Czasami w wielu sprawach lepiej za dużo nie oczekiwać, a potem ewentualnie miło się zaskoczyć. Wówczas życie lżejsze i rozczarowań mniej. Olimpia w roku 2023 rzadko punktuje, nie strzela bramek i często przegrywa 0:1. Z Zagłębiem II wszystko się potwierdziło.
Wobec znanych problemów przedmeczowych trener Gomułka musiał szukać alternatywnych rozwiązań. Za kartki pauzowali etatowi młodzieżowcy, czyli Branecki i Sarnowski, w składzie pojawiło się miejsce dla Łukasza Łęgowskiego. Drugi bramkarz tym samym zadebiutował w pierwszej drużynie.
Mecz w zasadzie jeszcze się nie zaczął i kolejny problem. W początkowych sekundach ucierpiał Marcin Czernis, a po chwili sygnalizacja o urazie. Wszystko układało się w niesmaczny żart. - Mam nadzieję, że to nic poważnego, ale bardzo poważnie to wyglądało. - powiedział po meczu trener Gomułka.
Tym samym należało wprowadzić innego młodzieżowca, szansę otrzymał Konrad Łabecki, który do tej pory wystąpił w siedmiu meczach, grając przez 138 minut. - Uważam, że Konrad zagrał dobry mecz. - podsumował jego występ trener Olimpii.
Później rozgrywało się spotkanie. I w zasadzie tyle, bo okazji było jak na lekarstwo. Wiało nudą z obu stron, nie oglądaliśmy w zasadzie żadnego zagrożenia. Z kronikarskiego obowiązku możemy odnotować strzał głową Adriana Piekarskiego, który występował w roli kapitana wobec absencji Witana, ale bramkarz Zagłębia II nie miał problemów z interwencją. Próby gości nawet nie można zapisać w statystyce "strzałów celnych", ale trzeba przyznać, że po jednej z akcji pachniało golem. Patryk Kusztal zagrał precyzyjnie w pole karne, a po chwili Paweł Kruszelnicki powinien utonąć w objęciach kolegów po otwarciu wyniku, ale w sytuacji 100 procentowej strzelił fatalnie. Ostatecznie w pierwszej połowie goli nie oglądaliśmy, a jej zakończenie ucieszyło wszystkich.
Wobec tego co się działo przez 45 minut początek drugiej połowy dawał nadzieję, że Olimpia może wygrać. Uwidoczniła się poprawa gry, były sytuacje. Oglądaliśmy strzał Stefaniaka, próbował też Senkevich, była również okazja po świetnie rozegranym rzucie rożnym i tym samym potwierdziło się to o czym wspominał trener Gomułka podczas konferencji po meczu z Radunią, że jego asystent Patryk Szymik wdraża kolejne pomysły na wykonywanie stałych fragmentów gry, ale do pełni szczęścia wciąż brakowało gola.
W końcu jednak padła bramka, ale autorstwa Zagłębia II. Najpierw było dośrodkowanie z bocznych sektorów boiska, zagrożenie było znikome, ale niefortunnie interweniował Łęgowski, który zamiast złapać futbolówkę odbił ją pod nogi Cheikhou Dienga, który z bliskiej odległości wpakował piłkę pod poprzeczkę.
Ambicja Olimpii ewidentnie została podrażniona, cztery minuty później ruszyła na przeciwnika. Gabrych był już w okolicach pola karnego, ale został sfaulowanym, a po chwili rzut wolny. Strzelał Aron Stasiak i tylko znakomita obrona Szymona Weiraucha uchroniła przed remisem. Za sekundę rzut rożny, dośrodkowanie idealne na głowę Adriana Piekarskiego, ale tym razem słupek stanął na drodze do wyrównania. Jak się później okazało był to chwilowy zryw, bo w końcowych fragmentach co prawda Olimpia postawiła wszystko na jedną kartę, ale poza przebywaniem w okolicach pola karnego Miedziowych, szans na bramkę nie było.
- Nie zagraliśmy jakiegoś znakomitego meczu jeśli chodzi o tworzenie sytuacji, ale graliśmy dobry futbol od tyłu, to co sobie założyliśmy. (...) Utrzymywaliśmy się przy piłce, nie dopuszczaliśmy przeciwnika do sytuacji bramkowych i postawiliśmy na kombinacyjny stały fragment, który nam wyszedł trzy razy i wystarczyło tylko zbić piłkę i mamy okazję. Szkoda, że tego nie wykorzystujemy. (...) Musimy dalej walczyć, ale nie będziemy mieli kolejnych dni łatwiejszych, tylko jeszcze trudniejsze wobec kontuzji, ale trzeba ten sezon dograć jak najlepiej i zrobić wszystko jako klub, żeby takiego błędu nie popełnić w kolejnym tylko żeby być przygotowanym na wszystkie sytuacje, nawet na takie dramatyczne jak teraz, że może ktoś wylecieć albo mieć kartki. Nie szukam wymówek, ale to nie jest pierwszy mecz, że mamy problem z szerokością (kadry - dop. qba). - mówił na pomeczowej konferencji trener Gomułka.
Olimpia Elbląg - Zagłębie II Lubin 0:1 (0:0)
bramki: 0-1 Cheikhou Dieng (71. min)
Olimpia: Łęgowski - Jakubczyk, Szczudliński, Piekarski, Stefaniak, Rajch, Czernis (7' Łabecki, 82' Kozera), Stasiak, Senkevich (82' Jóźwicki), Famulak, Gabrych
Patronem medialnym ZKS Olimpii Elbląg jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl