UWAGA!

Artur Jaroszewski: Trzeba czekać cierpliwie i szukać

 Elbląg, Artur Jaroszewski, kolekcjoner fotografii i pocztówek przedwojennego Elbląga
Artur Jaroszewski, kolekcjoner fotografii i pocztówek przedwojennego Elbląga (fot. Anna Dembińska)

Marzę o przedwojennej fotografii „mojej“ ulicy, ten na której się wychowałem - ul. Oboźnej, przed wojną Petristrasse. To jeszcze za moich czasów nie była najbardziej reprezentacyjna część miasta z wychodkami na zewnątrz budynków. Przed wojną pewnie było podobnie, a takich miejsc raczej nie fotografowano, skupiając się na uwiecznianiu tej piękniejszej części miasta - mówi Artur Jaroszewski, który w Bibliotece Elbląskiej zaprezentował fragment swoich zbiorów zdjęć i pocztówek przedwojennego Elbinga. Zobacz zdjęcia z wystawy.

- W Bibliotece Elbląskiej można oglądać wystawę Pana zdjęć przedstawiający przedwojenny Elbing. Na mnie te fotografie zrobiły wrażenie.

- Cieszę się, że przedstawione tam zdjęcia i pocztówki się podobają. Zdecydowałem się pokazać fragment swoich zbiorów, aby chociaż trochę spopularyzować historię naszego miasta. Mógłbym pokazać więcej, wybrałem te, które wydawały mi się najciekawsze. Żałuję tylko, że tego typu wystawy są zbyt rzadko organizowane. Niby zbieram dla siebie, dla własnej satysfakcji, ale też kiedy pojawiła się okazja zaprezentować fragment zbiorów na wystawie, to z wielką chęcią się zgodziłem.

 

- Dlaczego tak rzadko tego typu wystawy są organizowane?

- Bo nikt do tej pory nie był zainteresowany. Na szczęście, kierownik Elbląskiej Biblioteki Cyfrowej, zainteresował się trochę bardziej i udało się. Chociaż jest kilku elblążan, którzy, akurat nie fotografie i pocztówki, ale inne swoje zbiory udostępniają szerszej publiczności.

 

- Wróćmy jednak do wystawy. Na tych zdjęciach oraz pocztówkach widzimy miasto i ludzi, których już nie ma. Dzisiejszy Elbląg powstał na gruzach niemieckiego Elbinga.

- W zasadzie tak. „Najmłodsze“ artefakty powstały w 1945 r. Ich twórcami są przedwojenni fotografowie i wydawcy pocztówek. Cześć zdjęć przedstawia ulice i poszczególne fragmenty miasta, część mieszkańców przedwojennego Elbinga. Należy jednak zauważyć, że to są te „ładniejsze“, bardziej reprezentacyjne fragmenty miasta i ludzie też zostali sfotografowani w bardziej eleganckich, odświętnych ubraniach.

 

- Skąd u Pana się wzięły?

- „Z pasji“. Jestem zakochany w tym mieście z taką, trochę nieszczęśliwą miłością. Przeglądam platformy typu ebay.com i jeżeli coś widzę w atrakcyjnej cenie, to przystępuję do licytacji. Czasami się uda, czasami ktoś zaoferuje więcej. Takie zdjęcia i pocztówki krążą w obiegu, trzeba tylko wypatrzeć odpowiednie i mieć trochę szczęścia i odpowiednio dużo pieniędzy. Ceny są różne, w zależności, czy dane zdjęcie jest „bardziej czy mniej“ popularne, pochodzi z rzadkiego wydawnictwa. Czasami „skrzykujemy pospolite ruszenie“ w ramach facebookowej grupy „Zdjęcia Elbląga“, robimy zrzutkę i walczymy o szczególnie ważne dla naszego miasta zdjęcia. W ten sposób do Muzeum Archeologiczno-Historycznego trafiły m.in. zdjęcia lokomotyw wyprodukowanych w fabryce Ferdynanda Schichaua, kronika klubu wioślarskiego i kilka innych artefaktów.

 

- Dużo pieniędzy... To znaczy ile?

- Kilka dni temu skończyła się aukcja bardzo pięknej litografii przedstawiającej skrzyżowanie dzisiejszej ulicy Kwiatowej z ul. Traugutta. Nigdy nie widziałem jeszcze takiej pocztówki. Poszła za 485 zł plus koszty przesyłki. Razem ponad 500 zł. Zaoferowałem cenę, wydawało mi się zaporową, ktoś jednak dał więcej. Myślę, że jeszcze jest bardzo duża liczba zdjęć i pocztówek, których nie widziałem nawet na internetowych stronach. Trzeba czekać cierpliwie i szukać. Na rzadsze wydawnictwa trzeba przeznaczyć kilkaset złotych. Gros mojej kolekcji to tańsze tzw. „popularesy“.

- Najciekawsze zdjęcie w Pana zbiorach?

- To, które jeszcze nie udało mi się zdobyć. Marzę o przedwojennej fotografii „mojej“ ulicy, ten na której się wychowałem - ul. Oboźnej, przed wojną Petristrasse. To jeszcze za moich czasów nie była najbardziej reprezentacyjna część miasta z wychodkami na zewnątrz budynków. Przed wojną pewnie było podobnie, a takich miejsc raczej nie fotografowano, skupiając się na uwiecznianiu tej piękniejszej części miasta. Gdybym miał możliwość podróży w czasie, przeniósłbym się do przedwojennego Elbinga i zrobił zdjęcia tej mniej reprezentacyjnej części miasta. Przedwojenne elbląskie Stare Miasto było uważane za piękniejsze od gdańskiego. Fotografowano piękne fronty, a co było, jeżeli weszliśmy w podwórko, możemy się tylko domyślać. Chociaż pojawiają się od czasu do czasu i zdjęcia podwórek... Ale mam ciekawą wytłaczaną pocztówkę z przedwojennym ratuszem.

 

- Do którego zdjęcia ma Pan największy sentyment...

- Trudno powiedzieć. To mniej więcej tak, jak z dziećmi: jak mamy dziesięcioro, to nie będziemy specjalnie wyróżniać Ani. Każde zdjęcie jest szczególne, każde opowiada inną historię. Zapraszam do oglądania i... niech każdy odwiedzający sam stwierdzi, które z nich jest najciekawsze.

 

- Do kiedy można oglądać wystawę?

- Do 30 listopada. Były wstępne plany, żeby trwała dłużej, ale pracownicy biblioteki zwrócili mi uwagę, że stare pocztówki i zdjęcia „nie lubią światła“ i nie mogą zbyt długo być eksponowane. Stąd też tak stosunkowo krótki czas trwania wystawy. Ale, pół-żartem powiem, że liczę na kolegów... Znam jeszcze co najmniej 10 osób, którzy również zbierają stare zdjęcia i pocztówki. Maja nawet bogatszą kolekcję niż ja. Raczej nie konkurujemy ze sobą; jak ktoś „trafi“ coś fajnego, to przez krótki momencik jest ukłucie zazdrości. Zachęcam ich do pochwalenia się swoimi zbiorami. Może ktoś pociągnie temat... Może wystawa w Ratuszu Staromiejskim. Pomysłów można mieć dużo...

 

- Naturalnym miejscem wydaje się muzeum...

- Ale tam brakuje gablot do wystawiania tego typu eksponatów. Poprzedni dyrektor muzeum Lech Trawicki był bardzo chętny do współpracy, brakowało środków. I tu nawet nie chodzi o pieniądze, tylko o tak prozaiczne, wydawać się mogło rzeczy, jak brak gablot.

 

- Czy myślał Pan o tym, żeby wydać album ze zdjęciami i pocztówkami Elbinga? Sam, albo wspólnie z kolegami. Nie będę ukrywał, że załatwiam tu „prywatę“, bo sam taki album chciałbym mieć.

- Czy wie Pan, jaki jest koszt wydania takiego albumu? Jeżeli znajdzie się sponsor, to czemu nie... Najpierw jednak trzeba by się było rozeznać w kosztach finansowych takiego działania... Materiałów będących w posiadaniu elbląskich kolekcjonerów wystarczy na wydanie nawet kilku albumów.

 

- Dziękuję za rozmowę.

 

Wystawę zdjęć i pocztówek Artura Jaroszewskiego można oglądać w Regiotece (I piętro w Bibliotece Elbląskiej przy ul. św. Ducha) do 30 listopada.

rozmawiał Sebastian Malicki

Najnowsze artykuły w dziale Kultura

Artykuły powiązane tematycznie

Zamieszczenie następnej opinii do tego artykułu wymaga zalogowania

W formularzu stwierdzono błędy!

Ok
Dodawanie opinii
Aby zamieścić swoje zdjęcie lub avatar przy opiniach proszę dokonać wpisu do galerii Czytelników.
Uwaga! Opinia zostanie zamieszczona na stronie po zatwierdzeniu przez redakcję.
Dołącz zdjęcie:

Podpis:

Jeśli chcesz mieć unikalny i zastrzeżony podpis
zarejestruj się.
E-mail:(opcjonalnie)
A moim zdaniem...
Reklama