Ciężko było opakować sobotnie spotkanie w ramy wydarzenia z dużym pokładem emocjonalnym, bo już przed pierwszym gwizdkiem wiedzieliśmy, że drużyny grają o nic. Kto jednak wybrał się na Agrykola, nie może żałować. Po początkowym horrorze zakończenie było szczęśliwe i trzy punkty pozostały w Elblągu. Olimpia - Garbarnia 3:2. Zobacz zdjęcia.
Fakty przedmeczowe: Olimpia pewna utrzymania, Garbarnia pewna spadku. Jeszcze do piątku kibice krakowian mogli wierzyć, że może się uda, ale taki scenariusz przypominał trafienie szóstki w totka, a po zwycięstwie Górnika Polkowice już nawet matematyka nie pozwalała marzyć Garbarni o pozostaniu w 2. lidze.
Potem szybka analiza składów i potwierdzenie problemów kadrowych Olimpii. Na ławce czterech zawodników, w tym Andrzej Witan, trzech młodzieżowców i… koniec. Następnie rozpoczął się mecz.
Nie wszyscy zdążyli zająć miejsca i już padła bramka. Niestety nie dla Olimpii. Patryk Warczak przebiegł z piłką pół boiska, wpadł w pole karne, oddał strzał i gol. Brzmi i wyglądało to na akcję jak z podwórka. Ciężko wyczuć intencje elbląskiej defensywy, bo wyglądała jakby zniknęła z boiska. Dziewięć minut później kolejny cios i już dublet Warczaka. Był rzut rożny, po którym piłka odbijała się od zawodników Olimpii i Garbarni jak kulka we flipperze, w końcu wpadła pod nogi wcześniej wspomnianego i było 0:2. Początek niesmaczny.
Olimpia w międzyczasie coś tam próbowała. Strzelał Famulak, ale niecelnie, potem Łabecki, ale do koszyczka bramkarza. W 32. minucie próbował Stefaniak, ponownie piłka nie leciała w światło bramki.
Elblążanie jednak się nie poddawali, dążyli do przełamania zarówno defensywy gości, ale również ogólnej niemocy strzeleckiej. Dwie minuty przed przerwą ładna akcja, szybka, z podaniami na jeden kontakt. Piłka ostatecznie wylądowała pod nogami Stefaniaka, który oddał strzał z okolic szesnastego metra i bramka kontaktowa stała się faktem. Do przerwy 1:2.
Po zmianie stron to żółto-biało-niebiescy wyszli z większym apetytem na strzelenie gola. Zaangażowanie mogło cieszyć, pojawiały się sytuacje. Po jednej z nich w polu karnym sfaulowano Mariusza Gabrycha, arbiter wskazał na "wapno". Napastnik Olimpii niczym Anton Kolosov w przeszłości ustawił piłkę na jedenastym metrze. Po chwili strzał, niezwykle precyzyjny i silny, nie pozostawił złudzeń Dziekońskiemu. Ponownie mieliśmy remis.
Potem mecz się wyrównał, obie drużyny nie składały broni. W Olimpii dobrze wyglądał Stefaniak i Gabrych. Ten drugi piętnaście minut przed końcem popisał się indywidualną akcją, w której przebiegł z piłką przy nodze kilka metrów, wpadł w pole karne, ostatecznie oddał strzał i co prawda z problemami, ale Dziekoński obronił.
Najciekawsze jednak wciąż było przed nami. W końcówce oglądaliśmy prawdziwy rollercoaster emocji. W 85. minucie Kamil Kuczak znalazł się w sytuacji sam na sam, przelobował Łegowskiego, ale piłkę z linii wybijał Jakubczyk, ta odbiła się jeszcze od Łaszaka, ponownie trafiła do Jakubczyka, ale ostatecznie pożar został ugaszony.
Jeszcze groźniej było już w doliczonym czasie. Po rzucie różnym piłka wylądowała na głowie Mark Osei Assinora, ale na linii bramkowej fenomenalnie interweniował Łęgowski. Za kilka sekund odpowiedź Olimpii, znakomity kontratak, z piłką w stronę bramki popędził Famulak. W najważniejszym momencie meczu uniósł presję, zachował zimną krew, strzelił z czuba, czym wywołał wybuch radości przy Agrykoli.
Olimpia zaprezentowała charakter. Po dwóch szybkich knockdownach podniosła się, następnie punktowała przeciwnika i w ostatnich fragmentach boiskowej walki zadała decydujący cios.
Olimpia Elbląg - Garbarnia Kraków 3:2 (1:2)
0:1 - Warczak (3. min.), 0:2 - Warczak (12. min.), 1:2 - Stefaniak (42. min.), 2:2 - Gabrych (56. min. - karny), 3:2 - Famulak (90. min.)
Olimpia: Łęgowski - Jakubczyk, Szczudliński (82' Łaszak), Wierzba, Sarnowski, Stefaniak (87' Kazimierowski), Łabecki, Danilczyk, Famulak, Gabrych (87' Kozera), Branecki
Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl jest patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg