „informacja” a „info”, nie „do zobaczenia” a „pa pa”. Język migowy też ma swoje skróty, można jednym gestem wyrazić całe zdanie. Z kontekstem emocjonalnym.
Stale doskonalisz swój język migowy. Rozpoczęłaś kolejne studia, wszystko po to, by lepiej rozumieć głuchych i skuteczniej im pomagać
Dla mnie przygoda z językiem migowym trwa już 10 lat. I ja się ciągle uczę. Obecnie na studiach podyplomowych na Uniwersytecie Warszawskim. Po raz drugi w historii Polski został tam uruchomiony kierunek: polski język migowy. To dla mnie jedyna szansa, by uczyć się od ludzi, którzy zajmują się tym tematem naukowo, bardzo dobrze znają ten język i są jego badaczami.
To, czego się domyślałam, czułam, ale nie umiałam nazwać teraz znajduje potwierdzenie i jest wyjaśnione np. znaki manualne, skrótowce, ekonomia języka.
Na roku mamy 30-osobową grupę studentów – połowa słyszy, połowa - nie. Językiem wykładowym jest język migowym. I mogą zaświadczyć, że w ten sposób można rozmawiać o językoznawstwie, lingwistyce, o morfemach, fonemach, o dydaktyce nauczania czy historii. Na wszystko są znaki migowe, a nawet jeśli nie ma, bo jak przedstawić na przykład słowo „morfem”, to się myśli, jak to pokazać.
Zdarza się, że na ulicy, w tramwaju czy w innym miejscu widzimy osoby głuche, które z zapałem „rozmawiają”. Patrzymy na tę pantomimę, dla nas kompletnie niezrozumiałą. Nie dopatrujemy się w niej sensu
Na początku może się wydawać, że język migowy jest niegramatyczny, bez ładu i składu, że to plątaniną gestów i pantomimy. Nic bardziej mylnego. W naszym języku też włączamy mimikę. Rozmawiając przez telefon gestykulujemy, przewracamy oczami. Pantomima stanowi element języka migowego.
Jest polski język migowy, są więc i obce. Czy to oznacza, że osoba głucha znad Wisły nie „dogada się” ze znajomym z Berlina?
Na całym świecie nie ma jednego języka fonicznego. Migowy też się różni. Ja w Niemczech się nie dogadam, ale głusi sobie troszkę pomigają. Są znaki, które naśladują kształty i czynności. Na przykład: spać, jeść, kochać, patrzeć. I tak „kochać” pokazujemy tak, jakbyśmy kogoś do siebie przytulali, „patrzeć” to wskazanie wzroku i kierunku, w którym patrzymy. Ta grupa znaków jest do siebie bardzo podobna. Język migowy jest językiem wizualno-przestrzennym więc głuchym jest też rzeczy łatwiej zrozumieć. Może nie zrozumieją wykładu akademickiego, debaty politycznej, ale w komunikacji codziennej z innym głuchym się dogadają.
Głusi „dogadają się” między sobą, ale jak radzą sobie w codziennym życiu, w świecie dźwięków, których nie słyszą? Nie mogą przekazać swoich racji, zadać pytań, bo nikt ich nie zrozumie
Ustawa gwarantuje głuchym tłumacza tylko w sądzie, w prokuraturze i na Policji. A powinien być także dostępny w innych instytucjach i po to jest przygotowywana nowa ustawa. Chodzi o to, by głuchy załatwiając sprawy w urzędach, szkołach, szpitalach, ale i w kontakcie ze służbami ratowniczo-interwencyjnymi miał prawo do tłumacza. I to nie znaczy, że każda placówka musi mieć swojego specjalistę od języka migowego na etacie. Może być ich kilku na wezwanie, na smsa. Póki co, nanoszone są poprawki i ustawa nie wchodzi w życie, bo to są koszty dla samorządów. Policja, sąd czy prokuratura opłacają mnie ze swojego budżetu. W innych sytuacjach? Jestem wolontariuszem dla osób głuchych. Bo przecież uczestniczą one w codziennych sytuacjach i tłumacz jest im potrzebny: w bankach, na wywiadówce w szkole, podczas wizyty u lekarza czy stawaniu na komisji lekarskiej w ZUS.
