Współtwórcami zarejestrowanej niedawno Demokratycznej Partii Lewicy są elblążanie, którzy przed wyborami samorządowymi utworzyli komitet wyborczy Stowarzyszenie Elbląskiej Lewicy. W bezpośrednich wyborach na prezydenta poparli Czesława Dębskiego. Rozmowa z Robertem Falkenbergiem, pełnomocnikiem DPL do spraw tworzenia struktur partii w pięciu województwach Północnej Polski.
Jak doszło do stworzenia nowej partii?
Partia powstała na Śląsku. Zaczęły ją tworzyć osoby z Radomska i z Rudy Śląskiej. Skontaktowaliśmy się z nimi i tak się zaczęło. Wcześniej, w Elblągu, po raz pierwszy zorganizowaliśmy się przed wyborami samorządowymi jako Stowarzyszenie Elbląskiej Lewicy. I nie tylko my dołączyliśmy do grupy śląskiej. Było wiele komitetów, który miały proweniencję lewicową, ale działały poza SLD.
Czy ta nowa partia to przeciwwaga dla SLD?
Czy przeciwwaga? Chcemy być Demokratyczną Partią Lewicy, która ma lewicowe przesłanki. Widać potrzebę, żeby powstało coś obok SLD. Nie chcemy prowadzić wojny z Sojuszem, ale w Polsce po lewej stronie sceny politycznej jest miejsce na nowe ugrupowanie.
Czy pańskim zdaniem SLD przeżywa kryzys?
Moim zdaniem Sojusz jest partią lewicową już tylko z nazwy. Większemu gronu społecznemu lewicowość kojarzy się jednak z jakąś ochroną socjalną, a SLD, nawet mając to w programie wyborczym, tego nie realizuje. Ludzie nie mają żadnej ochrony. Jakikolwiek socjal to pieniądze makabrycznie niskie, które nie dają szansy przeżycia.
Co to znaczy “lewicowość”?
Nam głównie chodzi o zabezpieczenie ludziom świadczeń socjalnych. Inna kwestia to sprawa współpracy z kościołem, aborcja...
Ale jak to zrobić, skoro nie ma pieniędzy w budżecie?
Naprawdę ciężko powiedzieć, czy tych pieniędzy rzeczywiście nie ma. Jest jednak wiele wydatków ponoszonych przez państwo, które są bezcelowe i np. nie prowadzą do zmniejszenia bezrobocia. Trzeba prowadzić gospodarkę inaczej. Mamy u siebie osoby, które będą próbować to przemyśleć i rozwiązywać te problemy. Rozwiązanie na pewno jest. Na dzisiaj dla SLD najważniejsze jest znalezienie się w Unii, ale przez półtora roku ten kraj musi żyć, a nie ma za co.
Jak reagują członkowie SLD, kiedy dowiadują się o nowej partii?
Zwykli, szarzy członkowie Sojuszu reagują przychylnie, nawet chcą do nas przejść, natomiast gorzej jest z ludźmi zasiadającymi np. w radach partii. Powiem tylko tyle, że reakcje są różne.
A gdyby członkowie SLD chcieli do państwa przyjść, to mogą?
Prowadzimy pewną weryfikację.
Ilu już macie państwo zwolenników?
W samych Elblągu jest to około dwustu osób. Wprawdzie to jest tylko sugerowana liczba, ponieważ dopiero rozdajemy deklaracje. W kraju natomiast jest to w granicach ośmiu, dziesięciu tysięcy ludzi.
Jaki jest państwa pomysł na to, jak działać?
Chcemy zaistnieć poważnie podczas referendum europejskiego, później w wyborach do Parlamentu Unijnego, a jeszcze później do parlamentu polskiego. Jesteśmy w stanie stworzyć silną grupę.
Partia powstała na Śląsku. Zaczęły ją tworzyć osoby z Radomska i z Rudy Śląskiej. Skontaktowaliśmy się z nimi i tak się zaczęło. Wcześniej, w Elblągu, po raz pierwszy zorganizowaliśmy się przed wyborami samorządowymi jako Stowarzyszenie Elbląskiej Lewicy. I nie tylko my dołączyliśmy do grupy śląskiej. Było wiele komitetów, który miały proweniencję lewicową, ale działały poza SLD.
Czy ta nowa partia to przeciwwaga dla SLD?
Czy przeciwwaga? Chcemy być Demokratyczną Partią Lewicy, która ma lewicowe przesłanki. Widać potrzebę, żeby powstało coś obok SLD. Nie chcemy prowadzić wojny z Sojuszem, ale w Polsce po lewej stronie sceny politycznej jest miejsce na nowe ugrupowanie.
Czy pańskim zdaniem SLD przeżywa kryzys?
Moim zdaniem Sojusz jest partią lewicową już tylko z nazwy. Większemu gronu społecznemu lewicowość kojarzy się jednak z jakąś ochroną socjalną, a SLD, nawet mając to w programie wyborczym, tego nie realizuje. Ludzie nie mają żadnej ochrony. Jakikolwiek socjal to pieniądze makabrycznie niskie, które nie dają szansy przeżycia.
Co to znaczy “lewicowość”?
Nam głównie chodzi o zabezpieczenie ludziom świadczeń socjalnych. Inna kwestia to sprawa współpracy z kościołem, aborcja...
Ale jak to zrobić, skoro nie ma pieniędzy w budżecie?
Naprawdę ciężko powiedzieć, czy tych pieniędzy rzeczywiście nie ma. Jest jednak wiele wydatków ponoszonych przez państwo, które są bezcelowe i np. nie prowadzą do zmniejszenia bezrobocia. Trzeba prowadzić gospodarkę inaczej. Mamy u siebie osoby, które będą próbować to przemyśleć i rozwiązywać te problemy. Rozwiązanie na pewno jest. Na dzisiaj dla SLD najważniejsze jest znalezienie się w Unii, ale przez półtora roku ten kraj musi żyć, a nie ma za co.
Jak reagują członkowie SLD, kiedy dowiadują się o nowej partii?
Zwykli, szarzy członkowie Sojuszu reagują przychylnie, nawet chcą do nas przejść, natomiast gorzej jest z ludźmi zasiadającymi np. w radach partii. Powiem tylko tyle, że reakcje są różne.
A gdyby członkowie SLD chcieli do państwa przyjść, to mogą?
Prowadzimy pewną weryfikację.
Ilu już macie państwo zwolenników?
W samych Elblągu jest to około dwustu osób. Wprawdzie to jest tylko sugerowana liczba, ponieważ dopiero rozdajemy deklaracje. W kraju natomiast jest to w granicach ośmiu, dziesięciu tysięcy ludzi.
Jaki jest państwa pomysł na to, jak działać?
Chcemy zaistnieć poważnie podczas referendum europejskiego, później w wyborach do Parlamentu Unijnego, a jeszcze później do parlamentu polskiego. Jesteśmy w stanie stworzyć silną grupę.
przyg. J