65 kandydatów na żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej po raz pierwszy założyło oliwkowy beret, po którym najłatwiej rozpoznać terytorialsa. Przed nimi "szesnastka" - swoiste preludium rozpoczynające trzy lata rozmaitych szkoleń. Towarzyszyliśmy żołnierzom w pierwszych chwilach w jednostce. Zobacz zdjęcia.
Tłoczno było w sobotę pod bramą 9. Brygady Kawalerii Pancernej w Braniewie. Z koszar na ćwiczenia rotacyjne wychodziły kolejne sekcje 43 batalionu lekkiej piechoty. Na oliwkowe berety na głowach z zaciekawieniem patrzyła kolejna grupa rekrutów. Rozpoczęła się kolejna „szesnastka", w której udział wzięło 42 kandydatów do Wojsk Obrony Terytorialnej z terenu Wojskowej Komendy Uzupełnień w Elblągu.
- To już czwarta „szesnastka" w 43 batalionie lekkiej piechoty. W czerwcu szkolimy żołnierzy dla 41 i 43 blp. Jest to 42 żołnierzy z rejonu WKU z Elbląga i 23 z WKU Giżycko – mówił ppłk Jarosław Kowalski, dowódca 43 batalionu lekkiej piechoty w Braniewie.
„Szesnastka" to nic innego jak szesnastodniowe szkolenie podstawowe dla osób, które chciałoby zostać terytorialsami, a wcześniej nie miały do czynienia z wojskiem. Pozostali (ci, którzy odbyli np. zasadniczą służbę wojskową) szkolą się na „ósemkach" - szkoleniach ośmiodniowych.
- Spodziewam się, że jak to w wojsku, będzie ciężko. Na pewno przygotowanie musi być solidne – zdradziła nam Anna Maria Ambrożak, jedna z osób, które dziś rozpoczęły swoją przygodę w Wojsku Polskim.
- Kompletnie nie wiem czego się spodziewać – dodał Tomasz Szydlik, który również dziś po raz pierwszy ubrał oliwkowy beret WOT – u.
- Czeka ich wielka przygoda. M.in. szkolenie strzeleckie, taktyka, zajęcia ogólnowojskowe; w sumie 165 godzin szkolenia podstawowego – wyjaśniał ppłk Jarosław Kowalski.
To oznacza 12 godzin intensywnego szkolenia każdego dnia. Z rozmów z bardziej doświadczonymi żołnierzami Terytorialnej Służby Wojskowej wynika, że podczas „szesnastki" nie ma czasu wolnego, o nudzie nie wspominając. Ukoronowaniem szesnastodniowych zmagań będzie wojskowa przysięga. Wcześniej jednak trzeba zaliczyć tzw. „pętlę taktyczną" - rodzaj sprawdzianu podczas którego sprawdza się umiejętności nabyte podczas szkolenia.
Do tego jeszcze jednak daleka droga. Dziś nowi żołnierze dostali mundur i resztę wojskowego wyposażenia oraz po raz pierwszy włożyli na głowę oliwkowy beret – oznaczający przynależność do Wojsk Obroty Terytorialnej.
- Przyszłam, bo lubię nowe wyzwania. Skończyłam szkołę i pomyślałam o wojsku, może mi się spodoba, może coś dalej potoczy się w moim życiu związanego z wojskiem – tak swoje motywy wstąpienia do WOT – u tłumaczyła Anna Maria Ambrożak.
- Chciałem odbyć służbę wojskową. W przyszłości chciałbym zostać żołnierzem zawodowym – to motywacja Tomasza Szydlika.
- Chciałam się sprawdzić. Trochę mnie tu przegonią, kondycja fizyczna mi się poprawi – śmiała się Aneta Szmeichel, kolejna żołnierka WOT – u.
„Szesnastka" to dopiero początek służby. Potem raz w miesiącu będą przyjeżdżać stawiać się na dwudniowe szkolenie rotacyjne. Pewną ciekawostką jest fakt, że szkolić ich będą także starsi stażem koledzy, którzy po odbyciu szkoleń i kursów doskonalących stali się instruktorami. To jeden z etapów tworzenia z WOT – u jednostek w pełni terytorialnych z minimalnym udziałem żołnierzy zawodowych.
- Dziś to jest początek szlifowania ich wojskowego rzemiosła. To jest preludium przed trzyletnim okresem szkolenia w Wojskach Obrony Terytorialnej - informuje ppłk. Jarosław Kowalski .- Przed przyjściem na szkolenie podstawowe przyszli żołnierze musieli opanować podstawowe wiadomości przydatne w służbie, korzystając z kształcenia na odległość.( 88 godzin). Jak opanowali tą niezbędną wiedzę zostanie sprawdzone już dzisiaj podczas sprawdzianu pisemnego.
Po pobraniu wojskowego ekwipunku i przebraniu się w mundur przyszedł czas na sprawdzian z wychowania fizycznego. Na pierwszy ogień poszły pompki i brzuszki, potem bieganie, a potem... Ani się nie obejrzą jak wypowiedzą słowa przysięgi. I rozpoczną normalną służbę.
Służbę, która nie polega tylko na zameldowaniu się raz w miesiącu w koszarach. Dowództwo dba, aby służba była interesująca: bardziej doświadczeni terytorialsi ćwiczyli już na ściance wspinaczkowej, mieli zajęcia m.in. ze Strażą Graniczną, a także... szukali padłych na ASF dzików w elbląskich lasach. Dowódca batalionu dużą uwagę przywiązuje też do terenoznawstwa i orientacji w terenie lesistym. Marsze na azymut, praca z mapą wojskową to codzienność braniewskich terytorialsów.