Głusi nie krzyczą więc trudno im coś wyegzekwować. Muszą liczyć na słyszących przyjaciół, którzy wypowiedzą się w ich imieniu. Przecież głusi nie mogą sami zgłosić, że ktoś im dokucza, nie mogą pójść na wywiadówkę, do lekarza. A jak wyjaśnić konflikt z sąsiadką? My nie zdajemy sobie z tego sprawy. W niektórych sytuacjach nawet osoby słyszące mają problemy ze zrozumieniem tematu np. zawiłości bankowych, a co dopiero, gdy dochodzi głuchota.
W swojej pracy wchodzisz w życie intymne głuchych. Towarzyszysz im w sądzie podczas spraw rozwodowych, chodzisz z nimi do lekarza
Wchodzę w sprawy intymne, poznaję tajemnice, ale jak każdy tłumacz, przysięgam zachować wszystko dla siebie. Są to poufne informacje. W sądzie tylko tłumaczę, nie mogę podpowiedzieć. Mogę ewentualnie poprosić, by pytanie zadano inaczej, bo na przykład nie jestem pewna czy głucha osoba mnie dobrze zrozumiała. To są trudne sprawy.
Tłumaczysz wszystko?
Tak (śmiech). Tłumaczyłam śluby i rozwody, rozmowy z nauczycielami, załatwianie kredytu bankowego, konferencje, spotkania, mszę świętą, a nawet wykład o asertywności, co akurat było bardzo trudne. Wizyty w sądzie czy na Policji to już tzw. chleb powszedni. Tłumacz języka migowego jest potrzebny, mimo, że w Elblągu nie ma dużej grupy głuchych. To około 50 osób dorosłych. Znają mnie od lat, wszyscy mają numer mojego telefonu komórkowego. I tu pewnie padnie pytanie, po co głuchemu telefon komórkowy?
?
Ten, kto wynalazł funkcję SMS powinien dostać Nobla. Głusi mogą do siebie pisać, ale i migają przez telefon, jeśli aparat ma funkcję wideo. Natomiast za Internet przyznaliby cztery Noble. Mogą pogadać na skypie czy na innych komunikatorach.
Czy osoby głuche czytają z ruchu warg?
Trzeba pamiętać, że dla osoby niesłyszącej nasz język polski jest językiem drugim, obcym. Kiedyś w szkołach dla dzieci głuchych zakazywano migania i wszystkie musiały uczyć się mówić i czytać z ruchu warg. No tak, a jesteś w stanie słuchać wiadomości czytając z ust spikera nawet z najpiękniejszą dykcją? Naukowo stwierdzono, że taka metoda jest przereklamowana. Sprawdza się tylko na krótką metę i tylko wtedy, gdy ktoś mówi ładnie, wyraźnie i powoli używając znanych słów. Ale wystarczy, że spojrzy w dół, w bok, odwróci się i następuje cisza. Poza tym to jest bardzo męczące dla oczu.
No, ale piszą i czytają po polsku?
Często myślimy o głuchych, że no, nie słyszą, ale na pewno czytają i piszą. No tak, ale znasz angielski? [odpowiedź: tak, ale nie biegle] A jesteś w stanie czytać ustawy, pisma urzędowe, decyzje napisane w tym języku? I głusi tak właśnie znają język polski. Kiedy głuchy dostaje pismo urzędowe, wezwanie to tego nie przeczyta, bo to jest napisane PO POLSKU. Jest więc inna gramatyka niż w języku migowym, inny szyk w zdaniu. Poza tym, używamy słów branżowych, jest język prawniczy, lekarski.
Ale oczywiście, są też głusi, którzy skończyli szkołę średnią, studia, znają jeżyk polski. Ale między sobą migają.
Jesteś jedynym tłumaczem języka migowego w Elblągu?
Jedynym. Prowadzę też kursy języka migowego, ale od razu zaznaczam, po takich zajęciach tłumaczem się nie zostaje. Kursant poznaje ok. 400 znaków i uczy się budowania prostych zdań oraz ich rozumienia. Jednak, jeśli nie ma się kontaktu z głuchymi to taka wiedza na nic się nie przyda. To tak, jak z językiem angielskim. Nie można być dobrym tłumaczem, gdy nigdy nie żyło się wśród Anglików, nie słuchało slangu, potocznych słów codziennych.
Najlepszymi tłumaczami języka migowego są słyszące dzieci niesłyszących rodziców. W domu, gdy mama miga do taty, a babcie i ciocie mówią to dziecko poznaje równolegle dwa języki. I staje się najlepszym tłumaczem dla swoich rodziców.