Wybraliśmy się na patrol ze Strażą Miejską, by na własne oczy przekonać się, czym elblążanie palą zimą w piecach. - W porównaniu z tym, co było kiedyś, dziś jest dużo lepiej. Oczywiście wciąż zdarzają się przypadki opalania pieców nieodpowiednim paliwem – mówi przed wyruszeniem w trasę inspektor Wojciech Maliszewski, który jest naszym przewodnikiem. Jak wypadła kontrola?
Po publikacji artykułu na temat jakości powietrza w Elblągu postanowiliśmy sprawdzić, jak ma się teoria do praktyki. 12 grudnia, ranek. Na dworze kilka stopni powyżej zera, odwilż i od czasu do czasu siąpi deszcz. Na dworze niewiele widać, ale na szczęście to tylko mgła, a nie smog. Wsiadamy do samochodu Straży Miejskiej. Razem z inspektorem Wojciechem Maliszewskim, młodszym strażnikiem Kacprem Rucińskim oraz starszym inspektorem Iwoną Łojewską sprawdzimy kilka lokalizacji, w których w przeszłości ujawniono spalanie w piecach nieodpowiedniego paliwa. Bardziej fachowo: będziemy kontrolowali przestrzeganie ustawy o odpadach, a konkretnie zakazu termicznego przekształcania odpadów, głównie w instalacjach grzewczych budynków i na powierzchni ziemi.
- W porównaniu z tym, co było kiedyś, dziś jest dużo lepiej. Oczywiście wciąż zdarzają się przypadki opalania pieców nieodpowiednim paliwem – mówi przed wyruszeniem w trasę inspektor Wojciech Maliszewski.
"Ustawa o odpadach" definiuje odpad jako „każdą substancję lub przedmiot, których posiadacz pozbywa się, zamierza się pozbyć lub do których pozbycia się jest obowiązany“. W Elblągu najwięcej „palenia odpadami“ jest ujawnianych w mieszkaniach i małych przedsiębiorstwach. Podczas naszego patrolu sprawdzimy małe zakłady produkcyjne i usługowe.
- Różne rzeczy już widziałem w piecach: skórę dzika, jeansy, ale także np. pestki z wiśni – opowiada Wojciech Maliszewski.
Dojeżdżamy do jednego z małych zakładów stolarskich. W piecu wszystko w porządku: pali się węgiel. Krótka wizyta i jedziemy dalej.
- Jest różnie. Ludzie myślą, że jeżeli palą stare meble z płyty drewnianej, to nie będą mieć problemu, bo przecież to drewno. A tak nie jest. Ale jeżeli już z tego mebla zrobimy pelet, to w niektórych nowoczesnych piecach przemysłowych może być on używany. Kupowany jest stosunkowo często ze względu na cenę – opowiada inspektor.
Przyjeżdżamy do zakładu wulkanizacyjnego. W zakładach tego typu dochodzi do palenia np. starych opon. Ale nie w tym przypadku. W „kozie” buzuje drewno. Ale po wyjściu z pomieszczenia widzimy czarny dym z nieodległych nieużytków. Jedziemy sprawdzić, co się tam dzieje, choć jak mówią strażnicy dym nie zawsze oznacza, że coś jest nie tak. Czarny to najczęściej efekt spalania węgla. Nieprawidłowe paliwo zdradza kolor brunatny.
Trafiony zatopiony
Na miejscu okazuje się, że dwie osoby bezdomne wypalają kable. Nie trzeba wysiadać z samochodu, żeby poczuć, że coś jest nie tak: zwyczajnie śmierdzi. Płomień małego ogniska też sugeruje, że drewno nie jest jego podstawowym źródłem. Nie dziwi więc natychmiastowe polecenie dokładnego zagaszenia ogniska.
Panowie otrzymują pouczenie (ewentualna kara finansowa jest w praktyce nie do wyegzekwowania). Nie są zainteresowani skorzystaniem z usług miejskich instytucji zajmujących się pomocą osobom w kryzysie bezdomności.
A my jedziemy dalej.
Pod następnym zakładem stolarskim musimy trochę poczekać... Ale tym razem trafiony-zatopiony. W kotłowni unosi się dziwny zapach. I doświadczony nos strażnika od razu wie, czego się spodziewać. Jeszcze tylko rzut oka na to, co w środku pieca. Okazuje się, że zakład pali odpadami: pyłem z płyt meblowych. Wizyta kończy się mandatem w wysokości 500 zł. ale... - Mandat 500zł jest najwyższą grzywną w tym przypadku i niestety społeczeństwo nie rozumie tego – dlaczego tylko 500zł, a my nie mamy na to wpływu – mówią strażnicy.
