Pancerz, napierśnik, tarczę, miecz lub kuszę z kołczanem można było odziedziczyć po śmierci bliskiego podczas wojny trzynastoletniej. W ostatniej woli mieszczanie elbląscy zapisywali również datki na cele pobożne. Na miejsce swojego pochówku wskazywali najchętniej cmentarz kościoła św. Mikołaja, prosili również, za odpowiednią opłatą, o modlitwę. Testament w drugiej połowie XV wieku spisywany był na pergaminie w obecności burmistrza i dwóch rajców. Do dziś zachowało się ok. 90 takich dokumentów.
Do dzisiaj zachowało się 91 dokumentów ostatniej woli. Mieszczanie zapisywali swój majątek częściowo rodzinie i bliskim, a częściowo przekazywali go na cele pobożne. W okresie wojny trzynastoletniej można było dostać w spadku broń i rynsztunek wojskowy np. hełm, miecz, pancerz, tarczę, kuszę z kołczanem. Rzadziej trafiały się zapisy o datkach przekazywanych na budowę umocnień w mieście.
Obowiązkowo trzeba było coś zostawić Kościołowi. Datki pobożne szczegółowo zapisał w swoim testamencie z 1461 r. burmistrz Lorenz Pilgerym. Na kościół św. Mikołaja przekazał 10 drobnych grzywien (to na pochówek), na mszę w kościele Bożego Ciała i NMP 10 małych grzywien oraz 10 drobnych grzywien na pomoc w utrzymaniu uczniów, którzy chodzą ze świecami przed Najświętszym Sakramentem niesionym do chorych.
Na cmentarzu kościoła św. Mikołaja też chciał zostać pogrzebany Jakub Struch, neofita zakonu klasztoru św. Brygidy. Zapisał to po łacinie w ostatniej woli w roku 1464.
Zakon św. Brygidy nie został tu przywołany bez powodu. Do roku 1458 w Elblągu działał tylko jeden zakon (męski) - dominikanów. Jednak w czasie wojny trzynastoletniej pojawił się pomysł sprowadzenia do miasta brygidek i wzniesienie klasztoru jako wotum dziękczynne za rychłe zwycięstwo na Zakonem Krzyżackim. Zgodę na lokalizację klasztoru na przedzamczu, w pobliżu kościoła Bożego Ciała, wydał w 1458 r. król Kazimierz Jagiellończyk. Niestety, zakon w Elblągu się nie przyjął i po krótkiej obecności zniknął. Jednak do tego czasu na jego rzecz zapisywane były datki, które później płynęły już bez przeszkód tylko na klasztor dominikanów.