Dzisiejsza „szesnastka" skończy się wojskową przysięgą 16 czerwca. Już teraz jednak wiadomo, że kolejni kandydaci na terytorialsów bramę koszar przekroczą w lipcu.
- To już czwarta „szesnastka" w 43 batalionie lekkiej piechoty. W czerwcu szkolimy żołnierzy dla 41 i 43 blp. Jest to 42 żołnierzy z rejonu WKU z Elbląga i 23 z WKU Giżycko – mówił ppłk Jarosław Kowalski, dowódca 43 batalionu lekkiej piechoty w Braniewie.
„Szesnastka" to nic innego jak szesnastodniowe szkolenie podstawowe dla osób, które chciałoby zostać terytorialsami, a wcześniej nie miały do czynienia z wojskiem. Pozostali (ci, którzy odbyli np. zasadniczą służbę wojskową) szkolą się na „ósemkach" - szkoleniach ośmiodniowych.
- Spodziewam się, że jak to w wojsku, będzie ciężko. Na pewno przygotowanie musi być solidne – zdradziła nam Anna Maria Ambrożak, jedna z osób, które dziś rozpoczęły swoją przygodę w Wojsku Polskim.
- Kompletnie nie wiem czego się spodziewać – dodał Tomasz Szydlik, który również dziś po raz pierwszy ubrał oliwkowy beret WOT – u.
- Czeka ich wielka przygoda. M.in. szkolenie strzeleckie, taktyka, zajęcia ogólnowojskowe; w sumie 165 godzin szkolenia podstawowego – wyjaśniał ppłk Jarosław Kowalski.
To oznacza 12 godzin intensywnego szkolenia każdego dnia. Z rozmów z bardziej doświadczonymi żołnierzami Terytorialnej Służby Wojskowej wynika, że podczas „szesnastki" nie ma czasu wolnego, o nudzie nie wspominając. Ukoronowaniem szesnastodniowych zmagań będzie wojskowa przysięga. Wcześniej jednak trzeba zaliczyć tzw. „pętlę taktyczną" - rodzaj sprawdzianu podczas którego sprawdza się umiejętności nabyte podczas szkolenia.
Do tego jeszcze jednak daleka droga. Dziś nowi żołnierze dostali mundur i resztę wojskowego wyposażenia oraz po raz pierwszy włożyli na głowę oliwkowy beret – oznaczający przynależność do Wojsk Obroty Terytorialnej.
- Przyszłam, bo lubię nowe wyzwania. Skończyłam szkołę i pomyślałam o wojsku, może mi się spodoba, może coś dalej potoczy się w moim życiu związanego z wojskiem – tak swoje motywy wstąpienia do WOT – u tłumaczyła Anna Maria Ambrożak.
- Chciałem odbyć służbę wojskową. W przyszłości chciałbym zostać żołnierzem zawodowym – to motywacja Tomasza Szydlika.
- Chciałam się sprawdzić. Trochę mnie tu przegonią, kondycja fizyczna mi się poprawi – śmiała się Aneta Szmeichel, kolejna żołnierka WOT – u.
„Szesnastka" to dopiero początek służby. Potem raz w miesiącu będą przyjeżdżać stawiać się na dwudniowe szkolenie rotacyjne. Pewną ciekawostką jest fakt, że szkolić ich będą także starsi stażem koledzy, którzy po odbyciu szkoleń i kursów doskonalących stali się instruktorami. To jeden z etapów tworzenia z WOT – u jednostek w pełni terytorialnych z minimalnym udziałem żołnierzy zawodowych.
- Dziś to jest początek szlifowania ich wojskowego rzemiosła. To jest preludium przed trzyletnim okresem szkolenia w Wojskach Obrony Terytorialnej - informuje ppłk. Jarosław Kowalski .- Przed przyjściem na szkolenie podstawowe przyszli żołnierze musieli opanować podstawowe wiadomości przydatne w służbie, korzystając z kształcenia na odległość.( 88 godzin). Jak opanowali tą niezbędną wiedzę zostanie sprawdzone już dzisiaj podczas sprawdzianu pisemnego.
Po pobraniu wojskowego ekwipunku i przebraniu się w mundur przyszedł czas na sprawdzian z wychowania fizycznego. Na pierwszy ogień poszły pompki i brzuszki, potem bieganie, a potem... Ani się nie obejrzą jak wypowiedzą słowa przysięgi. I rozpoczną normalną służbę.
Służbę, która nie polega tylko na zameldowaniu się raz w miesiącu w koszarach. Dowództwo dba, aby służba była interesująca: bardziej doświadczeni terytorialsi ćwiczyli już na ściance wspinaczkowej, mieli zajęcia m.in. ze Strażą Graniczną, a także... szukali padłych na ASF dzików w elbląskich lasach. Dowódca batalionu dużą uwagę przywiązuje też do terenoznawstwa i orientacji w terenie lesistym. Marsze na azymut, praca z mapą wojskową to codzienność braniewskich terytorialsów.
Dzisiejsza „szesnastka" skończy się wojskową przysięgą 16 czerwca. Już teraz jednak wiadomo, że kolejni kandydaci na terytorialsów bramę koszar przekroczą w lipcu.
SM