Od 1 listopada do 12 grudnia 2023 r. elbląscy strażnicy przeprowadzili 99 kontroli, które zakończyły się nałożeniem 17 mandatów i trzema pouczeniami. W analogicznym okresie 2022 r. przeprowadzono 152 kontrole zakończone 33 mandatami i 3 pouczeniami.
Kontrola z powietrza
Elbląscy strażnicy do ujawniania nieprawidłowego spalania mogą używać także drona. – Takich kontroli dokonują strażnicy specjalnie w tym celu przeszkoleni. Każdy lot jest rejestrowany i wykonywany w miarę możliwości w sprzyjających warunkach pogodowych – informuje starszy inspektor Iwona Łojewska.
Od 1 listopada do 12 grudnia strażnicy wykonali 18 lotów dronem. W dziewięciu przypadkach wykryto przekroczenie norm środowiskowych. Ale to jeszcze nie jest dowód na spalanie odpadów, udowodniono dwa przypadki palenia oponami.
- Dron jest urządzeniem pomocniczym przy kontroli. Mierzy pomiar pyłów niskozawieszonych PM2,5 PM10 Jeżeli zostanie przekroczona dopuszczalna norma, jest to sygnał dla strażników, aby dokonać tradycyjnej kontroli - sprawdzenia paleniska, opału, paliwa – dodaje Iwona Łojewska.
Strażnicy mogą nakładać mandaty za to samo wykroczenie podczas kolejnych kontroli. W przypadku nieprzyjęcia mandatu sprawa jest kierowana do sądu. Ten może nałożyć karę do 5 tys. zł. Grzywny nie można dostać na palenie węglem lub drewnem, nawet gdy przy okazji zadymia się ulicę. Warto przy okazji przypomnieć, że województwo warmińsko-mazurskie jest jednym z z dwóch, gdzie nie sejmik nie uchwalił tzw. „uchwały antysmogowej“
Walka trwa
Swoistym podsumowaniem będzie cytat ze strony internetowej Polskiego Alarmu Smogowego: „Proceder spalania śmieci, choć szkodliwy i nielegalny, jest niestety w Polsce powszechny, od najmniejszych miejscowości po ścisłe centrum Warszawy. Świadomość jego szkodliwości jest niewielka, kary śmiesznie niskie (drobne mandaty), i w praktyce nie do wyegzekwowania. Wciąż nie ma też wystarczającej presji społecznej na osoby spalające odpady.
Wydaje się, że walka z „paleniem śmieciami” nie ma końca. 13 grudnia elbląscy strażnicy poinformowali o kolejnym ujawnieniu niewłaściwego paliwa.
„Mężczyzna do ogrzewania warsztatu samochodowego używał pieca Jednak jako opału używał zużytego oleju silnikowego. Do przeprowadzenia interwencji "zachęcił" strażników smród smażonego tłuszczu Interwencja oczywiście zakończona została mandatem karnym Przypominamy, że w okresie grzewczym prowadzimy wzmożone kontrole palenisk i wytężamy nasze nosy żeby wyczuć wszystkie nieprawidłowości.” - możemy przeczytać na profilu Straży Miejskiej na Facebooku.
- Strażnicy miejscy podczas codziennej służby mogą dokonać kontroli paleniska z inicjatywy własnej np. kiedy zobaczą, że z komina wydobywa się dym czy również na zgłoszenia mieszkańców. Każdy strażnik miejski posiada upoważnienie do kontroli pod kątem "termicznego przekształcania odpadów" – mówi starszy inspektor Iwona Łojewska z elbląskiej Straży Miejskiej.
Zgodnie z prawem strażnicy miejscy mogą przez całą dobę wchodzić na teren nieruchomości, obiektu lub ich części, na których prowadzona jest działalność gospodarcza, a w godzinach od 6 do 22 – na pozostały teren. W związku z kontrolą strażnicy mogą: przeprowadzać badania i wykonywać inne czynności kontrolne, żądać informacji oraz wzywać i przesłuchiwać osoby w celu ustalenia stanu faktycznego, żądać okazania dokumentów oraz udostępniania danych związanych z kontrolą oraz występować w charakterze oskarżyciela publicznego w sprawach o wykroczenia przeciw przepisom o ochronie środowiska. Uniemożliwianie odbycia kontroli jest przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności do lat trzech.