Niektórzy żeglarze i motorowodniacy skorzystali na inwestycji przekopu. - Oni, jako pierwsi i jedyni, na inwestycji zarabiają – pisze Tomasz Molga dla wp.pl.
- Przekop Mierzei Wiślanej już w tym sezonie dał olbrzymi impuls rozwojowy branży turystycznej. Sądzę, że inwestycja zwróci się bardzo szybko, jeśli uwzględnić zyski lokalnej społeczności z biznesu turystycznego, czy choćby wzrost cen działek – mówi Michał Sydor, szef firmy czarterowej nad Zalewem Wiślanym, cytowany na wp.pl.
Według relacji portalu, żeglarze i motorowodniacy skorzystali na tym, że inwestycja przyciągnęła w minionym sezonie wielu turystów. Michał Sydor podkreśla, że miał klientów z całej Polski i nazywa przekop "autostradą od Gdańska i aż na Hel".
- Przedsiębiorca uważa, że na wydatek dwóch mld zł na inwestycję w przekop trzeba spojrzeć z perspektywy zysków lokalnej społeczności – pisze Tomasz Molga. Nad Zalewem Wiślanym rosną ceny działek, turyści wydają tam pieniądze, a według Sydora ten region może stać się popularny niczym Mazury.
Przypomnijmy, że o ile na turystycznym aspekcie przekopu niektórzy skorzystali, nadal nie jest realizowany jego gospodarczy aspekt. 900-metrowy odcinek drogi wodnej do portu w Elblągu pozostaje niepogłębiony, co stanowi przedmiot sporu między rządem a elbląskim samorządem. Ostatnio wobec inwestycji szereg zarzutów sformułowała Najwyższa Izba Kontroli, o czym pisaliśmy m. in. tutaj.
- Jak wskazuje NIK, inwestycja po wykonaniu dodatkowych prac w porcie elbląskim, niezaplanowanych w Programie (chodzi o Program Wieloletni „Budowa drogi wodnej łączącej Zalew Wiślany z Zatoką Gdańską - dop. red.), będzie stwarzała możliwości rozwoju regionu, jednak będą się one znacząco różniły od bardzo optymistycznych założeń przyjętych na etapie przyjmowania Programu, przede wszystkim z racji znaczącego wzrostu kosztów realizacji inwestycji - czytamy na stronie Najwyższej Izby Kontroli.
Więcej na wp.pl.