Razem mają 200 lat! Urodziny państwa Wawrzykowskich przypadają w poniedziałek, ale już dzisiaj świętowali je razem z prezydentem Elbląga. Pan Józef 102. urodziny, a pani Bronisława – 98.! Znają się od dziecka...
Józef Wawrzykowski pochodzi z Kielecczyzny. Urodził się jeszcze za panowania cesarza Franciszka Józefa w Austro-Węgrzech. Do wybuchu II wojny światowej mieszkał w rodzinnym Węgrzynowie. Żona pana Józefa – Bronisława - urodziła się dokładnie cztery lata później niż przyszły mąż w tej samej miejscowości. - Rodzice znają się od małego dziecka – mówi Zygmunt Wawrzykowski, syn jubilatów.
Państwo Wawrzykowscy wzięli ślub na samym początku II wojny światowej, 11 września 1939 r. w rodzinnej miejscowości. - To dobry mąż, kochany – chwali pana Józefa pani Bronisława.
Kiedy skończyła się wojna, najpierw do Elbląga przyjechał pan Józef. Przez krótki czas pracował w tartaku, a potem przez 45 lat związał się z elbląskim Zamechem, gdzie był operatorem dźwigu. - Z tej wsi przyjechało około 12 osób do Elbląga – mówi Zygmunt Wawrzykowski – Tu była praca, puste mieszkania.
Po przejściu na emeryturę pan Józef zajął się uprawą działki. Niestety stan zdrowia spowodował, że małżeństwo musiało ją sprzedać. - Co to była za piękna działka... Każdy, kto przechodził obok się zachwycał... - wspomina żona pana Józefa.
Małżeństwu urodziło się czworo dzieci: trzech synów i jedna córka (która niestety już nie żyje). Dziś dostojni jubilaci są dziadkami i pradziadkami dla gromady 16 wnuków i prawnuków. W tym roku przyszła na świat najmłodsza latorośl rodu – praprawnuczka Martynka.
Państwo Wawrzykowscy żyją sami w mieszkaniu ogrzewanym piecami na węgiel. Opiekuje się nimi rodzina. Mieszkają tutaj od 1950 r. - Zimą trzeba rodzicom przynieść węgla, porąbać drewno – mówi Zygmunt Wawrzykowski.
Jeszcze do ubiegłego roku małżeństwo musiało także podgrzewać wodę. Remont już się prawie skończył, w łazience jest prysznic, w którym można się wykąpać, a ciepłą wodę zapewnia bojler. - Pozostało tylko położyć płytki – mówi syn jubilatów.
Panu Józefowi i pani Bronisławie redakcja portEl.pl życzy po 200 lat!
Państwo Wawrzykowscy wzięli ślub na samym początku II wojny światowej, 11 września 1939 r. w rodzinnej miejscowości. - To dobry mąż, kochany – chwali pana Józefa pani Bronisława.
Kiedy skończyła się wojna, najpierw do Elbląga przyjechał pan Józef. Przez krótki czas pracował w tartaku, a potem przez 45 lat związał się z elbląskim Zamechem, gdzie był operatorem dźwigu. - Z tej wsi przyjechało około 12 osób do Elbląga – mówi Zygmunt Wawrzykowski – Tu była praca, puste mieszkania.
Po przejściu na emeryturę pan Józef zajął się uprawą działki. Niestety stan zdrowia spowodował, że małżeństwo musiało ją sprzedać. - Co to była za piękna działka... Każdy, kto przechodził obok się zachwycał... - wspomina żona pana Józefa.
Małżeństwu urodziło się czworo dzieci: trzech synów i jedna córka (która niestety już nie żyje). Dziś dostojni jubilaci są dziadkami i pradziadkami dla gromady 16 wnuków i prawnuków. W tym roku przyszła na świat najmłodsza latorośl rodu – praprawnuczka Martynka.
Państwo Wawrzykowscy żyją sami w mieszkaniu ogrzewanym piecami na węgiel. Opiekuje się nimi rodzina. Mieszkają tutaj od 1950 r. - Zimą trzeba rodzicom przynieść węgla, porąbać drewno – mówi Zygmunt Wawrzykowski.
Jeszcze do ubiegłego roku małżeństwo musiało także podgrzewać wodę. Remont już się prawie skończył, w łazience jest prysznic, w którym można się wykąpać, a ciepłą wodę zapewnia bojler. - Pozostało tylko położyć płytki – mówi syn jubilatów.
Panu Józefowi i pani Bronisławie redakcja portEl.pl życzy po 200 lat!
Sebastian Malicki